Ten film to typowy przykład zmarnowanego potencjału, gdyż sama historia mogłaby być ciekawa, ale niestety twórcy zawiedli na całej linii. Generalnie obraz ten jest nudny - w produkcji tej zupełnie nie ma klimatu, postacie są zupełnie nieprzekonywujące, a główny motyw relacji ojciec - syn został pokazany bardzo pobieżnie i płytko, przez co wydarzenia, które oglądałem były dla mnie zupełnie obojętne. Reżyser chcąc na siłę stworzyć oryginalną formę, zupełnie się pogubił, przez co sposób realizacji zupełnie nie współgra z z treścią. Podobnie fatalnie została dobrana muzyka, która w ani 1 % nie pasuje do wydarzeń i przez większą część po prostu irytuje (bardziej pasowałaby do komedii przygodowej). Ponadto większość bohaterów filmu strasznie drażni swoim zachowaniem, co trochę odrzuca od oglądania tego filmu, a aktor odtwarzający rolę ojca przez 95 % czasu ma jedną i tą samą minę.
Nie polecam - 4/10
Dokładnie takie same wrażenia, pomysł dobry z realizacją gorzej, zdaje się że reżyser sam nie wiedział jaki film chce zrobić, wstawki z ciekawostkami o Urielu i Eliezerze zupełnie nie pasowały do reszty; zgadzam się też z muzyką, coś strasznego! Kompletnie nie zgrana z akcją na ekranie i jazgotliwa aż uszy bolały. Również nie polecam.
Nie zgadzam się, film jest świetny a nietypowa forma zaskakuje widza, wciąga. To, że relacja ojca z synem nie jest pzredstawiona dosłownie, to nie znaczy że płytko! Dużo jest w tym filmie niedopowiedzeń i niezrozumiałych zachowań, ale przez to właśnie film jest ciekawy, daje do myślenia. Nie wydaje mi się, że dobry film to taki w którym widz wszystko ma podane na talerzu. Poza tym wystarczy wsłuchać się w dialogi, które są inteligentne i przewrotne. Reżyser puszcza oko do publiczności, przedstawia historię z przymrużeniem oka. Chce ukazać farsę, która kończy się gorzkim morałem. Myślę, że dlatego też muzyka może się wydawać "niepasująca" - chodzi o uzyskanie wrażenia groteski. O gustach się nie dyskutuje ale myślę że film jest wart tego żeby go obejrzeć i samodzielnie wyrobić sobie opinię.
Zupełnie się nie zgadzam, dla film który można odczytać na wielu poziomach, a do tego jako bonus dostajemy trochę izraelskiej egzotyki i dla uważnego widza mnóstwo smaczków do wychwycenia. O nudzeniu się nie ma mowy.
Muzyka idealnie podkreśla napięcie między ojcem, a synem, chociaż uczciwie muszę powiedzieć, że był fragment w którym zagłuszyła dialog.
Ojciec przedstawiony idealnie, pretensje że ma "jedną i tą samą minę" mają taki sam sens jak zarzuceni Busterowi Keatonowi że miał kamienną twarz.
Oglądając film warto nie nastawiać się, pozostać otwartym na to co autor chce nam powiedzieć, a nie oczekiwać czegoś na swoją miarę, jakakolwiek by ona nie była.
Kropką nad i jest otwarta końcówka filmu.
Dla mnie perełka.
Izraelską egzotykę to ja miałem na "Drzewie cytrynowym". a tutaj po 30 min dałem sobie spokój. Chociaż i tak długo wytrzymałem.
"pozostać otwartym na to co autor chce nam powiedzieć"
A co takiego autor chce nam powiedzieć. Wyłóż jak na talerzu dla niekumatych.
Zgadzam się, ale ocenę 4/10 uważam za przesadnie niską. Już za samą scenę w "małym pokoiku" w ministerstwie, którą uważam za świetną, temu filmowi należy się więcej. Gdyby jeszcze muzyka była lepsza, a rolę ojca zagrał ktoś inny, ten film mógłby być nawet arcydziełem.
9/10 - oczywiście dla Twojego postu.
Reżyserowi stanowczo zabrakło inwencji. Dobiły mnie napisy, bo myślałem, że będzie jeszcze jakiś zwrot akcji na koniec, cokolwiek.