Tracisz pół życia na bachory a one tak się odpłacają, lepiej imprezowac , na starość u tak zostajesz sam, przynajmniej coś przeżyjesz w życiu.
Coś w tym jest. Ale powiedz "dzieciatym", że nie chcesz, albo nie masz dzieci - od razu usłyszysz nieśmiertelne "ciekawe, kto ci na starość szklankę wody poda?!" Tak jakby w ogóle mieli gwarancję, że tej starości dożyją - oni albo ich dzieci. Znam trochę rodzin, w których dzieci mają głęboko gdzieś swoich rodziców. Dziś mało kto wychowuje swoje potomstwo. Najczęściej puszcza się je samopas i hoduje niczym zwierzęta. Dużo czynników się na to składa, książkę można by było o tym napisać. To raczej nie czas i miejsce na to.
A film jak najbardziej mi się podobał - tak jak piszesz, jest dobry i smutny.