Linda robił co mógł żeby ten film dąło się jakoś strawić. Jak zwykle na tamte lata w genialnej formie, równie wiarygodnie zabija co kocha, z tą swoją charakterystyczną manierą. Natomiast Baka z tą swoja sztuczną obojętnością nawijający głodne kawałki do jakiejś kurevvki w której się zabujał na stare lata to totalna popelina. Praktycznie ten wątek położył cały film. A tak niewiele brakowało a może wiele by ten film był kolejnym mega szlagierem i kultowym filmem wymienianym jednym tchem z Krollem czy Psami. No niestety pan twardy romantyk i jakaś podróbka Szamanki musieli dać ciała.
Istotnie, Linda zdecydowanie wygrywa w tym pojedynku.
Baka jest po prostu karykaturalny, i jeszcze ta kurtka, jej frędzle kołyszące się w zwolnionym tempie...