Tutaj mamy już tylko bezsensowną rozwałkę i maskowanie beznadziejnej fabuły coraz głupszymi scenami walk i eksplozji. To już tylko odcinanie kuponów od sukcesu pierwszej części. Dowodem tej nędzy jest beznadziejna końcowa scena, pełna żałosnej rąbaniny. Do tego jeszcze postać sztywnej jak drewno Valentine wyciągniętej z kapelusza, która pasuje do całej historii jak pięść do oka.
Dla mnie kilka momentów filmu bardzo słabych. Już nie poczułem tego klimatu co w 1 części.
Dokładnie to samo sobie pomyślałem oglądając Jill... Żałosne. Sieczka bez żadnego sensu. Gdzie jest klimat gry? Gdzie jest mrok? Gdzie jest poczucie zagrożenia ze strony zombie? Nie ma.
Pierwszy Resident to dobre kino w porównaniu z kolejnymi częściami a szczególnie na tle cz. IV czy V. Poszli na łatwiznę i nawalili efektów ale nie ma już tego klimatu i wciągającej fabuły . Wszystko podane na tacy - kino dla mniej wymagającego widza ( jedynka jednak jakoś się broni chociaż to też nie ambitne kino)