bardzo przyzwoity thriller, rzecz może nie na miarę takiego "Milczenia owiec", ale wciąż bardzo satysfakcjonująca rozrywka. podstawowy chwyt "ulepszający" jaki tu zastosowano to pomysł na to, by ścigany seryjny morderca był jedynie naśladowcą, kopiującym dokonania swych najsłynniejszych poprzedników. gwarantuje to sporą frajdę dla każdego miłośnika gatunku i fascynata amerykańskich "masowych". tytułowy "copycat" obiera sobie za wzór takie sławetne persony jak Ted Bundy, Jeffrey Dahmer czy Albert DeSalvo. co prawda same sceny zabójstw rozgrywają się poza ekranem i nie jest to pozycja zbytnio krwawa, ale jakoś specjalnie nawet to nie przeszkadza - w końcu to typowa produkcja hollywoodzka. sama intryga rozegrana zgodnie z obowiązującymi w tego typu historiach schematami, ale używane są one na tyle sprawnie że całość, wbrew moim obawom, naprawdę trzyma w napięciu. najsłabszy w tym wszystkim już nazbyt sztampowy finał, ale i to jestem w stanie wybaczyć. dobre aktorstwo i realizacja na wysokim poziomie gwarantują przyjemne dwie godziny.