Jakoś od dzieciństwa John Rambo kojarzy mi się z weteranem rozwalającym żółtków z M60 a nie pogromcą meksykańskich alfonsów. Rozumiem że Sylwek chciał dać upust swoim wszystkim pragnieniom aby godnie odejść, ale żeby jako mściciel rozwalający młotkiem przypadkowych typów w burdelu? Sceny w tunelach nawet nie komentuję bo to była porażka z komputerową krwią. Najbardziej zastanawiające jest to, dlaczego John budował te wszystkie pułapki? Rozumiem że jak był w lesie to strugał kołki i kopał dziury bo nie miał ekwipunku i robił pułapki z tego co mógł znaleźć, ale tu przecież ma masę broni, więc po cholerę nie rozwalił wszystkich po prostu z gnatów albo nie wysadził wszystkiego od razu zamiast bawić się w Jigsawa?
pod koniec 4 wrócił do USA do domu.Fabuła jak najbardziej logiczna.Pułapki to nawiązanie do poprzednich części.To najlepiej potrafił.Chciał żeby poczuli zbliżającą się śmierć.Kozacko wszystko wyszło nie wiem czego się czepiasz.
Najlepsze bylo jak na koniec jak Ci wielcy zawodowcy przyjechali w bialy dzien na farme do Johna zeby go zalatwic.Najprosciej byloby zaminowac cale ranczo i wysadzic ich wszystich w powietrze zanim jeszcze wysiedliby z samochodow,ale ze ulubiony film Johna to Kevin sam w Domu,to mielismy tutaj Kevina w wersji extreme.
Kevin by by tutaj bardziej kreatywny. Zabrakło mi jeszcze jakiejś zemsty, to wyrwane serce i śmierci w 1 minutę dla głównego alfonsa to za mało.
Bo Stallone jest tylko dobrym aktorem, natomiast beznadziejnym reżyserem, kompletnie żaden z niego scenarzysta, który w dodatku nie umi Rambo - tzn gra Rambo dobrze, gorzej ze zrozumieniem o co w tej postaci autorowi powieści chodziło, chociaż tym brakiem zrozumienia i rozwałką trafił w gusta gimbazy i pryszczatych zwolenników nieograniczonego posiadania broni palnej. W serii o Rambo nie miało chodzić nawet o rozwalanie kogokolwiek, tylko o historię upodlonego przez życie i władze weterana wojny w Wietnamie i jako taką powinno się zakończyć samobójstwem Rambo w finale pierwszego filmu. Każda kolejna część to już była wariacja na temat, która jak zauważyłeś, trzymała się pewniej w ramach pewniej ustalonej konwencji, aż do ostatniej dobrej części czwartej, która w idealny sposób zamykała opowieść o Johnie Rambo. Piąty film nie powinieneś zostać uznany za kanoniczny.