PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1321}

Psychoza

Psycho
8,1 145 290
ocen
8,1 10 1 145290
8,8 36
ocen krytyków
Psychoza
powrót do forum filmu Psychoza

Anthony Perkins w tym filmie jest totalnie uroczy! Zgoda, gra psychopatę i może odstraszać ale nie mogę przestać na niego patrzeć. Jego uroda przyciąga a ten uśmiech...zniewalający!
Gość gra świetnie!

ocenił(a) film na 10
czarna_maggie

Zgadzam się !

ocenił(a) film na 10
PATD

Dziękuję!:)

czarna_maggie

O "Psychozie" słyszałam od dawna, ale sięgnęłam po ten film dopiero wczoraj. Zaciekawiło mnie, gdy przy okazji jakiegoś programu tv usłyszałam, że Norman Bates zdobył 1. miejsce w jakimś rankingu najbardziej czarnych charakterów w historii kina. Od pierwszej sceny z nim byłam mocno zaskoczona, że tak oto prezentuje się Norman Bates. Myślałam, że w miarę rozwoju fabuły będzie coraz mroczniej wychodził na jaw jego świr, a tymczasem do niemal samego końca był faktycznie absolutnie uroczy. :) Ale przyznaję, że scena w piwnicy mnie przeraziła (choć niektórych pewnie mogła przyprawić o atak śmiechu). No i ostatnia, gdy posyła w stronę kamery to obłąkane spojrzenie, też przyprawiła mnie o gęsią skórkę. Kto by pomyślał, taki słodziak! To tylko świadczy o jego zdolnościach aktorskich.
A Hitchcock to prawdziwy mistrz klimatu.

ocenił(a) film na 10
kangaroo94

Muszę zobaczyć inne filmy z Perkinsem! Mnie ten człowiek(Bates) rozczula i nie mogę winić go za zbrodnie. Miał po prostu trudne dzieciństwo.:D
Ja też film obejrzałam niedawno, w maju, co uważam za niedociągnięcie z mojej strony bo jest kultowy. Jak dla mnie najlepsze dzieło Alfreda H, chociaż nie widziałam wszystkich.
I powtórzę raz jeszcze- uśmiech cudo.
P.S. W książce Bates był okropny. Rudy, otyły i jakiś taki...obrzydliwy.

ocenił(a) film na 10
kangaroo94

no był totalnie słodki, też mnie rozczulał, mimo że też momentami był trochę przerażający- jak wtedy gdy opowiada o wypychaniu zwierząt, albo gdy się wkurzał na sugestie zeby oddac matke do zakladu, jego swir lekko wychodzil ale nie pozbawial go uroku.

ocenił(a) film na 10
czarna_maggie

A niby czemu psychol nie miałby być sexy? Bo ten jest... Ale myślę że to celowy zabieg - przez większą część filmu (a przynajmniej tej z Normanem) masz się rozczulać nad dobrym, grzecznym i miłym synkiem który miłosiernie został z wredną chorą psychicznie mamusią bo nie chciał jej zostawić w psychiatryku. Isn't it cute?

ocenił(a) film na 10
mrtmv1849

I właśnie to w tym filmie jest takie zaskakujące...

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Racja, racja, racja. Nie można oderwać od niego wzroku. Chyba nigdy wcześniej nie widziałam mężczyzny o równie rozbrajającym uśmiechu. ;P
U mnie z "Psychozą" to w ogóle inna historia była. Niechcący, jak byłam mała, obejrzałam ten głupi kolorowy remake "Psychozy", film mnie totalnie przeraził, zwłaszcza moment odwrócenia krzesła z trupem matki Normana. Zapamiętałam większość fabuły, ale sama postać Batesa jakoś nie wbiła mi się do głowy. O Normanie zagranym przez Tony'ego nie da się zapomnieć. Niedawno postanowiłam stawić czoło lękom z dzieciństwa i obejrzeć oryginalną "Psychozę". Film mnie zachwycił, mimo tego że praktycznie znałam fabułę.
Tony Perkins generalnie jest niesamowity. Ostatnio widziałam z nim "Goodbye again", film zupełnie inny niż "Psychoza", role Tony'ego też bardzo, bardzo się różnią. Niby to melodramat o dość oklepanej fabule, ale naprawdę świetnie się ogląda, przez większość nie mogłam powstrzymać śmiechu. Tony jest tam równie uroczy (a może nawet trochę bardziej) co w roli Normana.;)

ocenił(a) film na 10
Ciri94

Też się przymierzam do innych filmów z tym aktorem. Totalnie mnie sobą rozbroił. I chociaż "Psychozę" także znałam ze słyszenia to aktorstwo powaliło mnie na kolana.:D

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Prawda, aktorstwo świetne, chociaż (pewnie się czepiam) coś mi nie do końca pasowało w postaci Sama Loomisa. Taki trochę nijaki mi się wydał. Dobra, czepiam się;P Być może to przez to, że w pamięci trochę pozostał mi w tej roli Viggo Mortensen, który akurat jest aktorem bardzo charakterystycznym. Generalnie to dla niego zobaczyłam niechcący remake ("oo, leci film z Aragornem, super, obejrzę sobie").
A oglądałaś sequele "Psychozy"?

ocenił(a) film na 10
Ciri94

Jeszcze nie, ale mam taki zamiar. Cały czas się do tego zabieram, nie wiem tylko czy warto. Co? Aragorn tam gra?:D Muszę to obejrzeć!

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Ja planowałam nie oglądać sequeli, bo obawiałam się, że rzuci to jakiś cień na oryginał, ale nie wytrzymałam i z ciekawości obejrzałam dwójkę. Po seansie miałam tak mieszane odczucia, że na razie nie oglądałam trójki i czwórki. Chociaż pewnie prędzej czy później również zacznie mnie zżerać ciekawość i tęsknota za Normanem Batesem i zobaczę także i te części. Trójka ma świetny plakat, jest tak dosłowny i kiczowaty, że aż mi się podoba;P No i Tony Perkins w podwójnej roli, ciekawa jestem, jak poradził sobie jako reżyser.
Dwójka, tak jak pisałam, wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Aktorstwo jak dla mnie dalej genialne, fajny klimat, piękna muzyka, a Norman potrafi wzbudzić w człowieku naprawdę dużo uczuć. Film trzymał w napięciu, cały czas siedziałam poddenerwowana i kombinowałam, jak wszystko się zakończy. Zakończenie podobało mi się, ale równocześnie rozczarowało mnie. Wiem, jak to cholernie głupio brzmi, ale nie umiem tego inaczej ująć, żeby nic Ci nie zdradzić.;D Nie wiem, czy mój opis zachęcił Cię czy też zniechęcił do obejrzenia, ale moim zdaniem warto zobaczyć.

ocenił(a) film na 10
Ciri94

Właściwie to zachęcił, skoro uważasz, że tak źle nie było. Przyznam szczerze- oglądać będę dla postaci Batesa. Nie wiem tylko, czy przypadnie mi do gustu, trochę się już zestarzawszy...
Obawiam się trochę oglądania, wiedząc jak paskudne są wszelkie dokrętki.
Czytałaś może książkę "Psychoza"?
I jeśli możesz, podziel się wrażeniami co do "nowej" ekranizacji "Psychozy" z Vigo.
P.S. Piękny avatar- dopiero teraz zwróciłam na niego uwagę.:)

