Szkoda, że zdecydowano się przetłumaczyć słowo „akelarre” na „sabat sióstr”. A to dlatego, że przez to produkcja może zaginąć w zalewie innych o czarownicach, sabatach i inkwizycji. Takich filmów jest mnóstwo, ale właśnie ten jest wyjątkowy. Bardzo prawdziwy, bez upiększania rzeczywistości – dziewczęta są brudne, mają kołtuny we włosach, porwane ubrania i są nieogolone. A jeżeli już ktoś je goli, to właśnie inkwizytorzy, żeby znaleźć znamiona szatana.
Dodatkowo scenografia i muzyka robią niesamowite wrażenie. Im więcej mocy dostrzega w sobie Ana, tym bardziej obraz staje się pomarańczowy, wręcz czerwony. Początkowo, gdy góruje inkwizytor, dominują zimne barwy. I ta melodia… początkowo bardzo niewinna, a wraz z rozwojem fabuły wzbudza coraz większy niepokój. Bo przecież baskijski brzmi tak egzotycznie, że w hiszpańskich uszach musi być mową szatana.
To naprawdę kawał solidnego kina. Nie o czarownicach, a o narzucaniu swojego obrazu świata. Tak samo jak Hiszpanie narzucili Baskom znaczenie słowa „akelarre”. Podobno przed 1609 rokiem (wydarzenia w filmie rozgrywają się w tym czasie) Baskowie nie znali słowa „akelarre” w znaczeniu „sabat”.
Więcej opowiadam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=9nqwV0Eif9w
Ja tu nie widzę żadnego solidnego kina. Początek dość ciekawy, ale potem już było gorzej. Święta inkwizycja w takim krzywym zwierciadle. Końcówka historii przerysowana . Jak próbuję sobie zestawić Imię Róży i to "cudo" to niestety blado wypada ten film.
Ale "Akelarre" z baskijskiego oznacza właśnie chyba to, co jest w tytule filmu :) Z tego co wyczytałem w necie oczywiście :)
Termin "akelarre" w znaczeniu sabatu został rozpowszechniony przez Hiszpanów w czasie inkwizycji. Więc tak - oznacza to, ale w umyśle hiszpańskiej inkwizycji. Gdy zaczeła stosować ten termin, Baskowie nie rozumieli, o co chodzi, bo dla nich "akelarre" odnosiło się do kozła (bodajże na łące; a dla inkwizytorów od kozła blisko do szatana) albo do jednego z ziół. :)
Świetna muzyka, świetne zdjęcie, bardzo dobrze zagrane... na całą historię można byłoby patrzeć niemal z sympatią, gdyby nie to, że za setkami takich historii stały mordy na tysiącach kobiet...
Oo cieszę się, że Cię tu spotykam :) zawsze z niecierpliwością czekam na Twoje recenzje, pozdrawiam serdecznie!