Dolph Lundgren gra (zgodnie z opisem) dealera zwierząt i właśnie takim absurdem zalatuje cały film.
Dla Gage Półchłopka to chyba rola życia.
Sara Lane gra tak bardzo irytującą policjantkę, jak tylko to możliwe. Ta niemota nie przyłapałaby na kradzieży lizaka nawet pięciolatka. Tego samego, który maczał chyba swe klejące paluchy w tworzeniu scenariusza.
Wspaniała jest scena, gdy dzielna policmajster wchodzi do domu z latarką i pistoletem w dłoniach, by za chwilę na dźwięk jakiegoś odgłosu wyszarpnąć tenże pistolet z kabury. Cudowności w tym filmie jest więcej.
Ta produkcja uświadomiła mi, że szczytem luksusu nie jest kąpiel w forsie i drogie łodzie motorowe, ale marnotrawienie czasu na taki szajs.
Swoją drogą ciekawe ile szajsu, znaczy się hajsu wyłożył na lokowanie produktu browar Corona.