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Dziękuję, Twój avatar też bardzo, bardzo mi się podoba.;P
Wiesz, w pierwszych scenach filmu miałam właśnie takie głupawe myśli, że Norman nie jest już tak piękny i młody jak w "Psychozie", ale to minęło;) Na pewno jest inny, poważniejszy, mniej się uśmiecha, ale cały czas ma ten swój urok. A tą nową ekranizację widziałam parę ładnych lat temu, jeszcze jako dziecko, więc moje wrażenia nie bedą szczególnie właściwe. Pamiętam irracjonalne przerażenie, które mi towarzyszyło w trakcie oglądania filmu. Niedawno widziałam urywki z remake'u i stwierdziłam, że jednak nie mam ochoty do niego wracać, wolę pamiętać oryginał.
Książki nie czytałam - nie wiem czy jest sens, kiedy znam fabułę. Zawsze staram się najpierw czytać książkę, potem oglądać ekranizację, ale książka nie wpadła mi jakoś w ręce, a film jest tak słynny, więc zrobiłam wyjątek. Ty czytałaś książę, prawda? Warto przeczytać, chociażby po ekranizacji?

ocenił(a) film na 10
Ciri94

Hmm...Powiem tak- fabuła kropka w kropkę, ale postać Normana trochę inna. Po pierwsze, niestety nie jest taki uroczy- jego zewnętrzny wygląd pozostawia wiele do życzenia(chociaż normalnie nie zwracam na to uwagi, tutaj mnie to uderzyło). No i wyolbrzymiony kompleks Edypa oraz problemy natury seksualnej. Także czytałam po obejrzeniu filmu, z uwagi na moją "fazę" na "Psychozę".
P.S. Przeglądałam Twoje konto i zauważyłam, że nie obcy Ci "Tytus Andronikus". Ja ten film po prostu uwielbiam. :)

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Hmm, raczej nie przekonałaś mnie w swoim opisie do lektury książki. A planowałam przeczytać "Psychozę" i umieścić Normana Batesa w mojej prezentacji maturalnej o zbrodniarzach. No ale jeszcze zobaczymy;) Myślę, że ta zmiana w stosunku do książki była strzałem w dziesiątkę. Podkreśla to niewinność Normana (bo ostatecznie był niewinny, prawda?), łatwiej jest się nad nim rozczulić i takie tam;) I nie potrafię sobie wyobrazić innego aktora w tej roli.
"Tytusa" obejrzałam jakiś czas temu na tv4 dla Hopkinsa. Nie spodziewałam się, że będzie aż taki dobry, mnie dosłownie mnie zmiótł. Film pewnie trochę zawdzięcza Szekspirowi, sama historia tej lawinowej zemsty jest genialna, a sposób jej pokazania jest już zupełnie niesamowity. To połączenie starożytności ze współczesnością - cudowna koncepcja. Niektóre sceny miażdżą - nigdy, przenigdy nie zapomnę sceny, kiedy dwaj aktorzy rodem jakby z cyrku prezentują Tytusowi głowy jego synów. Albo Lavinia przenosząca odciętą dłoń ojca w ustach. A pasztet po obejrzeniu tego filmu już nigdy nie smakował mi tek samo;) Tego wszystkiego nie da się zapomnieć, poza tym po obejrzeniu filmu odczułam dziwny rodzaj satysfakcji emocjonalnej, to chyba trochę chore;P To najbardziej intensywny, pełny film, jaki widziałam. Zazwyczaj mam gdzieś ranking, ale nie potrafię zrozumieć, dlaczego "Tytus" ma tak niską ocenę tu na filmwebie. Jedynym wyjaśnieniem, jakie znajduję, jest to że ludziom po prostu nie spodobało się łączenie starożytności ze współczesnością. Przykładowo, moja mama zaczęła oglądać ze mną film, ale po jakimś kwadransie powiedziała "przed chwilą były rzymskie legiony, teraz nagle są wieżowce i ludzie w garniturach, eee, jakieś to głupie" i sobie poszła.

ocenił(a) film na 10
Ciri94

Maturka w tym roku? Temat bardzo ciekawy! Na szczęście ja mam to za sobą...Uff! Teraz tylko jakoś wdrożyć się w studia i gitara!
Ja też nie potrafię! Postać z książki była grubym rudzielcem i przyprawiała o obrzydzenie(czy ja tego wcześniej gdzieś nie napisałam? Musisz wybaczyć- chaos to moje drugie imię). A nasz Bates to taki niewinny chłopczyk. Można z nim malować płot jak w "Tomku Sawyerze"(nie wiem skąd takie porównanie, ale z miejsca skojarzył mi się z tą sceną...)
Osobiście bardzo kocham Szekspira, chociaż nie przeczytałam wszystkich jego dzieł. Jestem fanatyczką romantyzmu(wiem, to nie ta epoka ale XIX wieczni pisarze wzorowali się na nim) i nie wyobrażam sobie, jak można jego dzieła uważać za nudne. Hopkins szczerze mówiąc zaczyna mnie trochę denerwować(chociaż bardzo go lubię)- wszędzie gra podobnie. Te psychopatyczne błyski w oku Lectera...Nie, żebym ich nie lubiła, ale czasami one po prostu nie pasują. Kocham też starożytny Rzym i po obejrzeniu tego filmu(oraz lekturze pierwowzoru) stwierdziłam, że jeśli kiedykolwiek urodzę córkę, na imię dam jej Lawinia.xD Aktorka piękna! A co do połączeń, to ta reżyserka już tak ma. Jej sceny z "Fridy" czy "Acrossa..." są bardzo charakterystyczne. W mojej ocenie film zasłużył na solidną 10. Długo w pamięci kołatały mi się sceny z niego...
Moja mama jest bardzo...tępą odbiorczynią. Kocham ją i w ogóle ale ona ma słabość do głupich serialików i nic bardziej ambitnego nie ogląda, dlatego nawet nie próbowałam... A ja wiem czemu "Tytus" ma tak niską ocenę bo nie omieszkałam zapytać na forum. Ten film jest po prostu...NUDNY! Wyobrażasz sobie? I jeszcze, jak to ktoś ujął jest to "PIE***LENIE WIERSZEM". No przepraszam, ale ręce opadają...
P.S. Ja też odczulam katharsis bo ono musi być! Inaczej film nie ma dla mnie sensu. Musi wywiercać się w moje organy i wywoływać stan podobny do zakochania. I to jest chore!XD

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

NUDNY?! <facepalm> Bez zbędnych scen, każda niezwykle intensywna, świetne aktorstwo, niesamowicie wciągająca historia i oryginalna koncepcja jej pokazania... no ale tak, gdyby się głębiej zastanowić to straszliwie nudny film. Tak. Można zdechnąć w nudów w trakcie seansu. Większość ma rację jak zwykle;P A "Fridę" chyba dawno temu oglądałam w telewizji (w ogóle jako małe dziecko chyba bardziej się znałam na filmach niż teraz), a "Across the Universe" obejrzeć, bo nigdy nie widziałam.
Też uwielbiam romantyzm! Odpowiadają mi w nim właściwie wszystkie motywy: wrażliwość, szaleństwo, elementy fantastyczne i tak dalej. Tak a propos matury, codziennie modlę się, żeby trafiło mi się na polskim właśnie coś z tej epoki. Generalnie już zaczynam panikować, a jest dopiero wrzesień, więc boję się, jak moja panika będzie wyglądać w maju. W moim odczuciu czas tak szybko leci, w niedzielę skończyłam osiemnaście lat, a czuję się tak totalnie niedorosła i niedojrzała do tego wszystkiego, do matury też. Moja nauczycielka od matematyki mówi, że jeśli ktoś czuje się nie dojrzały do matury, to żaden problem, bo wtedy da mu jeszcze jeden rok na przygotowanie się. Ale chyba nie do końca na tym mi zależy;D
Moje relacje z mamą są trochę dziwne. Strasznie mnie izoluje od całego świata (chciałam jej włączyć "Psychozę" ku przestrodze, ale jednak zmieniłam zdanie;) Ale też rzadko ze mną rozmawia, zwłaszcza o bzdurach, a w jej opinii filmy to coś raczej bzdurnego, tak więc za wiele o jej guście filmowym nie wiem. Po obejrzeniu "Psychozy" stwierdziłam, że warto by jakoś zbliżyć się do własnej matki;D Wpadłam na pomysł, że może obejrzymy razem jakiś film. Po długich próbach wyciągnęłam z niej tytuł jej ulubionego filmu - "Przeminęło z wiatrem". Klasyka, ale w wielu przypadkach jestem totalną ignorantką i tego filmu też nie widziałam. Obejrzałam go z mamą chyba jakoś pod koniec wakacji i okazał się cudowny.

