Ta seria zasługuje na godne zakończenie i chociaż symboliczne domknięcie pewnych wątków. Oczywiście nie twierdzę, że "John Rambo" był złym filmem, ale na finał mi on nie pasuje. Marzy mi się nowa odsłona -"Rambo Last Blood", swoisty sentymentalny powrót do przeszłości, podobny jak w filmie "Rocky Balboa". Rambo wraca do domu, odwiedza schorowanego ojca, przychodzi na grób pułkownika Trautmana, być może zahacza o miasteczko z "First Blood" i spotyka szeryfa sprzed lat. A przy okazji angażuje się w jakiś lokalny konflikt z gangiem czy inną grupą militarystów. Sly, działaj! Odpocznij od Rocky'ego i Niezniszczalnych.
Świetny pomysł dałeś, bardzo chciałbym taki film zobaczyć. A "John Rambo" jak dla mnie nie jest do końca udany, lubię ten film, ale podobnie jak piszesz, czuję że czegoś mu brakuje.
A pozostaje wątek jego zastrzelonej ukochanej z drugiej części. Też jakoś mogliby to zaimplementować w formie retrospekcji czy coś. W końcu na przestrzeni całej serii Rambo nigdy nie był z żadną kobietą w takiej zażyłości.