znakomity, ciepło smutny obraz o silnych kobietach i słabych mężczyznach :) , o wybudzaniu z życiowego letargu i dorastaniu do życia - czyli odpowiedzialności za siebie i bliskich...Brawa dla Buscemi za leniwie sympatyczny, choć nie pozbawiony głębi klimat - jak z najlepszych filmów Linklatera. Nic dziwnego, że nagrodzony na Sundance!
W tym wzruszającym filmie jest tylko jeden zgrzyt - ale za to jaki! Jim od dawna nosi się z zamiarem samobójstwa, przyjaciółce wyznaje "nieuleczalną rozpacz" - i nawet myślą czy jednym słowem nie zająknie się na temat Boga... jakby nigdy o Nim nie słyszał! I to jest dopiero temat - na wielki film!
Wspaniale tu wszystko przedmówca ujął.
Akcja toczy się powolnie, wręcz leniwie, depresyjne myśli bohatera emanują z ekranu, aż sama przez chwilę poczułam bezsnens własnej egzystencji :)
Szczęsliwie zakończenie dodaje lekkości i przełamuje nieco pesymistyczny wydżwięk filmu.
Słodko gorzkie, pełne ciepła, niebanalne kino.