Jeśli ktoś używa pod koniec słowa "porażka" to już wiadomo na jakim poziomie stoi.
Szczerze! Mi się nie podobał! Walczyłem z zamykającymi się powiekami. I nie będę wymieniał i analizował bo nie dlatego dopisałem się tutaj.
Bardziej mi chodzi o "filmową inkwizycje".
Wystarczy, że napisze coś źle o filmie pod którym ktoś wcześniej postawił 8 albo 10 gwiazdek i skazany żeś na wirtualny stos.
Kto Wam dał monopol na nazywanie czegoś arcydziełem. Jak na razie nie siedzisz jury w Cannes. A nawet jak byś siedział. Przepraszam najmocniej ale nie przejął, nie podniecił mnie ten film! I mam do tego prawo. Czyż nie?
Żeby nie było. Z drugiej strony brzydzą mnie posty pod filmem w stylu: "G*no jakich mało! Nie oglądaj!". Tak się nie robi! Jak nie masz ciekawego i przekonującego argumentu, nie pisz. Nie pyszcz! Idź pograj z kumplami w piłkę i tam się wyżyj! Przejdzie Ci i zapomnisz o pozbawionym argumentów pluciu żółcią.
Dziewczyny i chłopaki! Nawet horror klasy "B" może być fantastycznym filmem. W swojej kategorii, oczywiście!
Pamiętajmy o tym jeśli chcemy by ten serwis był tym do czego został stworzony.
Pozdrawiam
dla mnie skandynawskie kino to coś więcej niż te trywialne i gęste słowa jak nuda czy porażka. hmm.. jak leciało to słynne zdanie a! że, każdy ma swoje gusta
A co jest złego w słowie "porażka"? Po prostu mi sie to badziewie nie podobalo i tyle.Zmarnowalam poltora godziny bo za ten czas moglam ogladnac jakis normalny film. A jesli chodzi o ocene to maksymalnie 2/10.
No to grube halo musisz mieć na co dzień w bani kobieto. Półtora godziny? Półtora to może być kilo, albo metra. Nie zabieraj się za dramaty na przyszłość.
Tak by może w filmie erotycznym było ;) Łatwo wydaje się osądy bez pokrycia. A czasem nie słowa są najistotniejsze w filmie, lecz to, co między nimi tkwi. Proponuję patrzeć na tę produkcję nie tylko przez pryzmat poglądów bohaterów, bo to podstawowy błąd interpretacyjny. Jednak rozumiem, że może się nie podobać - kino skandynawskie zdecydowanie nie jest dla wszystkich. Tylko może lepiej powstrzymać się wtedy od ośmieszających epitetów (szczególnie, że nie jestem pewna, kogo ośmieszają bardziej - film czy osobę, z ust której wyfrunęły).