problem ze zrozumieniem fenomenu Eltona Johna. Spośród setek jego piosenek osobiście zapamiętałem i potrafiłbym zanucić ledwie trzy-cztery.
Oparcie całego filmu o utwory jednego autorstwa to podobieństwo formalne choćby do 'Mamma Mia!' Z tym, że piosenki ABBy wciąż mocno tkwią w mojej pamięci - niemal wszystkie.
Owszem, przyznaję, różnica pomiędzy filmami jest taka, iż na kanwie melodyjnych utworów szwedzkiej grupy opowiedziano historyjkę wprawdzie wielce przyjemną w oglądaniu, lecz cokolwiek błahą. Tu zaś, na kanwie utworów też melodyjnych (acz w inny sposób) opowiedziano skomplikowaną historię o trudnym i bolesnym uwalnianiu się człowieka od tuzinów uzależnień.