PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=195202}
4,6 32 347
ocen
4,6 10 1 32347
2,1 10
ocen krytyków
S@motność w sieci
powrót do forum filmu S@motność w sieci

Kolejny film w ktorym gloryfikujemy zdrade. Ostatnio tak nachalnie widzialem to w "Malej Moskwie". Nienormalny film. Pisanie o wrazliwosci i uczuciach jest naiwne. Chyba tylko komus nieczulemu i podlemu moze podobac sie taka historia.

Szkoda gadac. Zaraz zleci sie stado bab i cala wine zrzuca na meza i tego, "ze jej nierozumial, niedocenial"...Ze tylko z Jakubem znalazla szczescie emocjonalne i fizyczne.

szpieg26

no i sam sobie odpowiedziałeś i nie bab a kobiet, zacznij je szanować to może kiedyś nie będziesz tym zdradzanym.

Ines82

A malzenstwo to na co zawarli? Dla zabawy? Ta kobieta (ok kobieta) byla rozchwiana emocjonalnie i himeryczna. Ostatecznie i tak wrocila do meza.

A co do watku prywatnego to ja nie bylem nigdy zdradzany i we lbie nie miesci mi sie jak mozna kogos zdradzac! Jak mam problem to rozmawiam, docieram sie do drugiej osoby, naoliwiam zeby jakos wszystko gralo, a nie uciekac w romans.

szpieg26

Życie jest tak różne, tak wielowątkowe, tak nieobliczalne i nieszablonowe, że nigdy nie ma na niego gotowej recepty. Film to fikcja choć zdarzają się takie sytuacje w życiu jedni się docierają bo widzą sens dalszego bycia razem, inni nie... i nie można im tego zabronić.
Kobiety jak i mężczyźni nie boją się obecnie odchodzić, nie czują przymusu bycia z kimś za wszelką cenę, odchodzą jeśli czują że wszystko się wypaliło że nie ma czego ratować.
Prawdą jest że obecne czasy sprzyjają coraz częściej takim "ucieczkom" może to za sprawą hedonistycznych czasów w jakich przyszło nam żyć, w których człowiek za wszelką cenę stara się szukać szczęścia, nie jest w stanie poświęcić siebie dla ratowania związku który na siłę chyba nie miałby sensu.
A wracając do samego film, zakończenie nie jest jednoznaczne i widz tylko może się domyślać czy wróciła do Jakuba czy została z mężem.

Ines82

Bedac taka fladra jak ona mozna wnioskowac, ze zosatla przy mezu, a z nim baraszkowala i "odnajdywala sie", "spelniala emocjonalnie".

Oczywiscie, ze to tylko film, niemniej gloryfikujacym zlo, proznosc, latwosc, egocentryzm, zdrade, podlosc.

szpieg26

A ja myślę że ta flądra wróciła do Jakuba ;) choć sam fakt zdrady tym bardziej ludzi którzy przysięgali sobie wierność do końca, pozastawia jakiś absmak.

szpieg26

Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że
Jak komuś jest źle to szuka, aby było mu dobrze.
Jak komuś jest dobrze, to nie szuka, by było mu gorzej.
Wnioski są proste. Jeżeli jest Ci źle to nie bój się szukac swojego dobra, nawet jeżeli ogranicza Cię Wielkourzędowy Papier (wielko)Urzędu Cywilnego. Bo ów wspomniany papier, jak to zwykle bywa, nie ma w sobie ani krzty wartości emocjonalnej. Jest tylko do użytku społecznego, aby móc korzystac z określonych przywilejów i udogodnień. To nie jest cyrograf, którego zerwanie grozi wiecznym potępieniem. Ludzie schodzą się i rozstają, taki porządek rzeczy. A jak ktoś próbuje wmówic mi, że wspomniany papierek to coś więcej, to w każdym wypadku jest to nadużycie. Nie wolno zatrzymywac przy sobie kobiety czy mężczyzny, który przez nas(że jest z nami) cierpi.Nie wolno kogoś zatrzymywac tylko dlatego, że my tak chcemy i na to chcenie mamy papier, bo to jest ciągnięcie za nogę w dół.

afdgk

Skoro dwoje ludzi decyduje się na ŚLUB! A potem sie rozchodzą bo się sobą znudzili to jest chore, za dużo takich związków w dzisiejszych czasach i ślub jako wartość traci na znaczeniu, po cholerę tacy ludzie sie w ogóle żenią! Ja rozumiem że różnie w życiu bywa, ale to co dzieje sie obecnie to już przesada. Dlatego moim zdaniem slub powienien być dozwolony dopiero od 30 roku życiu, wtedy ludzie są juz bardziej odpowiedzialni i bardziej świadomi tego czego chcą od zycia i od partnera.
Skoro dla Ciebie jak to nazywasz "papierek" jest nic nie wart to mam nadzieję że nigdy w życiu nie zdecydujesz się na jego podpisanie, bo zrobienie tego wiązałoby się w Twoim przypadku z totalnym brakiem odpowiedzialności.

