Ostatnio nie siedzę już tak w akcyjniakach/sensacyjnych, ale z uśmiechem na twarzy oglądałem szczególnie drugą połowę filmu, gdzie biedni wojacy kartelu śmieli postawić stopę na terenie Johna :D To był dobry film. Nie rozumiem zarzutów wielu ludzi, ale pewnie dlatego, że oceniają go pryzmatem sentymentu do starych części, których akcja toczyła się jeszcze w nieco "innym świecie" i realiach. Jak na powieść o wojażach emerytowanego już komandosa to film wypada bardzo dobrze, bez jakiegoś patosu, czy "niezniszczalnego" bohatera. Ja dostałem to, czego oczekiwałem :) ode mnie 7/10