PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=661498}

Raj: wiara

Paradies: Glaube
6,6 6 049
ocen
6,6 10 1 6049
6,5 13
ocen krytyków
Raj: wiara
powrót do forum filmu Raj: wiara

Przenikliwy film dla ludzi o otwartych umysłach, których katolicka indoktrynacja nie pozbawiła zdolności do refleksji.

Według mnie ten film mówi między innymi o tym, że wiara ma czasem niewiele wspólnego z tym, czy ktoś jest dobrym człowiekiem. Miłość do Boga powinna być okazywana przez stosunek do bliźnich, tymczasem bohaterka biczuje się dla Jezusa a jednocześnie pozwala by kaleki mąż czołgał się po mieszkaniu.

To film też o tym, że to ludzie od wieków interpretowali przykazania wypaczając je, tak jak z przykazaniem nie cudzołóż.

POLECAM!!!!

ocenił(a) film na 7
azulmarino

Porządny film o destrukcyjnym wpływie religii na człowieka i jego relacje z otoczeniem. W gruncie rzeczy dobra kobieta, owładnięta religijnym amokiem, reaguje na "innych" coraz większą agresją. A tak naprawdę, bohaterka tego filmu po prostu poszukuje miłości, również w jej cielesnym aspekcie - vide scena z krucyfiksem pod kołdrą. Najlepszym komentarzem będą chyba dwa cytaty:

Steven Weinberg: „Religia stanowi obrazę dla ludzkiej godności. Gdyby jej nie było, mielibyśmy dobrych łudzi robiących dobre rzeczy i złych ludzi czyniących zło. Tylko religia może sprawić, że dobrzy ludzie robią złe rzeczy".

Blaise Pascal: "Ludzie nigdy z takim przekonaniem i z taką radością nie angażują się w czynienie zła jak wówczas, gdy czynią to z pobudek religijnych"

trane

nie wydaje mi się, że to religia miała destrukcyjny wpływ na życie bohaterki.
myślę, że było odwrotnie - to w religię właśnie ona starała się uciec przed jakąś destrukcją i patologią w swoim życiu.
może przed nieudanym małżeństwem, pijącym mężem, po wypadku sparaliżowanym, którym trzeba się zająć, albo przed czymś jeszcze innym.
niestety wiara nie dała jej tytułowego raju i nie stała się żadnym wybawieniem.

ocenił(a) film na 7
_j_w_

Możesz mieć rację - religia jako ucieczka od bolesnej rzeczywistości jest skutkiem, a nie przyczyną destrukcji. Ale na podstawie tego, o czym mówił ten film, chyba trudno jednoznacznie ocenić, który z naszych punktów widzenia jest słuszny. Może jeszcze raz go obejrzę i pomyślę na ten temat. Ale dziękuję za ciekawe spostrzeżenie.

azulmarino

Temat ciekawy. Zdecydowanie zgadzam się, że Kościół pointerpretował sobie przykazania czy Biblię jak mu było wygodnie. Dlatego też nie kieruję się filozofią Kościoła, a własnym sumieniem. Wracając do samego filmu, nie porwał mnie, nie wzbudził we mnie większych emocji. To, co zostało pokazane w filmie, nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Ale na pewno doceniam tego reżysera za tematy, które podejmuje i za własny styl.

Weronekk

Więc tak na początek to brakuje mi tutaj solidnego wytłumaczenia jak to się stało że to małżeństwo (głównej bohaterki) nie jest razem , to znaczy nie da się głosić żywego Chrystusa a jednocześnie unikać trudu rozłamu swojego małżeństwa. Dla bohaterki małżeństwo jest jej krzyżem , jest krzyżem dla nich obojga , a odrzucając ten krzyż niestety odrzuca się Chrystusa. Nie wiem jak mam to rozumieć ... historię małżeństwa Anny. Niby że spykneli się razem , żyli bez ślubu kościelnego , potem był wypadek w którym jej mąż stracił władzę w nogach i wtedy babeczka się nawróciła i się rozeszli? Dla mnie to bardzo ważna kwestia żeby zrozumieć co tak naprawdę dzieje się w ich małżeństwie ,a to w filmie zostało totalnie pominięte. Od początku podobała mi się cała historia , Anna wzbudziła u mnie podziw bo nie bała się głosić Chrystusa przez Maryję w tak trudnym środowisku. Brawo za odwagę i szacun dla niej. Dalsza część filmu to ciągłe spieranie się dwóch osób które pokazuje się jako wredny egoistyczny muzułmanin z fanatyczną katoliczką. W sumie spoko jak dla mnie może być ale do pewnego momentu. Do momentu sceny masturbacji krzyżem ... cóż reżyser pokazał jaki to z niego wspaniały "artysta" i pojechał po całości pokazując najgorszą z możliwych profanacji. Najbardziej smutne jest to że za takie "dzieło" bije się mu brawa. Gdyby nie ta scena to film uznałbym za ciekawy. Poprzez tą profanację krzyża nie jest warty obejrzenia. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
rzoska

I oto właśnie komentarz pokazuje ile (źle rozumiana?) wiara psuje. Film ciekawy ale przez jedną scenę niewarty obejrzenia. Jeśli Bóg istnieje to jest wszędzie czy w kawałku drewna? Możliwe, że się nie znam.

ocenił(a) film na 6
rzoska

to kluczowa scena filmu, przecież sobie nie wsadziła tylko się ocierała...
idolatria zwykła...