Ines82

nie do końca się zgadzam, faceci dorastają po 40...
;-)
Pozdrawiam.

szpieg26

Po prostu inaczej traktujemy ślub. Ja uważam, że związek powinien byc odpowiedzialny i tworzony, jako podstawowa jednostka społeczna. To związek (relacje między partnerami) jest główną istotą, nie zaś zalegalizowanie jego. To sam fakt istnienia związku, jako wzajemnego oddziaływania na siebie dwojga ludzi, jako współdecydowania, jest już zobowiązaniem i to najwyższego, bo emocjonalnego stopnia. I samo zawarcie związku, a potem zerwanie go jest najistotniejsze, nie to, czy ktoś miał taki czy siaki papierek. Nie można myślec, że jak jestem w związku, to żadna przysięga mnie nie dotyczy, bo dotyczy, choc nie była wypowiedziana werbalnie, choc udokumentowana była tylko w naszych myślach. Ślub jest tradycją, jest zakorzeniony. Niestety stracił on swoją pierwotną cechę. Teraz samo bycie ze sobą wygląda zgoła inaczej, chronologicznośc i następstwa czynności wypływające z poprzednich czynności zatraciły się, zatarły. Najpierw jest pieprzenie, potem rozmowa. Ślub zakłada co innego. Zależy jeszcze o jakim ślubie mówimy, ale z grubsza mówiąc, mam takie właśnie zdanie. Porządek rzeczy, tradycyjnośc została zaburzona, ale stara terminologia nie zdąrzyła się zmienic, lub przeistoczyc.

afdgk

afdgk zgadzam się z Tobą w całej pełni... a koleżanka Ines82 się pogubiła w swych postach... Najpierw pisze, że gdy w stałym związku jeśli coś się nie układa to mamy prawo za przeproszeniem "pie..." rzucić drugą osobę od tak mimo przysiąg składanych w oczy, jak napisałeś w drodze tradycji, dzięki którym tak naprawdę rozwija się ludzkość (np. plemiona bez tradycji by nimi nie były, tak samo jak cała cywilizacja) i szukać za jej plecami no dosłownie cielesnego ukojenia i "zrozumienia" czyli tego, aby partner patrzył na świat Jej oczami (co z góry jest niemożliwe!!), potem coś o tym, że wierzy, iż główna bohaterka wybrała Jakuba (zdrada), a za chwilę pisze, że "Skoro dwoje ludzi decyduje się na ŚLUB! A potem sie rozchodzą bo się sobą znudzili to jest chore, za dużo takich związków w dzisiejszych czasach i ślub jako wartość traci na znaczeniu,..." kochana Ines właśnie o to chodzi aby się wciąż docierać, być pewnym swojego wyboru, trwać w nim mimo problemów i ROZMAWIAĆ O NICH a nie uciekać... pozdrawiam, ale to smutne....

soad80

W tym co mówicie, jak przystało na orygialną receptę na udany związek - prawda będzie gdzieś po środku. Być może ci którzy zawierają śluby, najpierw się mizdrzą, gdy trzeba rozmawiać, a gdy przychodzi dół nie widzą szansy bo nie zdawali sobie sprawy z tego, że taki dół w ogóle nadejdzie. W mojej wizji, młodzi małżonkowie powinni być przynajmniej w 1/3 przygotowani na każdą ewentualność. W ten sposób, gdy pojawią się problemy, będą potrafili łatwiej nim zapobiec. Przede wszystkim rozmowa. Niech to będzie dialog. Niech wzajemny kontakt będzie na pierwszym miejsu. W moim odczuciu receptą udanego małżeństwa jest - najpierw przyjaźń, potem miłość, aż w końcu namiętność. Być może sam się na tym kiedyś przejadę, bo w związku nie jestem, ale gdybym miał być postawiony w takiej sytuacji powiedziałbym sobie jednak, że było warto :). Sakrament małżeństwa sam w sobie jest świętością. Kultura amerykańska - wypruła to pojęcie z piedestału serwując nam seriale i książki, których tematyka odnosi sie głównie do rozwiązłości. Nie wiem czy jest sens serwować pogoń za hedonizmem pod szyldem "chwila rozrywki". Jakoś mnie to nie kręci. A jak wy sądzicie? Czy lekka literaturka kobieca i "babskie" kino trochę wyprało mózg współczesnych polskich kobiet? Jak myślicie drogie panie? Jestem ciekawy waszego zdania? :)

Pozdrawiam!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones