O niebo lepszy niż "Niezniszczalni" i lepszy też od "Johna Rambo". Chyba najlepszy comeback Stallon'a. Film nie jest przesadzony i zbyt unowocześniony. Co prawda czasem przynudza, a wiele wątków jest wciśniętych na siłę i nijakich, np. nie układające się relacje z synem. Głupawy jest też motyw z Marie. Ale ten z psem jest celny :). Końcówka trzyma w napięciu, dostarcza emocji. Walka sama w sobie też ciekawa i sprawnie nakręcona. Muzyka jak zwykle świetna. Film nostalgiczny, miejscami w starym stylu, pokazuje, że warto realizować marzenia, nie ważne w jakim wieku. 7/10.