Amatorski slasher, który ogląda się nieźle, pewnie dlatego, że nakręcili go fani gatunku, którzy rozmaite braki nadrabiają entuzjazmem. Pomysł wyjściowy prosty: Strach Na Wróble, czyli napakowany facet w gumowej masce i szmatach, wykańcza grupkę nastolatków, którzy mu się narazili. Czym konkretnie? W tym punkcie robi się nieco bardziej skomplikowanie. Otóż Strach nie ożył bez powodu, przyzwał go ktoś zawieszony pomiędzy życiem a śmiercią. Okazuje się, że tym kimś jest rówieśnik bohaterów. Koledzy zrobili mu naprawdę paskudny żart, w wyniku którego popadł w śpiączkę. Film ma więc morał: nie znęcajmy się nad słabszymi od siebie, bo ich zemsta może być dotkliwa!
Strach nie jest wybredny, morduje wszystkich, winnych i niewinnych pospołu. Na szczęście dla nas wśród ofiar nie zabrakło atrakcyjnych dziewczyn, które przed fatalnym spotkaniem ze Strachem zdążą jeszcze pobiegać po plaży w seksownych kostiumach kąpielowych, a nawet - uwaga - pokazać cycuszki! Nawet Strach nie pozostaje obojętny wobec takich wspaniałości i jedną z dziewcząt porywa, zamiast ukatrupić na miejscu. Niestety, porwana okazuje się zanadto kłopotliwa (wrzeszczy histerycznie i wyrywa się), tak więc do romansu nie dojdzie.
Slasher-maniacy powinni dobrze się bawić. SCARECROW GONE WILD to żadna rewelacja, lecz relaksujące 90 minut. Oczywiście jeśli bawią nas mordy na półnagich studentkach oraz ich umięśnionych chłopakach! Ponoć z całego cyklu o przygodach Stracha jest to tytuł najlepszy, jednak opieram się tutaj na obiegowych opiniach, których raczej nie zweryfikuję w praktyce. Nie chcę psuć sobie w miarę dobrego wrażenia.
Zgadzam sie z Toba! Widzialem ten film lata temu (kilka razy) no i naprawde niezle sie bawilem ;) Moja ulubiona scena : koles na plazy zaczyna garc na gitarze i spiewac...takiego wycia zniesc nie moglem i modlilem sie zeby ktos go uciszyl...no i Strach na wroble spelnil me zyczenie ;)