Piękny film...ciekawie zrobiony, zwrócił ktoś uwagę na ten "ziarnisty" obraz? Trochę przygnębia, ale przede wszystkich zachwyca...chociażby ten motyw na początku i końcu (w trakcie filmu też się przewija) z mężczyzną unoszącym w powietrzu papieros...coś niesamowitego...w ogóle bardzo dobrym pomysłem było ustanowienie męża Aimee jako narratora, który właściwie kieruje tą całyą opowieścią, wyznacza losy bohaterów, wplątując we wszystko siebie samego...całość sprawiła na mnie wielkie wrażenie, ale też poszczególne elementy, np. ta scena kiedy Alex biegnie do Simone i odrywa, że ich mieszkanie nie istnieje... Cudo!!