Nie wiem po co? Van Sant próbował mierzyć się z Hitchcock'iem a Vaughn z Perkins'em. Polegli obaj i to bez walki. Najlepiej wypadł William H. Macy .
Ten film wydawał mi się dobry gdy jeszcze nie oglądałam Psychozy. Psychol w zestawieniu z Psychozą wypada bardzo cienko, również nie widzę sensu powstania tego filmu. Da się go oglądać, nie jest jakiś tragiczny ale nic po za tym , przy genialnej Psychozie mogę go ocenić na 5 , a dodatkowy punkt za rolę Vaughna, który pomimo iż nie dorasta do pięt Perkinsowi w tej roli, to i tak widać że się starał ile mógł i zagrał całkiem przyzwoicie. Czyli podsumowując w porównaniu z Psychozą cienko, ogolnie średni.
Cóż, wszystko jest niestety przerysowane, nienaturalne... moze to kwestia róznic kulturowych? Hitchcock był Anglikiem, a ta wersja jest hamerykańska po całości, wszystko podane na tacy, wszystko tak wielkie, ze kazda aluzja czy wskazówka dosłownie zasłania ekran. Poza tym w ogóle nie rozumiem potrzeby robienia nowych wersji. Ostatecznie Mony Lisy nikt nie przemalowuje, bo nagle stwierdził, ze olej na desce jest już przestarzały i teraz trzeba robić cyfrową wersję obrazu, żeby było nowocześnie.