Czasy pierwszych osadników walk z indianami panoszących się bandytów złych obszarników i prawa egzekwowanego doraźnie minęły bezpowrotnie. Każdy sobie rzepke skrobię hoduje rogacizne lub zajmuję się czymkolwiek innym i żyje w miarę spokojnie we względnym dobrobycie. Lecz w lokalnej społeczności są jednostki będące trochę na uboczu żyjące w starym stylu nie pasujące do nowej rzeczywistości. Taki jest główny bohater który swoją postawą choć na straconej pozycji wykpiwa nowe uznając że jest wrogiem dobrego i stara się jakoś odnaleźć w tym wszystkim. Polecam lubiącym jak się zakręci łezka w oku za tym co było kiedyś...