Widziałem ten film spory czas temu i jedyne, co z niego pamiętam to
sztuczność, która porażała. Nawet argentyńskie tasiemce zdają się być w
porównaniu z "tym" wręcz marzeniem Stanisławskiego. Linda jest tu
karykaturą samego siebie i to niezbyt śmieszną (z całym szacunkiem dla tego
aktora, w końcu jesteśmy z tego samego miasta). Pasikowski z ekipą
naszpikowali ten film najgorszymi z możliwych błędów jakich może dopuścić
się twórca filmowy.