PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=812823}

Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn)

Birds of Prey (And the Fantabulous Emancipation of One Harley Quinn)
5,9 64 046
ocen
5,9 10 1 64046
5,3 49
ocen krytyków
Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn)
powrót do forum filmu Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn)

To jest chyba jakiś żart...

ocenił(a) film na 7

Ostatni raz marnuje czas.
Jasne bo kiedyś to było zróżnicowane kino.

Blofeld był murzynen.
T-800/1000 młodą lesbą.
Luther Japończykiem.
Joker Arabem.
John Doe czarną kobietą.
Skorpio Aborygenem.
Lecter latynosem.
Palpatine Wietnamczykiem.
Każdy Boss mafii pigmejem.
Rincewind85 posiadającym mózg.


użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

Polać Ci chłopie, bo dobrze gadasz :) Ostro i wulgarnie, ale prawdziwie.

użytkownik usunięty
sajok

Z tym wulgarnie jak na 500 złów pojawią się 4 inwektywy to nie wiem czy to takie wulgarne. Ja po prostu mam dość traktowania z szacunkiem idiotów którzy wyśmiewają mój punkt widzenia choć nie mają argumentów by udowodnić, że się mylę, a ja ich wypisuję każdorazowo tonę. Po iluś takich dyskusjach odechciewa się człowiekowi kurtuazji. Ale dzięki za uznanie, Najgorsze, że jestem osobą mega tolerancyjną i jestem jak najbardziej za równością wszystkich. Ale nie jestem robienie z kina propagandy ani lewackiej ani skrajnie prawicowej ani żadnej. Kino ma bawić i kino ma być dla wszystkich. A ostatnio robią filmy dla lewaków czyli teoretycznie dla mnie, ale jako, że wkurza mnie takie nachalne wciskanie ludziom propagandy to nie zamierzam udawać, że problemu nie ma bo mnie nie dotyczy. Ludzie tacy jak pykman czy jakmu tam uaktywnią się tylko jeśli w kinie zacznie dominować ideologia z którą się nie zgadzają i poczują się odrzuceni. Ja nie jestem rypanym hipokrytą. Uważam, że wyborca trumpa ma takie samo prawo iść do kina dobrze się bawić co zwelennik lewackiej opozycji antytrumpowej.

Zawsze się zastanawiałem i nie mogłem zrozumieć dlaczego ci walczący o równość uciskanych - w tym przypadku kobiet - jakoś nigdy nie szli z Ripley na sztandarze swoich idei. Jeden koleś ładnie to wytłumaczył, i trafnie moim zdaniem: bo Hicks nie był idiotą. I w tym chyba zawiera się esencja tej całej chorej poprawności.

użytkownik usunięty
sajok

dokładnie, mieliśmy kiedyś naprawdę silne kobiece bohaterki. Bo nikt nie próbował na siłę takimi ich tworzyć. Tworzono wciągającą historię i interesujące postacie i w tym chyba tkwił sekret ich popularności i wartości. Elen Ripley była bohaterką choć nie nosiła peleryny. Bo choć nie miała mocy robiła to co należy pomimo tego jak musiała być przerażona. I była w tym naturalna. Kiedy w Obcym 2 wróciła po Newt do gniazda królowej choć lada moment wszystko mogło zostać zniszczone przez atomówkę jakiś ignorant mógł powiedzieć "to bez sensu prawie nie znała tej dziewczynki". A każdy kto ma IQ większe niż rozmiar buta i rozumiał film wiedział, że robiła to bo po wybudzeniu straciła wszystkich których kochała w tym córkę która zmarła ze starości - Newt która niedawno przeszła piekło i straciła rodzinę wypełniła córkokształtną dziurę w jej sercu. Ja się nie dziwię, że ryzykowała życie by ratować obcą dziewczynkę którą zdążyła pokochać ani nie dziwię się, że pokochać ją zdążyła. To nie jak suicide squat gdzie po kilku godzinach razem zaczęli ględzić z dupy, że uważają się za przyjaciół i rodzinę. Tutaj chyba nikt niczego takiego nie mówił, po prostu się działo a my to widzieliśmy. Teraz wzorcowymi bohaterkami są kapitan marvel i rey z disney sw. Pierwsza ma boskie moce, nic nie jest dla niej zagrożeniem, druga choć nie aż tak potężna to w swoim universum najsilniejsza, potrafi wszystko, żeglować choć wychowała się na pustyni, pilotować statki kosmiczne najlepiej we wszechświecie odkąd pierwszy raz za sterami usiadła i władać mocą od pierwszego momentu gdy odkryła, że ją ma. Bohaterki pisane tylko po to żeby były silnymi (w sensie potężniejszymi niż inni) przez zakompleksione idiotki albo idiotów próbujących podlizywać się zakompleksionym idiotkom nigdy nie będą wartościowe bo widać, że są sztuczne i nie mają charakteru. Mają sztucznie przypisane cechy np kapitan ser jest przez wszystkich (w sensie inne postacie w filmie) opisywana jako inteligentna i z poczuciem humoru choć po ekranie snuje się jak pozbawiony inicjatywy, mózgu i humoru kawałek drewna. I drugi aspekt tego jest dokładnie taki jak mówisz, nawet jeśli męski bohater był w cieniu kobiecej bohaterki to nie był niekompetentnym idiotą. Nie musiał wcale żeby ona wypadła lepiej. Bo i jego i ją pisał ktoś z wizją, mózgiem i talentem. I celem by historia i bohaterowie byli realistyczni i interesujący a nie jak teraz "ona silna i niezależna on niekompetentny a do tego zwykle zły"

