To zabawne, jak półuśmiechy i zakłopotanie na twarzy Dakoty Johnson w "50 twarzach Greya" przypominają grę aktorską Joan Fontaine w "Rebece" (myślę tu o początkowych scenach - wspólnym śniadaniu i wycieczkach samochodem). Maxim ma przy tym typowe odruchy Greya: "Bądź dobrą dziewczynką i zjedz śniadanie" albo "Lubisz grać w tenisa? Lepiej wybierzmy się na przejażdżkę"... Ciekawe, czy ktoś podpowiedział Dakocie, żeby obejrzała stary film o miłości młodej, naiwnej dziewczyny do bogatego mężczyzny z tajemnicą - czy to raczej ta słynna "wieczna kobiecość" :-)