Nie ukrywajmy - fabułę wymyślił ośmiolatek a film kosztował jakieś 1000 dolarów.
Mamy wrażliwego nastolatka, który płacze i okazuje się być robotem. A jak jego dziewczyna znika, to wplątuje się w tajemniczą tajemnicę z laserowymi satelitami.
Czego tu nie ma! Są cyborgi strzelające laserami, blaszane androidy a roboty pomocnicze są zrobione z kosza na śmieci z antenkami. Co bardziej skomplikowane konstrukcje mogą się transformować (uwaga, tu będzie śmiesznie!) w czajniki. Jak się robot popsuje, to można go zaprogramować wkładając do ust końcówkę zwykłego zasilacza ATX.
Ponieważ jest to produkcja izraelska, to roboty witają się "szalom!" a w scenach akcji krzyczą "aj-waj!". Efekty komputerowe (sztuk: dwa) klasy wczesnych Commodore. A gdy pojawiają się wielkie rosyjskie roboty to w ogóle robi się dziwnie. Jak już wszystko wybuchnie, to napisy końcowe.
Proponuję nie doszukiwać się sensu, bo go nie ma. Gdyby powstał w okolicach lat '70 ubiegłego tysiąclecia to myślę że mógłby zrobić wrażenie jako film emitowany po Teleranku lub 5-10-15. Na plus: sporo scen z dziewczynami których ubiorem jest tylko męska koszula.