Ludzie! Jak można porównywać ten film do produkcji Lyncha? Również dobrze możnaby to zrobić z setką innych zakręconych filmów. Tu nie było załamań czasowych, przeskoków chronologicznych. Sama historia biegnie swoim torem, a te "wewnętrzne" dialogi nie są podstawą do snucia teorii na temat rozdwojenia jaźni (radzę poszukać informacji czym charakteryzuje się ta choroba), to raczej próba zmaterializowania rozważań jakie prowadzi każdy z nas - na każdym kroku trapią nas przecież jakieś wątpliwości "Nie zrobiliśmy tego, bo cię lubimy. Zrobiliśmy to, bo... jesteśmy tobą". Moment przełamiania w życiu głównego to wydarcie ze swojego życia dwóch rzeczy: "Wiem, że nic nie boli bardziej niż upokorzenie i strata forsy".