O widzisz, zahaczyłeś o jeszcze jeden aspekt, który mi umknął wcześniej. Ripley walczyła o swoją podopieczną czyli wartości można by powiedzieć rodzinne a nie o tak teraz popularne prawo wyboru, niezależność, wolność dla kobiet itp itd To też nie bardzo pasuje do "ideału" współczesnej bohaterki. Ona ma walczyć o parytety i równouprawnienie a nie o jakieś dzieci, i to jeszcze nie swoje. Gdyby wyciąć z filmu Newt i Hicksa a zrobić jej przydupasem Hudsona to może i Ripley znalazłaby większy poklask.

użytkownik usunięty
sajok

Nie wiem na ile istotny jest ten aspekt rodziny jako motywacji bohaterek, ale jeśli chcesz się na tym skupiać to cała motywacja Sary Connor w Terminatorze 1 to przeżyć głównie, ale już w dwójce choć próbuje ratować świat to głównie próbuje ratować syna. To o niego martwi się najbardziej.

Tymczasem aspekt rodzinny w ostatnich fembohaterskich filmach? Jedyny przykład jakiś choćby udający, że się na tym skupia to tęsknota Rey za rodzicami których nie pamięta. Sztuczne to mega. Prawie każdy protagonista z anime jest sierotą. I większość z nich jest lepiej napisanych niż Rey. Ona nie ma charakteru za grosz i ten motyw "nie mam rodziny a chciałabym" to jedyne co w jej wypadku udaje osobowość.

Z Rey to ja mam ten problem, że ona jest nijaka, ni ziąbi ni grzeje. Nie wiem na ile to problem "przeciętności" aktorki a na ile byle jak napisanej postaci. W sumie Mark Hamill był/jest też przeciętnym aktorem, ale jednak Luke miał jakąś charyzmę ("stary" Luke oczywiście). Z kina, jak to ująłeś, fembohaterskiego mi się natomiast bardzo podobał Peppermint Smak zemsty. Całkiem zgrabnie nakręcony motyw zemsty w wersji kobiecej. Nawet mi, rasowemu homofobowi i męskiej szowinistycznej świni, ten fembohaterski film bardzo się podobał ;)

ocenił(a) film na 6

Popieram Cię i gratulacje wytrwałości w walce z tym zjawiskiem

użytkownik usunięty
mere

dzieki. Mnie to wkurza bo generalnie musze walczyc z ludzmi z ktorymi w kwestiach swiatopogladowych generalnie sie zgadzam. Po prostu nie rozumieją, że fanatyzm i zaślepienie w żadną stronę nie jest dobre - także w tą w którą ja jestem ukierunkowany. I chyba nie potrafią zrozumieć, że holywood to zepsuta instytucja udająca, że troszczy się o wartości a tak naprawdę głosi puste hasełka dla poklasku i zysku.

ocenił(a) film na 3

Brawo. Piękne podsumowanie!

