Jeden z lepszych i ciekawszych thrillerów lat 90.
Film Dahla przynależy do kategorii kina neo-noir. Mamy tu bohatera, o którym wiemy tylko tyle, że jest kompletnie spłukany i poszukuje pracy, który zaplątuje się następnie w sieć intryg i zbrodni, z której ciężko mu będzie się wydostać. Mamy inne charakterystyczne dla czarnego filmu motywy: femme fatale, brak granicy między dobrem a złem, fatalizm relacji damsko-męskich, no a akcja rozgrywa się oczywiście głównie pod osłoną nocy.
Wszystko to jest podszyte ironią i oprawione świetnym klimatem. Nie ukrywam, że mam ogromną słabość do filmów, których akcja rozgrywa się na amerykańskiej prowincji (np. "Incydent"), szczególnie na Zachodzie, gdzie właściwie nie obowiązują żadne reguły, a spodziewać się można dosłownie wszystkiego. I Dahlowi udało się znakomicie oddać ducha tej właśnie Ameryki: Ameryki zapadłych dziur, niebezpiecznych bezdroży i podejrzanych spelun wypełnionych ludźmi tak samo podejrzanego autoramentu. No i jeszcze kultowa postać Lyle'a z Dallas...
Można oczywiście czepiać się głównego konceptu intrygi, który wydaje się dość nieprawdopodobny, ale jeżeli przymknąć na to oko otrzymujemy w sumie wzorowy thriller.