Rzeczywiście, jest to jakby repryza z "Pożegnań".
Nudnawy i skąpy w atrakcje, ale przemyślany i spójny, starannie, nieśpiesznie opowiedziany, klimatyczny, zwłaszcza na początku - dobre zdjęcia, bardzo wciągające obrazy "podróżne".
Docenić go bardziej ma szansę ktoś, kto ma swoje małe rodzinne miasteczko, które "zna się na pamięć, jak kolejne karty z dziecinnej książeczki, o zapachu, którego nie znajdziesz nigdzie indziej".
Aktorstwo - w sumie na niezłym poziomie. Lidia Wysocka - mało atrakcyjna jako amantka, sztywnawa, ale jednak pokazuje trochę aktorskiego rzemiosła i dzięki temu trzyma rolę. Niezły Kowalski, dobry Pawlikowski. Parę smacznych scenek, jak ta z Kobielą jako kelnerem, podającym melbę. Sporo sztuczności, ale do tego dołożył się też scenarzysta.
Gwiazdorsko wyglądający Cybulski pojawia się jako "bardzo znany aktor", aby powiedzieć "dzień dobry" :>
Jest tu trochę "małego realizmu" z epoki, głównie w rozmowach między bohaterami, ocierającego się lekko o żenadę, ale ciekawego i rzadkiego w kinie.
6/10