Ten temat mógłbym założyć dosłownie do każdego amerykańskiego filmu. Co ci scenarzyści mają
z tym cholernym, beznadziejnym, głupim 'spójrz na mnie' ?!?!! Jest jakaś akcja gdzie dwóch
bohaterów rozmawia ze sobą - jeden jest w skrajnych emocjach (zazwyczaj negatywnych) a drugi
mu na to: "Spójrz na mnie!", tudzież "Spójrz na mnie, no spójrz na mnie, słyszysz!?" Ja p****** od
razu się we mnie gotuje jak to słyszę!!! Tak jakby miało to komuś pomóc, albo jeszcze inaczej - kto
w jakimś krytycznym stanie psychicznym słucha kogoś i się na niego patrzy, kiedy ten mu mówi,
żeby spojrzał na niego...po prostu brak słów mi na to...prawdziwa żenada...Mam nadzieję, że nie
jestem sam tym zażenowany, co wy na to?
Albo pytanie:
,,Wszystko w porządku?"
-Nigdy lepiej sie nie czułem, własnie zabiłem swojego brata, ojca i kilkanaście przypadkowych osób,ale jest kur.wa elegancko.
Też bym dał 8, ale właśnie za to, że kazali mi 'spojrzeć na siebie' obniżyłem...
Zwyczajny frazes. To jest jakieś twoje prywatne natręctwo, skoro aż tak Cię to razi. Nie wiem czy akurat forum filmowe jest miejscem do dzielenia się takimi osobliwostkami...
PS. Ale skoro już się tak dzielimy problemami.... to mnie razi pisanie tekstu w jakimś notatniku, a potem nieudolne przeklejanie tegoż na forum. Wręcz mnie to żenuje.
a ja patrzę na to z innej strony; wg mnie tego typu "odzywki" są typowe dla danego języka, w tym przypadku angielskiego. To,że u nas się tak nie mówi, wynika zwyczajnie z innego stylu. Podobnie, np. w stacjach informacyjnych jak CNN, kiedy dziennikarz relacjonuje coś z jakiegoś miejsca na końcu wypowiedzi rzuca imię kolegi w studiu: relacja, relacja, relacja, Michael. U nas nie ma, że reporter gada gada gada i na końcu: Krzysztof, albo Krzysztofie, więc nie ma co się tak oburzać:) przynajmniej ja tak to widzę