ocenił(a) film na 10
Ciri94

Wiesz, ja jestem fanką musiali i jednym z nich jest "Across" więc może Ci zwyczajnie nie podjeść. Każdy lubi co innego.
Oto co dla mnie jest najpiękniejszego w tej epoce: rewolucje, patriotyzm(tak, ja jestem jakimś reliktem przeszłości) i ból istnienia. Chociaż nie za bardzo przepadam za "Cierpieniami młodego Wertera" . No i ten silny indywidualizm z którym się identyfikuję. "Czucie i wiara silniej mówi do mnie..."XD Ja też dużo panikowałam, niepotrzebnie. Jeśli ja zdałam ten egzamin państwowy to zda go każdy.
Mam prawie 20lat(przesadzam, przesadzam) a zachowuje się i wyglądam co najwyżej na 15. Dalej boję się ciemności i burzy(tak, tak, żenujące), mój prawdziwy świat to fikcja... Co prawda nie śpię z pluszowym misiem ale za to mam pościel z Harrego Pottera.xD <facepalm> Nie mówiąc już o moim zamiłowaniu do literatury dziecięcej i wszystkiego co "dorosłe".
Z moją mamą jest inaczej. Wypycha mnie na siłę z domu, żebym się powłóczyła, ja najlepiej czuję się w czterech ścianach. Nie imprezuje, nie maluje się(to kolejna moja dziwna przypadłość), brzydzę się alkoholem a prawdziwi faceci mnie nie kręcą(nigdy się nie zakochałam w kimś z krwii i kości. Smutne, nie?). Mam też jedną prawdziwą przyjaciółkę z którą wszędzie chodzę i nawet w ogień bym wskoczyła...
Coś tak widzę, że Twoja mama jest podobnym okazem do mojej. Też traktuje Cię z takim dystansem? Bo moja tylko na nas(mam jeszcze siostrę) zarabia, ale nie buduje żadnej więzi...
Ja też oglądałam "Przeminęło z wiatrem" w wakacje. Na początku coś tak nie za bardzo mi podszedł, ale potem...Postaci cudowne!
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI URODZIN!!!:D

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Dziękuję;P
Z romantycznych motywów ja chyba najbardziej lubię samotność, wyobcowanie, najbardziej się z tym identyfikuję. Z indywidualizmem tak sobie, uważam się za straszliwie nijaką osobę. Co do bólu istnienia to jestem takim typem maniakalno-depresyjnym. Totalnie nic się w moim życiu nie dzieje, a ja przez kilka tygodni bez przerwy i bez przyczyny potrafię mieć absolutnie wyśmienity/parszywy humor. Takie coś się chyba leczy;P Czasem łapię się na tym, że zachowuje się jak jakieś chrzanione emo, ale staram się to wyeliminować. 'Werter" też średnio przypadł mi do gustu, kiedy porównać go z innymi utworami z romantyzmu. Ale kocham inny utwór Goethego - "Król elfów". Nie umiem nawet wyjaśnić dlaczego tak bardzo mi się podoba.
Wychowałam się na "Harrym Potterze";) Pierwsze książki z serii przeczytałam na pewno więcej niż 10 razy. Pościeli z "HP" niestety nie mam, ale mam inną także fajną - taką różowawą, jest na niej wzór z dziewczynkami przebranymi za czarodziejki czy coś takiego;D To prawie tak dobre jak pościel z "HP". I moim zdaniem książki dla dzieci są bardzo fajne, na pewno kilkanaście razy mądrzejsze od większości literatury dla młodzieży.
Ja też nie chodzę na imprezy i się nie maluję (a chyba powinnam, biorąc pod uwagę mój parszywy wygląd, ale nie chce mi się oszukiwać ludzi). Jestem zdecydowanie samotniczką (żeby nie powiedzieć no-lifem;). Zazdroszczę ci, że masz przyjaciółkę, ja w tym momencie życia mam 2 koleżanki, ale to że jej mam wynika raczej z przyzwyczajenia albo z okoliczności. Jakoś nie potrafię się z ludźmi bliżej związać, po prostu nie potrafię. Ja zakochałam się raz w prawdziwym chłopaku czy mężczyźnie, nawet nie wiem jakiego określenia użyć. Raczej nie masz czego żałować, że Ciebie to nie spotkało. Dla mnie to było dość dziwne doświadczenie, ale to chyba nie jest odpowiednie miejsce, żeby o tym pisać;D No, przynajmniej mogę powiedzieć, że zaliczyłam na własnej skórze motyw romantycznej nieszczęśliwej miłości.
Chyba tak właśnie jest, że mama traktuje mnie z dystansem. A z ojcem jest jeszcze gorzej. To już w sumie są starsi ludzie, więc czasem nachodzi mnie obawa, że nie zdążę ich naprawde poznać czy nie będę mieć żadnych wyraźnych wspomnień w z nimi związanych. Mam też brata i siostrę, ale są duuużo starsi ode mnie, poza tym niesamowicie się od siebie różnimy. Najlepiej ze wszystkich znanych mi ludzi dogaduję się z dziećmi mojego brata i siostry. To chyba też dobrze pokazuje, jak bardzo jestem "dorosła".;)
Wiesz, byłam ostatnio w bibliotece, żeby wypożyczyć lektury, i tylko i wyłącznie lektury, ale nie do końca się udało. Dosłownie zaatakowała mnie tam "Psychoza", to była pierwsza książka, jaka po wejściu do biblioteki rzuciła mi się w oczy. I towarzyszył temu ten charakterystyczny efekt dzwiękowy z filmu. Musiałam, po prostu musiałam ją wypożyczyć. Już trochę zaczęłam czytać. Strasznie cienka jest, spodziewałam się mimo wszystko, że będzie trochę dłuższa. I wiesz, w sumie książkowy Norman nie budzi we mnie obrzydzenia. Podobają mi się niektóre jego przemyślenia np o tym, że niezmienne otoczenie daje mu poczucie bezpieczeństwa. Mam tak samo, kurde, a chciałabym to zmienić, chciałabym ruszyć się z miejsca. Jakoś straszliwie zaczęła smucić mnie historia Normana, jego bezradność, niemożność działania, samotność. Czasem czuję się podobnie. Trochę wkurzają mnie te wstawki związane z kompleksem Edypa.
I w ogóle to przepraszam, że dopiero dziś odpisuje. Szkoła, matura, nauka, wybieranie przedmiotów do egzaminu wprowadza straszny chaos w moje życie. Może gdybym się lepiej zorganizowała, przestałabym narzekać na brak czasu, ale jakoś nie umiem się zorganizować.


ocenił(a) film na 10
Ciri94

Tak...To jest dobry wiersz! Płakałam na nim nie raz(chore, chore, chore!). Nie jesteś nijaka! Przynajmniej to nie wynika z rozmowy!
Ja mam taką przypadłość że robię problem z byle czego...Dobrze jest tak czasami pocierpieć...(o ile problem naprawdę jest błahy).
Też mam naturę emo ale nie należę do tej subkultury. Jakoś mnie nie pociąga identyfikacja z grupą...
EJ! Zapomniałam o mojej pościeli z WITCHa!xD(kiedyś byłam wielką fanką komiksu. Bajka w tv badziewna...) Twoja musi być przeurocza. A co do HP to ja nawet po ostatnie części nocą w kolejce stałam-jak była premiera. Swój egzemplarz 7cz kupiłam jako pierwsza w Bielsku-Białej, mojej rodzinnej "wsi".xD
" a chyba powinnam, biorąc pod uwagę mój parszywy wygląd, ale nie chce mi się oszukiwać ludzi"- to jest właśnie mój pogląd na sprawę.xD Poza tym uważam naturalizm za ważny. A i nie chce mi się. Nawet błyszczyka! A już myślałam, że Cię to odstraszy...
Ależ moja miłość też jest w sumie nieszczęśliwa i nigdy się nie spełni. Chociaż to moja wina, że wybieram sobie takie obiekty.XD Współczuję Ci, że tak to się skończyło...Ale musiał być tego wart!
Koleżanki też dobra sprawa. Moja przyjaźń jest w sumie jednostronna, ponieważ ja angażuję się we wszystko co kocham, nawet jeśli to nie istnieje. Ona mnie tylko toleruje.
Przepraszam, że pytam ale jesteś samotniczką z wyboru? A jeśli tak to czemu?(jakież ja kretyńskie pytania zdaję, naprawdę...)
Wiesz, ja mam 13 letnią siostrę i z nikim tak się dobrze nie bawię. Jest ode mnie inteligentniejsza, ma świetnie poczucie humoru...Więc nie dziwię się Twoim kontaktom z bratanicami i siostrzeńcami(czy tam na odwrót). Mi też jest czasem żal, że niezbyt dobrze traktuję moich rodziców... Grunt, że ich kocham, nie?XD
Ja też cały czas siedzę na dupie, ale kocham to. Kocham mój kraj, nawet moje miasto. Tutaj czuję się świetnie. Znam każdy kąt. Tutaj są parki w których goniłam wiewiórki, ławki na których płakałam, szkoła której nienawidziłam i ludzie których kochałam. I jakoś...nie mogę się z tym rozstać. Nie chcę. Ale jeśli Twoja sytuacja wygląda inaczej- zrób to. Wystarczy odwaga i jeden mały krok...
Mnie też atakują książki, które mam zamiar przeczytać. A ten atak "Psychozy" to przeznaczenie!XD
Ach, nic się nie stało. Ja dopiero zacznę studiowanie, teraz mam labę... Jakie przedmioty wybrałaś?
P.S.Jaką ja mam beznadziejną składnię. Przepraszam. Chaos, chaos, chaos...

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Cześć.;)
Hmm, czy jestem samotniczką z wyboru, to nie kretyńskie pytanie ale trochę trudne. Teraz już chyba tak. Kiedyś były takie momenty, że było mi smutno z tego powodu, że nie ma z kim porozmawiać, z kim się spotkać czy coś takiego. Teraz albo się do tego przyzwyczaiłam, albo zadziałała siła autosugestii, bo w pewien sposób polubiłam samotność. Czuję też, że raczej nie umiałabym już żyć inaczej. Czasem, kiedy dłużej z kimś rozmawiam albo śmieję się i śmieję się szczerze, mam dziwne uczucie, że nie powinnam tego robić, że to dla mnie nienaturalne.
Co do mojej "miłości" to uważam, że jednak był tego wart;) W sumie to nie skończyło się ani dobrze, ani źle dla mnie. Tak nijak. Może lepiej by było, gdyby stało się coś naprawdę okrutnego dla mnie, wtedy po prostu wybiłabym go sobie z głowy. A tak to "uczucie" będzie się za mną ciągnąć przez nie wiadomo ile lat.
Mam i bratanice i siostrzeńców. Dwie najfajniejsze dziewczynki świata i dwaj najcudowniejsi chłopcy, naprawdę;P Ale i tak niesprawiedliwie ich traktuję czasem, bo nie mogę przestać faworyzować mojego ukochanego siostrzeńca;) Też czasami zdarza się tak, że mam wyrzuty sumienia, bo kiepsko traktuję moich rodziców. Mamę szczególnie. Pewnie trochę to wynika z tego mojego odosobnienia, jak mnie coś wkurzy, czasem bywa tak, że muszę się na kimś wyżyć. No i mama jako jedyna zawsze jest "pod ręką", że tak się wyrażę. Staram się, naprawdę strasznie się staram, żeby to wyeliminować i być dobrym człowiekiem, tylko, kurde, jakoś nie zawsze mi to wychodzi.
Kurczę, ciekawie piszesz o swoich uczuciach wobec miejsc, które są Ci bliskie. Rzadko się w życiu stykałam z taką postawą, a bardzo mi się ona podoba. Kiedy tak zastanawiam się nad tym co czuję do mojego szeroko pojętego domu, mam wrażenie, że to tylko kwestia przypadku i przyzwyczajenia. Myślę, że lubię to miejsce tylko ze strachu przed jego opuszczeniem i przeniesieniem się w jakiś obcy teren z totalnie nieznanymi mi ludźmi. Chciałabym umieć patrzeć na "dom" bardziej pozytywnie, tak jak to robisz Ty. Teraz, kiedy wszyscy z klasy wybieramy jakieś studia, wiele osób mówi mi, że cieszy się, że może wyjechać gdzieś dalej, usamodzielnić się, poznać nowe miejsca, zamieszkać tam, może trochę podróżować. Teoretycznie też bym tak chciała, ale tragicznie się boję tego wszystkiego, co nowe, nieznane i niepewne, boję się i nowych ludzi i nowych miejsc. Nigdy się nie przeprowadzałam ani chyba nawet nie nocowałam poza domem. To stałe otoczenie, te same domy, te same ulice dają mi poczucie bezpieczeństwa. A wiele osób z klasy mówi wprost, że nie ma sensu pozostawać tu, w Lublinie, bo nie ma tu nic ciekawego i nie ma tu przyszłości. Ja najprawdopodobniej zostanę i nie bardzo wiem, co im na to odpowiadać.
Zamierzam studiować lingwistykę, wybrałam dodatkowo rozszerzony angielski - jedyny pewnik tak naprawdę, francuski (tu ciągle zastanawiam się, czy wybrać podstawę czy rozszerzenie - czuję się z tego języka zbyt beznadziejna, żeby w ogóle zdawać maturę, więc chyba wybiorę podstawę, chociaż za rozszerzenie dostaje się duużo więcej punktów) i chyba polski rozszerzony, przyda mi się, gdyby nie wyszło z lingwistyką, może dostałabym się na iberystykę czy coś takiego. Jak widzisz, wszystko jest strasznie niepewne i chyba jednak mam powody do obaw. Kiedy szłam do liceum, najbardziej bałam się matury z matmy, ale teraz to dla mnie najmniejszy problem.
A Ty co będziesz studiować? I jakie przedmioty zdawałaś? Kurczę, wrzesień tak szybko minął. Cieszysz się, że zaczynasz coś nowego w życiu, czy gdybyś miała wybór, wolałabyś jeszcze mieć wolne albo posiedzieć trochę w liceum?

