Niby ciągle to samo, ale sporo nowych pomysłów, do tego ta mobilizacja - tu widz aż chce, aby Rocky zwyciężył Ivana. Do tego świetna muzyka i coś, co spowodowało, że gały mi się wykręciły i szczena opadła - był to występ jednego z moich ulubionych piosenkarzy, twórcy muzyki funk i śpiewak soulowy, James Brown! Z taką prezentacją tym bardziej szkoda mi było Apollo Creed'a. Wielkie brawa!
Polecam!