A nawet prawie bardzo dobry, gdyby nie nużące miejscami sceny.
Jest to taki romans, dramat. Dosyć specyficzny film.
Nie można zbyt wiele powiedzieć bo by się zepsuło całą historię.
Ale, powiem jedno zdanie.
Dźwiękowiec i pewna dziewczyna wyruszają w nieco "inną" podróż.
Gdybym powiedział więcej, ci co nie lubią wiedzieć za dużo byli by źli, bo film może nie jest najoryginalniejszy na świecie,
jednak jest inny od typowych romansów.
Oglądając go, myśle, że niewiedza jest najlepsza. Powinno wystarczyć to, że jest to romans. Na dodatek nieco inny.

Szybko dający się lubić aktorzy, ładna muzyka (pokroju klasycznej) ale z uczuciem filmowej :), dobre zdjęcia, ciekawy scenariusz.
Film był miejscami nużący, ale to raczej z powodu historii. (nie będę zdradzał czemu)
Film nie za długi, 1godz 40 min. Ale pod koniec moze sie trochę dłużyć, z wyżej wspomnianego powodu. ;)

Myśle, że ci co lubią kino z Hongkongu i kino azjatyckie w ogole, ten film powinien im się spodobać. Uważam ze historia była niezła i dosyć zaskakująca na początku.
Ale jak to bywa z azjatyckimi produkcjami, film jest prowadzony spokojnie. Może to nie przypaść do gustu "oglądaczom" filmów z USA i odbiorą "Lova at 7th sight" jako nudny film, gdzie niewiele się dzieje. Oczywiście to są tylko moje przypuszczenia, wiec nie wiem jak ludzie by odebrali tę produkcje.
Dlatego myśle, że bezpiecznie jest powiedzieć, ze miłośnikom kina ze wschodu ten film sie spodoba.