azulmarino

Więc tak na początek to brakuje mi tutaj solidnego wytłumaczenia jak to się stało że to małżeństwo (głównej bohaterki) nie jest razem , to znaczy nie da się głosić żywego Chrystusa a jednocześnie unikać trudu rozłamu swojego małżeństwa. Dla bohaterki małżeństwo jest jej krzyżem , jest krzyżem dla nich obojga , a odrzucając ten krzyż niestety odrzuca się Chrystusa. Nie wiem jak mam to rozumieć ... historię małżeństwa Anny. Niby że spykneli się razem , żyli bez ślubu kościelnego , potem był wypadek w którym jej mąż stracił władzę w nogach i wtedy babeczka się nawróciła i się rozeszli? Dla mnie to bardzo ważna kwestia żeby zrozumieć co tak naprawdę dzieje się w ich małżeństwie ,a to w filmie zostało totalnie pominięte. Od początku podobała mi się cała historia , Anna wzbudziła u mnie podziw bo nie bała się głosić Chrystusa przez Maryję w tak trudnym środowisku. Brawo za odwagę i szacun dla niej. Dalsza część filmu to ciągłe spieranie się dwóch osób które pokazuje się jako wredny egoistyczny muzułmanin z fanatyczną katoliczką. W sumie spoko jak dla mnie może być ale do pewnego momentu. Do momentu sceny masturbacji krzyżem ... cóż reżyser pokazał jaki to z niego wspaniały "artysta" i pojechał po całości pokazując najgorszą z możliwych profanacji. Najbardziej smutne jest to że za takie "dzieło" bije się mu brawa. Gdyby nie ta scena to film uznałbym za ciekawy. Poprzez tą profanację krzyża nie jest warty obejrzenia. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
rzoska

A i myślę że byli wcześniej normalnym małżeństwem, które nie przesadza z religijnością i dlatego potrafili normalnie żyć ze sobą, dogadywać się, szanować swoje poglądy - nawet było wspomniane, że dobrze było im w łóżku. A jeśli chodzi o samą ceremonię ślubu to mogli jedynie w urzędzie, albo i w jednej religii i w drugiej... myślę że nieistotne, a dla niej wobec Boga nadal byli małżeństwem, dlatego "zajmowała" się nim.

GrisLeyla

nie wydaje mi się, że przesadna religijność oddaliła ich od siebie. po prostu takie jest życie - po kilkunastu latach nigdy nie jest tak różowo jak na początku. a tu pewnie dały znać o sobie jeszcze różnice kulturowe, wypadek męża i to że jest niepełnosprawny, a całość obowiązków i domowych i związanych z zarabianiem pieniędzy spadł na żonę. w filmie była też wzmianka o jego wcześniejszym pijaństwie.
ja mam wrażenie, że ta (nad)gorliwa religijność jest właśnie reakcją, czy sposobem na radzenie sobie z tymi wszystkimi problemami lub ucieczką od nich.

azulmarino

Oczywiście że wiara nie ma wiele wspólnego z byciem dobrym człowiekiem, dobry człowiek czyni dobro z głębi serca a nie ze strachu niewidzialnym okrutnym dyktatorem...

azulmarino

Pomijam teksty na temat samej religii itp, itd, bo moim zdaniem to temat na osobną rozmowę i widzę tutaj też zbyt wiele uprzedzeń, by go podjąć. Wydaje mi się natomiast, ze niektórzy nie bardzo zrozumieli zamysł reżysera. Nie chodzi o pokazanie, ze religia jest zła i że każdy człowiek wierzący to zboczony wariat. To raczej ukazanie tego, jak człowiek (Anna Maria) kompletnie nie rozumie wiary, którą rzekomo wyznaje. Dlatego zachowuje się ona zupełnie niezgodnie z tym, w co jak twierdzi - wierzy. Nie widzi w chrześcijaństwie Jezusa i Jego nauk, ale jakeiś puste frazesy i figurki. Zabrakło mi odbicia tej sytuacji po drugiej stronie (mąż ostatecznie odpowiada agresją na agresję). Nie chodziło o to, zeby pokazać jakoby religie miały być złem tego świata, ale że niektórzy ludzie po prostu nie rozumieją, co jest najważniejsze w ich wierze. FIlm dla mnie był kiepski, ponieważ tematy (bardzo istotne i cięzkie) zostały przedstawione nierówno (mąż jest dobry, żona zła), wyjątkowo pobieżnie (bez głębi, niezmiernie płytko i prostacko), ze sporą dawką uprzedzeń i obsesji seksualnych. Wyszła taka nierówna, przedszkolna psychoanaliza. O wiele lepiej temat płytkiej religijności pokazano np w "Lecie miłości", choć tam był to jedynie temat poboczny.

A co do cytatu z Pascala, to troszkę kulą w płot trafiony. Akurat Pascal był bardzo religijnym człowiekiem :) Był jansenistą, pisał publikacje dla jezuitów, odmawiał rózaniec :) .Jezeli zapoznałeś się z jego filozofią choćby pobieżnie, znasz tzw. Zakład Pascala :). Pokrótce chodzi o to, ze lepiej wierzyć niz nie wierzyć, bo jeżeli nie ma nieba i piekła, po prostu umrzemy jako dobrzy ludzie, a jeżeli jest (i my je olejemy), będziemy mieć przesrane.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones