Paul Naschy w podwójnej roli, szczypta gore, zombie, czarownik, lincz, ciekawa lokacja i masa głupot. Tyle zostało mi w głowie po tygodniu od seansu. Film zdecydowanie miał swoje momenty, a rola Marnaca pasowała do Naschiego jak ulał, ale jednak można było z tego pomysłu wykrzesać znacznie więcej.