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7
ocenił(a) film na 7
Alex_Tyler

Aż normalnie odpisze, bo to miło spotkać się ze znawcą kina i do tego tak kulturalnym! Najpierw się zdecyduj czy po latach 50. były dziwki i czy to w końcu jest dawno czy nie. A teraz do sedna: kobiety były przedstawiane normalnie?? Zobaczmy. W moim stwierdzeniu chodziło oczywiście o femme fatal (a nawet jeśli mówimy o 70 latach wstecz, to w przypadku kina jest to chwilę temu), które to chciały zniszczyć mężczyznę (czyli były zdradzieckie), a wykorzystywały w tym celu swój seksapil (czyli były dziwkami). Nie bądź taki dosłowny, to że dziwka nie musi od razu oznaczać zawodu.

ocenił(a) film na 7
Alex_Tyler

Aż normalnie odpisze, bo to miło spotkać się ze znawcą kina i do tego tak kulturalnym! Najpierw się zdecyduj czy po latach 50. były dziwki i czy to w końcu jest dawno czy nie. A teraz do sedna: kobiety były przedstawiane normalnie?? Zobaczmy. W moim stwierdzeniu chodziło oczywiście o femme fatal (a nawet jeśli mówimy o 70 latach wstecz, to w przypadku kina jest to chwilę temu), które to chciały zniszczyć mężczyznę (czyli były zdradzieckie), a wykorzystywały w tym celu swój seksapil (czyli były dziwkami). Nie bądź taki dosłowny, to że dziwka nie musi od razu oznaczać zawodu. Przejdźmy do przykładów. W baaaaaardzo klasycznym kinie kobiety najczęściej przedstawiano jako a) ucieleśnieniem wszelkich cnót i wzorowe żony - tu się kłaniają westerny, b) jako niebezpieczne kusicielki lub c) (zwykle w filmach historycznych) jako tajemnicze uwodzicielki: kurtyzany, tancerki, księżniczki.

ocenił(a) film na 7
Pykman

Przykłady dwóch pierwszych mamy choćby w postacie Marii i jej androidowej wersji w Metrpoplis (1927), albo w Sunrise (1927) Murnaua, gdzie obok cnotki-żonki mamy kobietę z miasta uwodząca męża i nakłaniająca go do morderstwa. Kobiety z Chaplinowskiej "Gorączki złota" (1925) to chciwe, nieliczące się ze szczerym uczuciem ignorantki. Dalej mamy Polę Negi jako egzotyczną tancerkę w Sumurun (1920), której główną cechą charakteru był seksapil. Żeby nie wspomnieć o tytułowej Annie Boleyn z innego filmu Lubitcha też z 1920 roku.

ocenił(a) film na 7
Pykman

Sam koncept famme fatal jest dużo straszy niż "po latach 50.": żeby tylko szybko podać postać Sadie z "Grzechu" (1932), Cleopatrę z "Dziwolągów" (1932), tytułową "Kobietę w oknie" z 1944; w każdym filmie noir z Bogardem taką znajdziemy (często przed latami 50.) i najlepszy przykład czyli początki kariery Marleny Dietrich choćby w "Błękitnym aniele" (1930), "Blond Venus" z 1932 czy k*rwa filmie, którego tytuł brzmi "Diabeł jest kobietą" (1935)! Więc nie PIERDUL. Trend przedstawianie kobiet jako seksualnego zagrożenia (albo jako erotycznej ozdoby) jest niemal tak stary jak samo kino! I ma bardzo rozbudowaną tradycję. Na bardziej skomplikowane postaci kobiece czekaliśmy dość długo.

ocenił(a) film na 7
Pykman

Jak widzę FW pozwala na obrażanie kogo popadnie ale wpisanie konkretnego przekleństwa powoduje odrzucenie posta. i stąd tak podzielona wiadomość. Hipokryzja widzę dotyczy nie tylko użytkowników, ale cały serwis...

mamel

Problemy pierwszego świata...

ocenił(a) film na 5
mamel

Mnie tam bawi i zadziwia, że ludzi nadal szokuje to, że twórcy filmów bazujących na komiksach robią co chcą (czy to w doborze aktorów, czy w ogóle w fabule). Nie ma się czym ekscytować. Chcesz wersji komiksowej - łap komiks w dłoń, mniej nerwów stracisz. Ja już dawno przestałam się irytować tego typu zmianami (zarówno tymi dużymi jak i małymi).

ocenił(a) film na 1
Hydeist

Tak, ale tylko dlatego, bo przestałem oglądać ten syf.
Oglądam już tylko starsze filmy. Nowych się nie da, albo są dla następnego pokolenia. Ja już Hollywoodowi podziękowałem. Zresztą to banda pedofilów.

użytkownik usunięty
Slutcore

Nie zgadzam się z tobą 

mamel

Nooo dosłownie. Już w Arrow było lepiej.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones