Okazuje sie ze Pazura jeszcze potrafi grac. Nie bylo tu slabej gry poza bardzo dziwnym Fabijanskim (no i ten Żmijewski ani troche nie przypomina dawnego siebie). Szkoda, ze scenariusz jest zwyczajnie glupi i pelen niedorzecznosci.

-gdy Franz szedl do paki telefony to byly stacjonarki z numerami wykręcanym na tarczach, tymczasem teraz nie mial problemu z odblokowaniem i obsłużeniem smartfona w kostnicy,

-kompletnie durny i niejasny wątek z zatruta kawa, na zasadzie "domysl sie"

-syn Waldka pojawia sie juz jako trup, i nie znajac postaci widz ma jego smierc gleboko w d*pie, więc dramatyzm sytuacji można bazowac jedynie na grze Pazury, ale i tak to za malo zeby wczuć się dobrze w motyw zemsty

-myslalem, ze beda tropic i zdejmować pojedynczo uczestniczych w śmierci syna Waldka, coś jak w Elicie Zabójców (i tak, zeby ta policjantka tez byla celem) . Zamiast tego dostaliśmy absurdalna rozwalke w formie wspolczesnego Monte Cassino z policją

-... podczas ktorego bylem juz zagubiony czy oni tylko ranili czy rowniez zabijali Bogu ducha winnych antyterrorystow, bo raz pokazane było ze tylko rania, ale innym razem dziurawili ich jak sito,

-no i koniec Nowego. Jak można dac tak barwnej i kultowej postaci tak zalosny i sku*wialy koniec? W dodatku bez grama satysfakcji dla niego bo wyzional ducha nie pomsciwszy śmierci syna. Co za chała, prosze panstwa. Franza Maurera też spotkal nieciekawy koniec, a fakt ze motyw z ta zarzygana zatruta kawa jest NIEJASNY zostawia to tylko zly posmak po napisach koncowych

-w końcowej strzelaninie z GRU brakowalo elementu wspolpracy miedzy Linda a Dorocinskim

-w scenie gdzie Linda i Frycz stoja przy Wartburgu w tle stoi Merc beczka. Bylem pewien, ze Franz ukradnie właśnie jego a nie nowe, skomputeryzowane Audi.
Miałoby to więcej sensu.


Najlepsza okazja na zrobienie Psow 3 byla, gdy w Polsce preznie dzialala mafia paliwowa. Gdyby wtedy go nakręcili inspirujac sie tematem moglby isc w szranki z klasykami. Teraz to jest glownie ciekawostka ktora w 99% opiera sie na sentymencie dawnych lat nizeli na tresci.
Niemniej film warto zobaczyc. Linda wciąż ma prezencje, Pazura wciaz umie grać (Zmijewski juz nie umie, zapomnial), a
muzyka Lorenca brzmi jakby byly to niewydane kawalki z tej samej sesji nagraniowej do filmu z 1992, a nie skomponowane współcześnie. Cud miod owulacja dla uszu.