ocenił(a) film na 10
Ciri94

Wiesz, zawsze możesz do mnie przyjechać.xD Ale tak samotna to aż się chyba nie czujesz.xD
Ja też lubię samotność ale wybrałam ją celowo. Jestem aspołeczna i ludzie straszliwie mnie nużą. Niektórymi wręcz gardzę, chociaż są lepsi ode mnie. Jeśli źle Ci z samotnością to czemu tego nie przełamiesz? Jesteś nieśmiała? To źle tłumić to w sobie, naprawdę...
Ja też staram się być dobra. Ale to trudne...Szkoda, bo naprawdę staram się być dobrym człowiekiem i dzielną chrześcijanką.
Moje "rady" są wkurzające, ale ja naprawdę już trochę przeżyłam...Sama jestem "specyficzną" osobą ale jak powiedziałam, z wyboru, w pełni akceptującą swoje wady. Ale właśnie za nie się lubię(bo ja mam więcej wad niż zalet). Co nie znaczy, że nie walczę z tym, które mi przeszkadzają.
Ja też faworyzuję swoich kuzynów, więc wiem co to znaczy. Może to niesprawiedliwe, ale jakże ludzkie... xD
Nie wiem czy moje uczucia są ciekawe. Wręcz przeciwnie. Ale naprawdę serce mi się ściska z bólu, kiedy myślę, że wyjeżdżam na studia i będę musiała to wszystko zostawić. Kocham każdą cegłę, każde źdźbło trawy... Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma taką wieź... Ja sama nie odczuwam lęku takiego jak Ty, ale ogromną tęsknotę. Wiem, że jak wyjadę to jeśli wrócę nic nie będzie jak dawniej... To może taki lokalny patriotyzm...
Z drugiej strony bardzo szybko się aklimatyzuję, z tym nie będzie problemu.xD
WOW! Świetne kierunki, niestety dla mnie za mądre. Ja w ogóle nie mam głowy do języków!!! Francuskiego zazdroszczę. Możesz czytać Wiktora Hugo w oryginale!
Ja też bardzo się obawiałam matury. A potem wyników z niej, zwłaszcza, że jestem roztrzepana, leniwa i nigdy się nie uczyłam(moje świadectwa nigdy nie przekroczyły średniej 3,0, nawet te z podstawówki). Poza tym inteligencją też nie błyskam. Ty wręcz przeciwnie. Dlatego- odwagi! Ja trzymam kciuki za Ciebie już dzisiaj.
Zdawałam dodatkowo rozszerzoną historię i polski. A studiować będę prawo w Katowicach- najbliższa uczelnia. Nie miałam pomysłu na życie, stąd ten wybór. Z resztą dalej go nie mam...
Wolałabym posiedzieć w liceum wśród moich ulubionych książek. Wtedy też zostałabym dłużej tu gdzie jestem...
P.S. Przepraszam ale ja już mam taką przypadłość- zawsze mówię/ piszę co myślę, bez zastanowienia. To złe...I czasami za to drogo płacę...

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Kto wie, może kiedyś do Ciebie przyjadę;) Jeśli nie dostanę się na studia, na które chce się dostać, planuję gdzieś wyjechać. Myślałam co prawda o Irlandii, ale Katowice też mogą być.:D Niby to taki oklepany pomysł, żeby wyjechać do Irlandii na zmywak, ale ja naprawdę lubię ten kraj i chciałabym go chociaż zobaczyć. To samo ze Szwecją. Właściwie to tych języków chciałabym się uczyć - irlandzkiego i szwedzkiego - ale nie spotkałam się ze studiami, które by to oferowały, a na szkoły językowe na razie brakuje mi forsy.
Nie wiem, czy jest mi źle z samotnością. Kiedyś może było, teraz chyba jest mi to obojętne. Czas tak strasznie szybko leci, że nie mam czasu, żeby się nad tym zastanawiać. W ogóle im mniej myślę o moim życiu, tym lepsze jest moje samopoczucie, więc staram się zazwyczaj czymś się zajmować (piszę głupoty jak jakieś emo, prawda?). Ale chyba dlatego ja zazwyczaj sporo się uczyłam, po to żeby zabić czas. Ale leniwa też jestem, okropnie.
Czy jestem nieśmiała? Też nie wiem. Czasem mam takie ataki głupiej odwagi i robię się bardzo śmiała, wręcz bezczelna. A tak generalnie to wydaje mi się, że moja samotność nie wynika z nieśmiałości, tylko z tego, że jestem w pewnym sensie gorsza/brzydsza/głupsza/inna/no nie wiem co jeszcze od reszty. Weźmy na przykład ludzi z mojej klasy - ja czasami autentycznie nie rozumiem, o czym oni mówią. Rozmowy toczą się zazwyczaj na temat facebooka (którego nie mam), imprez (na których nie bywam), koncertów (tam też nie) czy jakichś ludzi (których ja nie znam). Jakoś niewiele mnie z nimi łączy, chociaż właściwie to naprawdę ich lubię, praktycznie każdą osobę z klasy za coś cenię. Kiedyś też chyba miałam tak, że trochę gardziłam ludźmi, liceum chyba trochę mnie zmieniło, teraz tylko im zazdroszczę.;)
Nawet nie wiem, czy chce coś w życiu zmienić, bo mam wrażenie, że gdybym nagle stała się chociaż trochę bardziej towarzyska, byłoby to nienaturalne i nie pasujące do mnie. Poza tym ja nie czuję się zbyt dobrze w towarzystwie większości znanych mi ludzi, wolę siedzieć sama. Często nie wiem, co mówić, jak się zachować. Nie lubię niepewnych rzeczy, a ludzie są niepewni. A nawet gdybym pomyślała o tym i zdecydowała się coś zmienić, nie miałabym pojęcia jak.
Właśnie mój kierunek jest beznadziejny, Twój jest świetny. Masz pewną pracę po studiach i faktycznie czegoś się nauczysz. Tłumaczy jest wielu i nie są szczególnie potrzebni. No i do czytania "Nędzników" w oryginale sporo mi jeszcze brakuje, niestety, nie jestem pewna, czy jestem w stanie zrozumieć prostą bajkę po francusku. Strasznie się obijałam przez te 2 lata ale to przez to, że dopiero niedawno ten język mi się zaczął podobać. Boję się, bardzo się boję, że przez kiepski wynik z francuskiego nie dostanę się na studia. Jeśli zdawałaś rozszerzoną historię, to wydajesz mi się być pracowitą osobą;P Też kiedyś, kiedyś myślałam nad zdawaniem historii, ale przeraził mnie ogrom materiału.
Dzięki że trzymasz za mnie kciuki. Koniecznie musisz to robić jeszcze w maju.;)
Czemu złe? Moja siostra właśnie zazwyczaj mówi, co myśli. I ja to podziwiam. To pewna siła człowieka, której ja nie mam, a moim zdaniem jest przydatna w życiu. A co do tłumienia różnych rzeczy - nie wiem, czy to złe, u mnie nie miało to raczej jak na razie żadnych negatywnych konsekwencji. Wydaje mi się, że są ludzie, którzy wiele w sobie tłumią, a mimo to jakoś przeżywają życie, może nie do końca szczęśliwe ale spokojne.

