Gdy już się przyzwyczaić do specyfiki produkcji ze wschodniej Azji, to ichniejsze filmy ogląda się zazwyczaj z przyjemnością. Ta produkcja jest niestety niedorobiona. CGI stworki są kiczowate, wręcz żałosne. Fabuła kuleje, a religijna (niejednoznaczna) otoczka lekko mnie zniesmaczyła. Reżyser (moim zdaniem) miał rozdwojenie jaźni i nakręcił dwa filmy, które potem pocięto i sklejono w jeden.