PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10011955}

Rumaki wojny

War Pony
6,7 400
ocen
6,7 10 1 400
6,8 9
ocen krytyków
Rumaki wojny
powrót do forum filmu Rumaki wojny

Jak i dla wielu innych grup społecznych, o których widziałam już dziesiątki filmów. Całkiem dobry jak na debiut, ale tylko pojawiający się bizon daje nam znać, że te dzieciaki to mieszkańcy rezerwatu. Gdyby nie to, akcja mogłaby być umieszczona w każdej społeczności będącej enklawą biedy, braku szans i mało udanych działań, żeby się z tego wyrwać. Troszkę humorystycznie, ale i tak przygnębiająco.

Agatonik

O jakim "braku szans" mowa? Indiańskie dzieci nie są dopuszczane do szkół, przyjmowane na uniwersytety? Odmawia im się pracy? Proszę wybaczyć, ale to jakieś lewackie marudzenie. Od setek już lat do Stanów ciągną ludzie z całego świata i wielu z nich robi kariery i zarabia spore pieniądze (czego przykład mam w swojej dalekiej rodzinie). A z reguły ludzie ci zaczynają od nieumiejętności posługiwania się swobodnym angielskim.

ocenił(a) film na 7
jah1poland

Bo jestem dumną lewaczką. Zapraszam do rezerwatu, to sobie zobaczysz, jakie to szanse.

Agatonik

Ten rezerwat otoczony jest fosą i płotem pod napięciem, a do każdego, kto sięgnie np. po książkę, strzela się bez ostrzeżenia? Proszę sobie sprawdzić życiorysy wielu XIX i XX-wiecznych naukowców. Dla przykładu choćby polskich jak Jan Czochralski, Jan Szczepanik, Max Factor Sr. Zaskoczy panią, z jakich rodzin pochodzili i jakie warunki mieli na starcie. Ale to były piękne stare czasy, gdy ani o lewactwie, ani o "braku szans" nikt na szczęście nie słyszał, a od ludzi oczekiwano pracy nad sobą, wysiłku, wyrzeczeń i samozaparcia.

Agatonik

"Dumna lewaczka" to nie jest czasem w dużym stopniu oksymoron?

ocenił(a) film na 7
jah1poland

Nie, nie jest. Natomiast postępowy tradycjonalista już tak.

Agatonik

Nikt tu nie użył sformułowania "postępowy tradycjonalista"! Jak większość lewaków walczy pani z wymyślonym i nieistniejącym wrogiem.

ocenił(a) film na 7
jah1poland

Z nikim nie walczę. To moja wypowiedź została zakwalifikowana jako "lewackie marudzenie". Film można różnie oceniać, zwracać uwagę na takie lub inne jego aspekty, ale po co jednocześnie etykietować czyjeś komentarze?

jah1poland

To jest jednak żałosne i żenujące, że osobiszcze mające w nicku nawiązanie do obcojęzycznej nazwy mojej ojczyzny, atakuje lewaczkę by po dwóch krokach wypierdzielić się o własne sznurowadło. Nie trzeba być historykiem by wiedzieć jak wyglądała sytuacja tzw. rdzennej ludności USA jeszcze w drugiej połowie ubiegłego wieku. Przykładowo, działająca w Oregonie Komisja Eugeniki rekomendowała przeprowadzanie sterylizacji kobiet indiańskich przymusowo lub bez ich wiedzy (trochę naciągany wątek w serialu Yellowstone nawiązuje do tych praktyk). Praktyki takie stosowało szereg stanów, z różnym natężeniem. Przeczytaj sobie "Killersd of the flower moon", gdzie też przedstawiono sytuację prawną naprawdę bogatych Indian. Co do karier, porównałbym sytuację Indian do sytuacji Polaków pod zaborem rosyjskim czy choćby pruskim tylko do kwadratu (czyli może do sytuacji Palestyńczyków obecnie). W końcu w Rosji carskiej też niektórzy robili kariery a w parlamentach krajów zaborczych mieliśmy swoich przedstawicieli. Co jednak nie rekompensowało rusyfikacji, germanizacji, poboru młodzieży do obcego wojska, rugów pruskich czy wywózek na Sybir. Obecnie szkolnictwo jakie w XX w. wdrażano wobec indiańskich dzieci jest krytykowane za niski poziom, przemoc oraz osłabianie więzi rodzinnych (internaty). W canadzie młody castro odbija piłeczkę w kierunku Kościoła ale okazuje się, że to raczej urzędnicy świeckiego państwa dopuszczali się nadużyć wobec swoich indiańskich podopiecznych. To jest temat rzeka więc rzucam jedynie co bardziej jaskrawe treści. Niemniej, sądzę, że obok uprzednich represji może dochodzić również czynnik psychologiczny braku zaufania do opresyjnego państwa. Co do zasieków wokół rezerwatów to nie mam wiedzy ale o ile one samo mają pewną autonomię, to wydaje mi się, że kiedyś Indianin poza rezerwatem mógł natrafić na spore problemy. Jeśli nie ze strony oficjalnej władzy, to chociażby ze strony białych współobywateli. To co widzimy obecnie to jest efekt pewnego procesu, który trwa od wieków. Europejczyk mógł dzięki swojej pracowitości, inteligencji i zaradności osiągnąć sukces a nawet trafić na salony. Rdzenny mógł tam trafić zwykle jako ciekawostka a nie pełnoprawny uczestnik życia społecznego. Do tego obecnie beneficjentami politpoprawnosci i współczucia wobec uciskanych w przeszłości kolorowych są w stanach głównie czarni.

