Jedyny film z którego wyszedłem w połowie.
Okropnie nudny... A podobno książka jest taka dobra. Jeśli to prawda to zastanawiam się
kto zapłacił scenarzyście i reżyserowi za tą ekranizacje...
Zdecydowanie nie polecam.
Ale po co porównywać film do książki? To zupełnie inne gatunki sztuki. Czy ktoś porównuje muzykę do poezji? A często ktoś komponuje pod wpływem przeczytania pięknego utworu lub odwrotnie. Ktoś zrealizował film po przeczytaniu książki, ale w filmie przekazał swoje własne odczucia, emocje. Nie zawsze są one zgodne z tym co odczuwają inni, ale ciekawie jest poznać coś nowego.
Oczywiście masz prawo do takiego zdania, bo po przeczytaniu książki, miałaś już w sobie obraz tej historii. Twórcy filmu ten obraz zmienili i Tobie się te zmiany nie podobają. Ok. Ale film tworzy już całkiem inną opowieść. To odrębna wartość, mająca swój własny klimat.
Skoro film jest adaptacją to powinien oddawać klimat książki. Co innego gdyby był tą książką tylko zainspirowany.
Klimat to bardzo indywidualna kwestia, każdy może go wyczuwać na swój sposób. Myślę, że graniczy z cudem oddanie przez reżysera i twórców filmu klimatu, jaki panował w książce. W ogóle rzadko się zdarza, by film dorównywał książce. To właśnie przez indywidualne odczucia, wyobrażenia i emocje jakie wywołuje czytanie książki. Często to, co sobie wyobrażamy czytając książkę, film pokazuje zupełnie inaczej. Zazwyczaj wywołuje to irytację i rozczarowanie. Dlatego uważam, że na film nalezy patrzeć jak na odrębne dzieło, nie porównując do książki(choć to porównanie naturalnie się nasuwa).
Szkoda. Ja obejrzałam cały i mam odmienne zdanie. Film nie ma zbyt wartkiej akcji, to fakt, ale nie o akcję tu chodzi. Film zmusza do refleksji, chwili zatrzymania, zastanowienia. Nie kazdy tego potrzebuje i oczekuje po obejrzeniu filmu. Spróbuj obejrzeć go kiedyś jeszcze raz, ale z zupełnie innym nastawieniem:)