Sean Penn zagrał genialnie ale Marcia Gay Harden beznadziejnnie ,dobrze że w końcu nie dostała tego oscara
To była popisowa rola Penna po prostu!Patrzyłam na niego, jak wije się z bólu, jakie męczrnie przeżywa po starcie ukochanej córki. Patrzyłam i myśłałam, że chyba nie doceniałam tego faceta!cos takiego, taką role, z której tętni siła, żadza zemsty i mordu, nienawiść za to, co mu zrobione...tylko i wyłacznie Penn...
* .: trochę spojlerowania :. *
Według mnie film był ciekawy aktorsko nie tylko ze względu na rolę Seana Penna. Marcia Gay Harden dopiero w tym filmie udowodniła mi, że naprawdę potrafi grać.
Słuchaj - kobieta wystawiła prawie-że-mafii własnego męża, sądząc, że jest winny! Tutaj się okazuje, że wcale winny nie był, że to przeszłość go dopadła.. Harden potrafiła pokazać najpierw strach (on jest mordercą..), wątpliwości (powiedzieć? nie powiedzieć?), później determinację (jest winien!), a później.. rozpacz, ukrywaną rozpacz, że tak mogła się pomylić.. I musi z tym żyć.
Według mnie to było bardzo prawdziwe.