Moim skromnym zdaniem Marian Umy Thurman była zdecydowanie jedną z lepszych, jeśli nie najlepszą. Jej postać przeszła długą drogę od rozpieszczonej wyniosłej pannicy z dobrego domu do ukochanej Robin Hooda, ganiającej w chłopięcym przebraniu po lesie. ;) Rozwinęła się na oczach widza. I była chyba jednym z najbardziej wyraźnych bohaterów w filmie...