Tradycyjnie - nie słychać połowy dialogów za to muzyka rozwala głośniki... Czy w Polsce nie ma już
porządnych realizatorów dźwięku...?
Właśnie tak jest: każdy polski film to jest jakiś dramat, też oglądam ostatnio sporo na CANAL+, bo zrobiło się zimą ciekawie, jak chodzi o propozycje filmowe, ale w przypadku polskich filmów dźwięk to jest dramat. Dialogi są kompletnie niezrozumiałe. Kiedy nawet film wciągnie człowieka ciekawą fabułą, pomysłem, to po 30 minutach łapię się na tym, że jestem wkurzony, bo staram się zrozumieć, co tam do siebie gadają...
A ja już myślałam, że malkontentka jestem :) Wpierw cały czas podgłasniałam, bo za cholerę nie słyszałam dialogów, a potem jak ten motor przejechał to było jedno głośne ziuuuuuuuuuuuuu
Dźwięk urasta do głównego problemu polskiej filmografii. Mogliby juz puszczać lektora albo napisy :)
bez kitu ktoś trafił w samo sedno z tym dźwiękiem bo to przypominało sytuację jak w tv, że film jest cicho, a jak dojdzie do reklam to uszy bolą. Ogólnie film dobry, w końcu dobra polska produkcja tylko ten dźwięk do poprawy następnym razem
Dokładnie, zgadzam się z Wami całkowicie. Połowy dialogów nie byłam w stanie usłyszeć, co chwilę cofałam a i tak nie mogłam zrozumieć o czym oni mówią i w końcu włączyłam sobie napisy. Przecież to jest absurd oglądać polski film z polskimi napisami, bo nie jest się w stanie zrozumieć o czym rozmawiają. Natomiast jak puścili muzykę to aż człowiek podskoczył i musiałam troszkę przyciszyć, jednym słowem tragedia jeśli chodzi o dźwięk. Co do samego filmu to nie mam zastrzeżeń, jedynie ten dźwięk wszystko psuje.
To już kolejna (z większości) propozycja polska z tak fatalnie zmasterowanym dźwiękiem. Do tego rzeczywiście bełkot p. Grabowskiego i ciągły półszept Żebrowskiego nie ułatwiają zrozumienia kilku dość istotnych dialogów. Poziomy głośności jak zwykle absurdalnie nierówne - i ta tendencja się wlecze za polskimi filmami od lat 60 tych....nie rozumiem tego. Co to za jakaś dziwaczna szkoła?? OK. jest realistycznie - jak facet mówi szeptem, to jest szeptem...jak się drze, to jest głośno...ale...to ma być tylko dla jego partnerów ekranowych - dla widza MUSI być słyszalne wszystko i bez wysiłku - i jakoś dźwiękowcy z innych krajów umieją ustawić poprawnie te kompresory i limitery podczas obróbki, żeby było ok....ehhhh. Wielka szkoda, bo film naprawdę bardzo dobry i obsada zacna...
A więc to nie moja paranoja ze złym słuchem podczas oglądania większości polskich filmów tylko fakt... Niestety za głośne dźwięki za ciche dialogi ;(
Ja tak samo, dźwięk to jakieś nieporozumienie ;/ Bełkocą, że trzeba przewijać żeby zrozumieć, a za chwilę sygnał karetki po którym można wyskoczyć z kapci ;/
zgadzam się, oglądąłem kilka dni temu na BR, w pewnym momencie doszło do takiej paranoi, że musiałem włączyć napisy, żeby zrozumieć dialogi w polskim filmie (o atakującym dźwięku nie wspomnę).
"Czy w Polsce nie ma już porządnych realizatorów dźwięku...?" A tacy w ogóle byli tu kiedykolwiek?
Nie ma co się nad tym za długo rozwodzić. Film przeciętny, mogło wyjść coś naprawdę niezłego a wyszło jak zwykle.
Moja ocena 3,4/6
Ja jedną scenę przewijalam 4 razy, i to za 4 zrozumialam o co chodzi dopiero jak stanelam przy samym glosniku.. Od tamtej sceny ogladalam z napisami.. Polski film, ehhh...
Mam dokładnie ten sam problem. Pilot w pełnej gotowości bo dialogi z podkręconym dźwiękiem, a potem nagle jak muzę wypuszczą to uszy bolą. Koszmar!
Podpisuję się! Polscy dźwiękowcy mają jakieś upośledzenie słuchowe... Pomijam muzykę, ale gdy jednego aktora słychac a drugiego nie to już trzeba się zastanowić nad zmianą pracy, np. na obsługę megafonów PKP.
Po pól godzinie oglądania już miałem gdzieś to, że nie rozumiem czasem dialogów. I mam wrażenie, że czym droższy sprzęt do kina domowego, tym gorzej słychać. Dźwiękowiec do zwolnienia!!
Ciężko sie to ogląda przez ten okropny dudniący dzwięk i bełkot dialogów.
Czy tak ciężko zrobic film z dobrym dzwiękiem?
W najnowszym filmie Polańskiego, dźwięk jest jak drut. Niech z nim zagada ktoś od nas, może sprzeda rodzimym producentom jakiegoś speca... A może wystarczy nie oszczędzać na dźwięku. Nie pamiętam dobrze, ale np. w filmach Czarny Czwartek i Ogniem i Mieczem był dobry dźwięk. Może ci dźwiękowcy jeszcze żyją, może trzeba wykształcić lepszych. Z nagłośnieniem na koncertach i wydarzeniach wszelkiej maści też jest bardzo słabo, dwóch moich znajomych w swoim czasie grywało koncerty, każdy z nich narzekał na dźwiękowców, więc to chyba taki nasz grzech narodowy, nieprzywiązywanie wagi do udźwiękowienia czegokolwiek. Nie kształcimy dobrych dźwiękowców i nie chodzi o directors of sound z trzema dyplomami akademii muzycznych, tylko solidnych fachmanów z praktyką. A tych chyba brak, a skoro brak to może warto zaangażować kogoś z zagranicy, tylko że producenci sami muszą odczuć taką potrzebę, a jak na razie chyba nie czują.