ocenił(a) film na 10
Ciri94

Och, Irlandia jest naprawdę piękna. Ta kultura, te widoki, ci aktorzy! <3 Ja osobiście nigdzie się nie wybieram. Jakoś nie potrafiłabym opuścić Polski...
A tam. Nie piszesz głupot! To raczej ja mam ze sobą jakieś problemy...
Mam podobne uczucia co do innych ludzi. Żyją w zupełnie innym świecie... Nie przeszkadzam im w tym, ale też nie chcę go z nimi dzielić. I nie wierzę w to, że jesteś gorsza. Zwłaszcza po tym co mi tutaj wypisujesz. I jeśli uważasz się chociaż trochę za brzydką to niezbity dowód, że mnie jeszcze nie widziałaś.xD A zazdrość jest moją cechą numer jeden. I nie potrafię się jej pozbyć...
Co do mojej zapewnionej pracy, nie byłabym taka pewna...Ale jak już może powiedziałam, jest to jedyny sensowny kierunek humanistyczny(po którym jeszcze można gdzieś znaleźć miejsce pracy).
Wiesz, ja historię kocham. Czytam książki historyczne dla przyjemności, to czemu nie przeczytać podręcznika? Zwłaszcza, że jestem marzycielką i to było jak przenoszenie się w czasie...A jeśli nauka jeszcze bawi, to czemu nie? Nie zdałam jej też jakoś wybitnie, ale zadowalająco...xD
Ja mam koleżankę która to tłumi...I jest jej z tym czasem źle. Ja jestem znana z mojego "ciętego języka" i "niestandardowego patrzenia na świat". Ale jak czasami coś chlapnę bez zastanowienia...Konsekwencje są straszne.

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Racja, Irlandia jest cudowna i ludzie z Irlandii są świetni. To strasznie puste, ale jako pierwszy irlandzki aktory do głowy przychodzi mi Jonathan Rhys-Meyers, rany, jaki to piękny mężczyzna. No i moim zdaniem aktor też z niego dobry. Poza tym z Irlandii pochodzi mój ulubiony obecnie człowiek na świecie - Bono z U2. Uwielbiam go dosłownie za wszystko.
Założę się mimo wszystko, że jestem brzydsza od Ciebie. To niemożliwe żeby było inaczej;)
Zazdrość to taka głupia rzecz. Dopóki zatrzymuje się do w sferze myśli, nikomu raczej to nie szkodzi, ale osoba zazdroszcząca też nic na tym nie korzysta. Najgorsze jest to, że choćbym nie wiem jak się starała, nie umiem powstrzymać tej zazdrości. Przecież myślenie "wcale jej/jemu tego nie zazdroszczę, wcale nie" nie ma najmniejszego sensu.
Nie ma praktycznie kierunków humanistycznych z konkretną pracą. Też raczej jestem humanistką, chociaż gdybym miała wybór, pewnie wolałabym być umysłem ścisłym. Właściwie to bardzo lubię matematykę (chociaż raczej bez wzajemności) bo jest w pewien sposób przejrzysta i logiczna. Takie myśli zazwyczaj znikają, kiedy być koniec semestru stoi się pod tablicą i walczy o dwójkę;P
A jeśli chodzi o prawo, to wydaje mi się, że oprócz pewnych zdolności, żeby dostać pracę, trzeba też mieć znajomości. Przy szukaniu pracy zawsze to jest pomocne, ale często słyszałam że w dziedzinie prawa szczególnie. Widzisz już siebie w jakiejś roli na sali sądowej na przykład? Ja, kiedy myślę o pracy, w marzeniach widzę siebie tłumaczącą książki w jakimś domku na odludziu;) Znając życie, skończę za barem albo za ladą, ale to też przecież nie będzie takie złe.
Kiedyś trochę bardziej interesowałam się historią, ale teraz zniechęcił mnie do niej nauczyciel (moim zdaniem nauczyciel ma gigantyczny wpływ na to, jak ciekawy jest dla uczniów przedmiot) i zwyczajnie brakuje mi na to czasu przy innych przedmiotach. Historia to taka lekcja, na której odrabiamy matmę/polski/angielski/wos/biologię i tak dalej, ewentualnie śpimy. Z lekcji historii w liceum wyniosę głównie wiedzę na temat życia erotycznego niektórych władców.;P Chociaż są takie tematy, których po prostu nie da się uczynić nudnymi. Ostatnio na przykład miałam genialną lekcją o Rasputinie.
"Cięty język', "niestandardowe patrzenie na świat" - chciałabym się cieszyć takimi zaletami;) Nigdy nie potrafię niczego robić spontanicznie; nie powiem też nic, zanim się nie zastanowię dwa razy. Tak jest z większością czynności, trochę to wkurzające. Ale wyobrażam też sobie, że mogą z takich nieprzemyślanych wypowiedzi wyniknąć okropne konsekwencje.
I w ogóle chciałam Cię przeprosić za mój wczorajszy post, przeczytałam go dziś i wydał mi się straszliwie dekedencki i emowaty. Może to wina tego, że wczoraj byłam trochę zmęczona, jak to pisałam. Postaram się więcej tego nie powtarzać.;)


ocenił(a) film na 10
Ciri94

Słuchasz U2? Ja nie przepadam, ale byłam w Katowicach na koncercie(nie pamiętam czy to było 2 czy 3 lata temu...) Jestem dość upośledzona muzycznie, także się nie dziw. Jeśli jesteśmy przy tym temacie- jaką muzykę preferujesz?
Nie! Ja się zakładam o wszystko co chcesz, że ja bardziej straszę!
Ja też nie potrafię powściągnąć swojej zadrości. Ale uważam że to ma swoje dobre strony. MOTYWUJE! Ostatnio na jednym czytaniu(tak, tak...ja naprawdę jestem wierząca. chociaż w kościele rzadko bywam) padły słowa, które sens miały mniej więcej taki:"Czemu zazdrościcie, skoro nic nie robicie w tym kierunku, żeby was podziwiano?" Tak, marna parafraza, ale sens ważny. Sama nic nie robię a od innych wymagam, by byli ode mnie gorsi. Nie! To JA muszę stać się lepsza.
Ja do matematyki nic nie mam. Bardzo lubię fizykę(jedyny przedmiot z którego miałam 5 na świadectwie) i chemię. Biologia chwilami też jest ok. Ale nie zamieniłabym mojego humanizmu. Dzięki niemu mój umysł żegluje daleko. Niestety, ścisłowcy są przyziemni(wiem co mówię!). Konkretni, skrupulatni, wyważeni, ale tacy...bezbarwni!
Ja idę na te studia ale nie chcę pracować w zawodzie. Po prostu łatwiej po nich znaleźć pracę np. w sklepie, bo to prestiżowy kierunek. Wiem, że po mojej pisaninie tego nie widać ale ja chciałabym pisać książki. To jest takie marzenie życia. Albo być kasjerką w teatrze. Ewentualnie pracować w księgarni...A znajomości jako-takie mam. Ale jak już wspominałam nie chcę pracować w tym zawodzie.
Och, no bo Rasputin był genialny! Niezniszczalny dziad!xD
Daj spokój! Mi tam Twoje wypowiedzi się podobają. Nie myśl jak piszesz!(chociaż ludzie pewnie powtarzają co innego). Pisz wszystko co przyjedzie Ci do głowy, nawet jeśli dla mnie nie będzie miało żadnego sensu! To będzie trochę jak sesja psychologiczna...Wyrzucimy wszystko co nas dławi i będziemy zdrowsze!XD A i cera się nam poprawi!