HamiIkar

Przypomnę tylko nieśmiało, że film odnosi się do czasów współczesnych. Wszystkie historyczne wydarzenie mogą być tylko kontekstem, ale nie wytłumaczeniem niezborności życiowej pewnych grup. Wymówki typu "bo kolonizacja", "bo zabór rosyjski", "bo w drugiej połowie ubiegłego wieku" są mało poważne i dla takich grup zniechęcające. Życie w charakterze ofiary losu, życie z zasiłków, liczenie li tylko na pomoc państwa/organizacji pomocowych prowadzi do nikąd i krzywdzi ludzi, którym ma niby pomoc (przykład: samotne Murzyńskie matki w USA). W bardzo dużym stopniu człowiek faktycznie jest kowalem własnego losu, a im szybciej "upośledzone grupy" przyswoją tę prawdę życiową, tym i dla nich, i dla społeczeństwa lepiej. I tak, czytałem "Killersd of the flower moon". I nie zbyt rozumiem - uważasz, że to dobrze, że owych indiańskich posiadaczy fortun otoczono opieką prawną, czy źle? Bo właśnie opieka ta uniemożliwiła cwaniakom wykorzystywać Indian. I żadne "trafianie na salony" - chodzi o zdobycie wykształcenia, fachu, umiejętności, które pozwoliłyby żyć np. Indianom na oczekiwanym przez nich samych poziomie. Salony nie mają tu nic do rzeczy.

jah1poland

Do mnie też trafia argument o byciu kowalem etc. Ale, chciałem wskazać na kontekst historyczny, gdyż utrwala on pewne postawy społeczne. U nas dekady zaborów i okupacji zaowocowały pewną nieufnością wobec Państwa ale przy okazji również zaradnością, skłonnością do omijania pułapek systemu. Tyle, że rzeczywiście osoba pracowita, przedsiębiorcza i z refleksem mogła się wybić w każdych czasach. Nie ograniczały nas Polaków ramy rasy czy kasty, wyjąwszy może kwestię nepotyzmu w najbardziej prestiżowych i najlepiej płatnych zawodach. Indian w USA, Aborygenów w Australii, Romów i Sinti w Europie czy choćby Samów w Skandynawii dotykały różne rodzaje wykluczenia czy wręcz opresji - w tym wspomniane wcześniej sterylizacje kobiet z przesłanek eugenicznych. Też nie podoba mi się przyznawanie punktów za kolorowość przy rekrutacji na wyższe uczelnie. Niemniej sytuację wymienionych wyżej mniejszości uważam za szczególnie trudną w różnych dekadach zeszłego wieku. Jeśli przeczytałeś "Killers..." to przypomnę, że właśnie "opieka prawna", którą sprawować mógł jedynie biały umożliwiła proceder przejmowania majątków podopiecznych. To jest w zasadzie jeden z głównych wątków tej historii, która nie wydarzyłaby się (przynajmniej nie na taką skalę), gdyby Osagowie nie podlegali ekonomicznemu ubezwłasnowolnieniu. Oczywiście, część trwoniła majątek na tzw. zbytki ale byli tacy, którzy zdobywali wykształcenie (w tym prawnicze), znali po kilka języków. Nie zmieniło to prawa, które nakazywało przyznawać im opiekuna niczym osobie upośledzonej, wyłącznie ze względów rasowych. Zresztą, wyroki jakie otrzymali zabójcy wskazują na nierówne traktowanie ofiar z w/w względów. Gdyby członkowie szajki zamordowali ponad dwudziestu białych to zamiast kilkuletnich wczasów na koszt Państwa, zafundowano by im konopnego oberka lub przejażdżkę na błyskawicy, że nawiążę do słynnego albumu Metaliki.

HamiIkar

Czytam tę wymianę zdań i dziwię się że nie dostrzegacie paradoksalnie oczywistej oczywistości. Indianie zawsze byli problemem, z którym radzono sobie rozmaicie, a to za pomocą broni, alkoholu czy rezerwatów. Czasy niby się zmieniły ale tak naprawdę to chyba niekoniecznie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones