Jak długo żyję, nie widziałam czegoś równie żałosnego. Nie sądziłam, że możliwe jest stworzenie filmu, który byłby zły dosłownie w każdym aspekcie. Najbardziej porażające są sztuczne do bólu dialogi i ich drewniana recytacja miernych aktorów. Fabuła żenująco naiwna, praca kamery nieskładna i te muzyczne wstawki z dupy... Jednym słowem - katastrofa!
Pasikowski pewnie myślał że odkrył perpetum mobile, że obsadzając w kółko tych samych aktorów rzucających wulgaryzmami znalazł sposób na niekończący się sukces. Wszystkie filmy Pasikowskiego posiadają drętwe dialogi a bohaterowie próbują zabłysnąć pseudointeligencją. W pełni się zgadzam scenariusz jest na poziomie 10 latka. Puste uczennice w sukienkach mini, na przerwie zawody w lizaniu się na czas i Olbychski jako szkolny playboy to żenujący festiwal wiejskiego lansu i pozerstwa a nie realy obraz młodzieży. Jedyne co utkwiło mi w pamięci po tym filmie to właśnie te wstawki muzyczne na których Lipiński z Tiltu wciąż potrząsa brudnymi kudałmi które wyglądały jak peruka ze sklepu ze śmiesznymi rzeczami.
te puste uczennice to rodem wzięte z mojej byłej szkoły , ciągle przy lustrze stały w łazienkach i rozprawiały jak inne wyglądają ,jak same , co by tu ubrac itd gnojenie słabszych też się zdarzało , mobbing itd , jednak dialogi były kiepskie , bardzo i czasem fabuła do kitu , byłam na tym filmie w kinie lata temu i już wtedy film wydawał się się sztuczny i kiepski
Ten film ma swój specyficzny klimat. Tylko, że trzeba umiec go podłapać, poczuć...mi osobiście się bardzo podobał. No ale to już kwestia gustu.
Kolega ma rację. Potwierdzam. Ja również uważam, że ten film momentami naprawdę ciekawie sunie w pewnym specyficznym klimacie przedstawiając pewne historie i sytuacje, lecz trzeba też pamiętać, że pod kątem ówczesnej przecież rzeczywistości tamtego okresu, tamtej Polski. Warto więc podejść do tego filmu przez ten prymat, a nie okazuje się on taki słaby. Z pozoru historia w filmie wcale taka płytka nie jest. Są w nim dobre motywy. Aktorsko też film nie odbiega od normy. Taki jest po prostu polski film i da się go lubić. Nawet muza też na zapodaje w ciekawy sposób, bo goście grają jakby koncercik przed kamerą . To też inny Pasikowski niż w Psach. A i na młodzieżową Anitkę Werner miło jest popatrzeć :)
1996 rok stary, i nic sie nie zmieniło. Własnie ten film faktycznie oddaje nastrój panujacy w szkołach, a nie idealizuje ich obraz w jedną ze stron. Film obyczajowy traktuje o obyczajach i zyciu codziennie, które nie każdemu musi sie spodobać. Brak happy endu, powoduje ze zapada film na długo w pamiec, muzyczne wykonanie olbrychskiego jest duzo lepsze w filmie, niz ze studia...
Jedna z lepszych polskich produkcji, z tym ze trzeba mieć troszke doświadczenia w problemach "tego okresu" zeby to zrozumiec.
Jedna z lepszych polskich produkcji?Wybacz chyba mało co ogladałeś.Chyba jedynie Pasikowskiego i Koterskiego.
film ukazuje świat licealistów, którzy liznęli podstawówkę w PRL-u i po 89, a "teraz" kończą LO i mają "wolność" kontaktując się z takimi typami jak Linda, czy ten szpaner z czarnymi włosami, który pukał uroczą dziennikarkę TVN-u ;)
tak jak nasi rodzice za kulotwe filmy z ich młodości uznają "Nie ma mocnych" cz "Sami swoi" tak samo my-pokolenie urodzone w latach 80-tych fascynuje się Słodko-gorzkim, bo nie tylko pamiętamy te czasy i chcielibyśmy znowu mieć naście lat ;) ale przede wszystkim mamy świadomość, że kiedyś na serio było inaczej. Nie było otoczki fejsa, telefonów, lapków, fur i trawy tak szeroko dostępnej jak obecnie, że o dostępności do świata Zachodniego nie wspoomnę!
Ja czuję różnicę tamtcyh lat, dlatego wracam często i chętnie do tego filmu, nie tylko za tekstami Platona czy Poniatowskiego ;)
co zatem przeinaczyłem lub wypaczyłem wg Ciebie, proszę podaj konkrety i przykłady.... chodziłeś do prywatnego licka w latach 90, że o tym nadużyciu piszesz?
podkreślam w latach 90!!!!
tak samo my-pokolenie urodzone w latach 80-tych fascynuje się Słodko-gorzkim
Należe do pokolenia końca lat 70, więc można tak powiedzieć :)
Ja się nie fascynuję :P
i to jest sedno sprawy, dla mnie filmy pokroju zielona mila, czy requiem dla snu albo efekt motyla to gnioty i stracone minuty przed telewizorem, ale dla Ciebie mogą to być arcydzieła i ja się w to nie wcinam.
przecież każdy z nas wyraża tutaj swoje osobiste opinie i odczucia, jeden się tym jara - inny gani.
pozdro i bez ciśnień!
a ja się fascynuje tym filmem, pomimo paru niedociągnięć, nieco sztucznego Marlona i drewnianej Werner. Ten film to powrót do przeszłości szkoły średniej lat 90tych, którą sam przeżyłem. Postacie są owszem przerysowane, ale w mojej klasie też mógłbym wskazać parę indywidualności, na myśl o których pojawia się uśmieszek:)
ale należy przyznać, że drewniana zrozumiała, że aktorstwo nie jest jej powołaniem i poszła w dobrą stronę, natomiast ten Marlon, widocznie poza publicznym fochem w stronę własnego ojca nie potrafi nic więcej,
zapewne sentyment jest u mnie uzasadniony tym, że sceny są kręcone w dyskotece STUDIO, kto był kiedykolwiek w tej łódzkiej mordowni, ten wie o czym piszę, LATA 90 RULLEZZ ;)
Zgadzam się, że film był mega sztuczny i naciągany ale kurcze.....pomimo to, dobrze mi się to oglądało....
nie rzucę sztandarowym, jakże śmiesznym 'nie zrozumiałeś filmu' (borze iglasty, wypleń to hasło z ludzi), ale nie zgadzam się w tak wysokim stopniu, że zastanawiam się, jak mocno można ten film odebrać subiektywnie, a jak obiektywnie. oprawa muzyczna jest fenomenalna, teksty są takie, jak powinny, sztuczność i drewno jest napakowane w stopniu odpowiednim i efekt osiągnięty jest tym całościowo. dobre aktorstwo, właśnie przez to, jak 'złym', nieprofesjonalnym, sztucznym graniem się zdaje. nie postuluje istnienia drugiego dna tego filmu - postuluję, żeby spojrzeć na czas powstania, na to, kto i z jakim nakładem go wykonał, i z jakim założeniem. zebrawszy to wszystko śmiało można rzec - udało się.
A ja obejrzałem dziś pierwszy raz i podsumuję tak - jak będę sobie chciał obejrzeć (kiepskie) teledyski, to se MTV włączę...
Te sceny z dyskotek w "studiu"... Żenada... :(