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Uwielbiam U2, dzień bez ich muzyki to dla mnie dzień stracony. Lubię różnorodność w ich twórczości, w muzyce żadnego innego wykonawcy nie zatracam się aż tak bardzo, a głosu Bono mogłabym słuchać do końca życia. Pierwszy raz mi się zdarzyło, że kilkoma piosenkami praktycznie doprowadzono mnie do płaczu ze szczęścia. To trochę dla mnie dziwne, bo zazwyczaj nie reaguje zbyt emocjonalnie. Tak więc zazdroszczę, że mogłaś być na koncercie, ja raczej na koncertach nie bywam niestety. Co masz myśli, mówiąc "upośledzona muzycznie"?;) Ja przykładowo jestem upośledzona muzycznie, jeśli chodzi o mój "śpiew", "taniec" i temu podobne. Totalnie nic z tego nie umiem, ani w żaden sposób nie znam się na muzyce od strony teoretycznej.
Hmm, jeśli chodzi o gatunek to chyba preferuję szeroko pojętego rocka. Dawniej mój gust muzyczny trochę ewoluował, słuchałam strasznie dużo hard rocka z lat 80 (Gunsi, Bon Jovi itd - generalnie na tym mnie wychowano, potem miałam jakąś fazę na Doorsów i i podobne zespoły. Myślę, że to zmiany gustu już raczej mi przeszły i mogę nazwać U2 moim ukochanym zespołem. Bardzo lubię też Davida Bowiego.Staram się nie ograniczać do jednego gatunku, czasem słucham też czegoś z popu, chociaż raczej starszego. Ale za nic nie mogę ścierpieć rapu i muzyki klubowej. O, i jeszcze kogoś ostatnio często słucham. Nie wiem, czy wiesz, ale nasz ukochany odtwórca roli Normana Batesa nagrał chyba ze dwie płyty.;P Piosenki ciężko ściągnąć z neta, ale jacyś dobrzy ludzie wrzucili je na you tube'a. W z tego, co się orientuję, w większości są to covery albo love songi z raczej banalnymi tekstami, ale i tak mi bardzo przyjemnie się słucha. Na początku, kiedy jeszcze identyfikowałam Normana Batesa z Tonym Perkinsem, było to strasznie zabawne. Norman Bates śpiewający coś w stylu "you have my heart in the palm of your hand as we dance to this melody for lovers..."-interesujące;D A Ty jakiej muzyki słuchasz?
Hmm, co do cytatu o zazdrości, to jest w nim sporo prawdy, tylko że nie bardzo pasuje do mojego przypadku. ja wcale nie chcę, żeby ludzie mnie podziwiali. Zazdroszczę ludziom, kiedy widzę, że są piękni i szczęśliwi. Chociaż prawdą jest też to, że raczej nie robię nic w tym kierunku, żeby poprawić swoją sytuację.
Też jestem osobą wierzącą, chociaż też bez przesady, zdarzają mi się w życiu pewne kryzysy wiary. Chciałabym być w tym też silniejsza, pewniejsza. Do kościoła chodzę, chociaż niespecjalnie to lubię, wolę msze w mojej szkole (tak, chodzę do "katola" chociaż szkołę wybrałam z bardziej prozaicznych powodów - wygodny dojazd), są takie jakby bardziej czyste, niezaciemnione przez ogłoszenia, zbieranie tacy i takie różne dodatki. Jeszcze nie było chyba w szkole takiego kazania, które by mi się nie spodobało, prawie zawsze coś z tego wynoszę.
Chyba zapiszę się do Ciebie na korki z fizyki;) Jadę na trójkach, czasem czwórkach z fizyki, ale zawsze można być lepszym. Chemia też jest ciekawa, chociaż zawsze trafiałam na beznadziejnych nauczycieli, którzy raczej czynili chemię nudną albo przerażająco trudną. A biologię wprost uwielbiam przynajmniej teraz w liceum, chociaż może to też zasługa nauczycielki.
Moim zdaniem trochę widać. To znaczy bardzo przyjemnie mi się czyta to, co piszesz, a to już chyba dobry znak;) Celujesz w jakiś konkretny gatunek czy tematykę? Masz jakieś pomysły? Pisarz to genialny zawód, tylko ciężko jest się wybić i na tym zarobić. Chociaż w sumie nie wiem od czego to zależy, czasem totalnie beznadziejni pisarze stają się sławni (np Meyer), więc pewnie są i genialni, o których świat nie słyszał zbyt wiele. Też chciałabym pisać (zawód wprost dla mnie - można nie wychodzić z domu i pisać), ale brakuje mi do tego wyobraźni, no i umiejętności. Ale gdybym mogła wybrać sobie wielki talent, który miałabym posiadać, z pewnością byłby to talent pisarski. O, ja mogłabym zostać bibliotekarką albo sprzedawcą w księgarni. Lubię przebywać z książkami.
Ok, będę pisać, co mi przyjdzie do głowy - mam nadzieję, że od czytania tego nie nabawisz się jakiejś choroby psychicznej;D

ocenił(a) film na 10
Ciri94

Mam na myśli dwie rzeczy. Pierwszą jest gust:trochę przedpotopowy. Słucham takiej muzyki że mi trochę wstyd.xD Klasyka, musicalowa, filmowa, jakieś stare przeboje typy Elvis itp.xD Drugą:nie umiem śpiewać chociaż bardzo lubię ani na niczym grać, chociaż tak strasznie bym chciała...
WOW!!!! Nie wiedziałam! Natychmiast lecę ich posłuchać! Dzięki, dzięki, dzięki!XD
Ja na mszę też chętnie nie lecę ale moje prywatne modlitwy...Powiedzmy, że są naprawdę piękne...Nie żebym się chwaliła.xD
Wiesz, tutaj nie myślę nad swoimi zdaniami, są chaotyczne i nie poprawnie gramatycznie. Ale to bardziej mowa "użytkowa" także się nie przejmuję.xD A w Twoje słowa i tak nie wierzę. Człowiek musi być przede wszystkim szczery, nie miły. W rozmowach ze mną to ZAPAMIĘTAJ!
Tematyka...Hmm...Trochę fantastyki, ostatnio nawet romans, ale taki niekonwencjonalny, opowiadania o wojnie.xD Jakieś czasem metafizyczne, pseudo religijne powiastki.xD Nie wierzę że Ci tego brakuje! Po prostu nie wierzę! Odważ się i zacznij! Możemy być nawzajem swoimi czytelnikami.xD Zawsze to jakaś samorealizacja.xD
Ja też kocham książki, ale wybrałabym talent muzyczny. To też moje życie i największa ułomność, że go nie posiadam...
Ja już jestem chora psychicznie.xD

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Uff, cieszę się, że Ci nie zaszkodzę.;P
Mówi się, że o gustach się nie dyskutuję, ale nie do końca uznaję tą prawdę. "Przedpotopowy gust", jak to określiłaś absolutnie nie jest żadnym powodem do wstydu. Klasyka nie bez powodu jest nazywana klasyką, musi być w niej coś genialnego, coś, co sprawia, że nie zostaje zapomniana. I wydaje mi się, że każdy, rzadziej lub częściej, do niej wraca.
Jak już posłuchasz jakichś piosenek Tony'ego, koniecznie mi napisz, jak Ci się podobają.;D
Mi się moje modlitwy zazwyczaj nie za bardzo podobają. Totalnie nie sprawdza się w moim przypadku zasada "jak trwoga, to do Boga". Moje modlitwy są najpiękniejsze, kiedy w moim życiu zdarzy się coś naprawdę cudownego. Jeśli dzieje się coś złego, jestem jakby na Boga obrażona i niespecjalnie mam ochotę się modlić. A tak na co dzień mam wrażenie, że popadam w modlitwie w okropną rutynę. Często się powtarzam, dziękuję za to samo, proszę o to samo i przepraszam za to samo praktycznie każdego dnia. Może to wynika z pewnej monotonii w moim życiu, nie wiem.
Cieszę się, że uznajesz wyższość szczerości nad uprzejmością. Wydaje mi się, że generalnie ludzie na świecie nie kierują się to zasadą. Czasami (chyba w chwilach dominacji głupoty nade mną) nawet cieszę się z tego powodu, bo nie wiem jak bym to zniosła, gdyby ludzie nagle zaczęli mówić mi, jaka to jestem paskudna, głupia, wkurzająca i tak dalej. Ale zazwyczaj wolałabym, żeby ludzie powiedzieli mi prosto w twarz, jeśli coś do mnie mają, niż przykładowo obgadywali mnie za plecami. Sama chciałabym być bardziej szczera, jak już pisałam. Kurde, teraz dodatkowo mam taką sytuację w życiu, że mam ochotę powiedzieć trzem osobom, jakimi są pier.dolonymi dziwkami, za przeproszeniem, a potem ukręcić im karki. A nie potrafię NIC zrobić, z jednej strony jest to zewnętrznie narzucone, że tak trzeba, trzeba być miłym, a oprócz tego mam jeszcze tą własną cholerną blokadę.
Ja raczej za pisanie nie będę się zabierać. Kiedyś trochę rysowałam, ale rzuciłam to w cholerę, zaczęło mnie to strasznie irytować, bo nie wychodziło tak jak chciałam. Przypuszczam, że z pisaniem byłoby podobnie. Chyba jestem straszną perfekcjonalistką, wolę nawet nie próbować czegoś zrobić niż zrobić to nieidealnie (dlatego ludzie uważają, że jestem leniwa;). Do tego jestem okropnie niecierpliwa, chcę umieć wszystko od razu. Więc raczej się nie nadaję.
Ale bardzo, bardzo chętnie zostałabym Twoją czytelniczką.;P Jeśli masz na komputerze coś, co mogłabym przeczytać, i nie obawiasz się mojej krytyki, mogę Ci wysłać maila na priva czy coś takiego.;)
Ja wybrałabym talent literacki, bo moim zdaniem ma się wtedy szersze pole tworzenia i wymaga to więcej wyobraźni. Można powołać do życia bohaterów, napisać im historię, ba, stworzyć całe uniwersum, w którym absolutnie można się zatracić. A muzykiem bym nie została, bo pewnie robiłabym w gacie ze strachu przed każdym występem na żywo.

ocenił(a) film na 10
Ciri94

A wyślę jak znajdę coś godnego Twoich oczu. Sama chciałabym zostać skrzypaczką albo śpiewaczką musicalową.:D Ale nie mam do tego predyspozycji...
Ten perfekcjonizm to dominująca cecha mojej przyjaciółki. Ona też nie lubi niczego zaczynać, jeśli jest chociaż cień szansy że jej nie wyjdzie. Ja to co innego. Potrafię zmaścić wszystko i jeszcze się z tego śmiać. Chociaż w środku czuję się tak tym zażenowana...
Ja jestem z tych impulsywnych ludzi, którzy jak mają ochotę to spoliczkują, rozpłaczą się publicznie czy wyjdą na dach, żeby na nim zatańczyć... Jedyne co może mnie powstrzymać to moje żelazne zasady i głos moralny. Jestem pod tym względem naprawdę dziwna...Jeśli nawet czegoś bardzo chcę, nie robię, nie dlatego, że tak nie wypada ale w moim mniemaniu mogłoby być złe. Nawet "mogło" ale nie jest... Trochę mi to czasem przeszkadza, ale jednak się cieszę, że słucham tego głosu.
A co zrobiły te pier.dolone dziwki? Przepraszam, ale wścibstwo jest silną moją cechą.xD

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

Widzisz, taki silny "kręgosłup moralny" to świetna rzecz. Masz pewność, że w jakichś specyficznych warunkach, kiedy nie będziesz czuła na sobie kontroli społeczeństwa, i tak uda Ci się postępować zgodnie z Twoimi zasadami.
Hmm, dziwnie mi tak pisać o sprawach prywatnych na forum, cały czas żywię pewną obawa, że ktoś z moich znajomych przeczyta to, co piszę i domyśli się, że ja to ja.;) Niby małe szanse, ale chyba jednak są. Ale jak Ci tak pokrótce opowiem, to chyba nic się nie stanie. Pierwsza sprawa to totalnie banalna rzecz, możesz się nawet się ze mnie śmiać, że tak reaguję. Dotyczy to tematu prezentacji maturalnej. Pamiętasz chyba, jak Ci mówiłam, że może upchnę Normana do prezentacji o zbrodniarzach. Zaklepałam sobie temat o zbrodni na w pierwszy dzień po zobaczeniu tematów, zastrzegając, że jestem pewna. W piątek wzięłam od ludzi z klasy listę tematów, żeby swój przepisać do deklaracji. I okazało się, że jest przy nim nazwisko innej dziewczyny z mojej klasy. Poszłam do osoby, która się zajmowała tematami, zaczęła mi coś chrzanić, że trzeba było mówić jej to dwa razy i podobne pierdoły. Nie znoszę, kiedy tak mi się krzyżuje plany. A poza tym ja naprawdę interesowałam się tematem, a dziewczyna, która teraz ma ten temat i tak zapewne weźmie wszystko z opracowań. Nie wiedzą, jak bardzo kocham Raskolnikowa, jak bardzo fascynuje mnie Kurt. Nie znoszę tak odpuszczać, a często to robię. Druga sprawa jest poważniejsza, chodzi o moją mamę i jej pracę. Ma tam nad sobą cholernie wredną babę, która znęca się nad każdym. Moja mama jest już starszą osobą, zdrowie trochę jej szwankuje, musi pójść na zwolnienie, a ta jędza chce skorzystać z okazji i pozbyć się jej z pracy już na stałe. Jak patrzę na to, co się teraz dzieje z mamą, mam ochotę pójść do tej kur.wy i wydrapać jej oczy.
Miało być pokrótce, ale chyba nie wyszło.

ocenił(a) film na 10
Ciri94

Wyszło, wyszło. Doskonale rozumiem Cię w jednym i w drugim. U mnie podobna sytuacja z rodzicielką. A z tą dziewczyną to bym się rozprawiła osobiście!
P.S.Kto to Kurt? Bo jakoś nie kojarzę...
A to mój e-mail jeśli nie czujesz się pewnie na forum: sikiwomen@gmail.com
P.S.2.Przepraszam że tak mało napisałam ale pędzę na pociąg do Katowic...

ocenił(a) film na 9
czarna_maggie

O kurczę, no racja, mamy już październik, studia Ci się zaczynają. Powodzenia, życzę Ci fajnych nowych znajomych, świetnych wykładowców i tak dalej;P Zapewne na razie nie będziesz miała szczególnie dużo czasu, ale jak trochę go znajdziesz i wyrobisz sobie jako tako opinię, napisz mi, czy kierunek jest fajny, wykłady ciekawe i generalnie, jak Ci mija studenckie życie.
Na maila pewnie prędzej czy później się odezwę.
Oczywiście musiałam "zjeść" literę, chodziło mi o Kurtza z "Jądra ciemności" Conrada. Może nie jest to taki typowy zbrodniarz, ale jednak tak, no i dla mnie jest piekielnie intrygujący. Jejku, tak cholernie chciałabym mieć ten temat.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones