PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=408150}

Sekret

The Secret
6,1 6 351
ocen
6,1 10 1 6351
Sekret
powrót do forum filmu Sekret

Wizualizacja sukcesu jako sposób na wzbudzenie w sobie motywacji do działania ma dość mocne podstawy naukowe. Jest to to ważny element terapii poznawczo-behawioralnej.

Prawo przyciągania mówi jednak o czymś więcej. Głosi mianowicie, że jesteśmy w stanie przyciągać do siebie różne rzeczy i sytuacje poprzez wyobrażanie ich sobie. To nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz gdy pewni ideologowie mieszają ze sobą prawdę naukową z bajkami. Tym poniekąd da się wyjaśnić atrakcyjność głoszonych przez nich poglądów.

Tą dodatkową teorię można by łatwo przetestować. Wystarczyłoby na przykład kazać odpowiednio dobranej grupie osób myśleć o jakiejś negatywnej rzeczy, a następnie policzyć w ilu przypadkach ta rzecz została przyciągnięta. Przydałaby się też dla porównania grupa kontrolna, której w tym samym czasie kazałoby się myśleć o czymś przyjemnym.

Oczywiście nie spodziewajmy się, że osoby zafascynowane prawem przyciągania zaprezentują nam jakiekolwiek precyzyjne badania na ten temat. Powody, dla których je akceptują mają bowiem charakter psychologiczny, a nie merytoryczny i może warto, aby najpierw na nich skoncentrowała się rozmowa.

Zanim wdamy się w dyskusje filozoficzne zawsze lepiej najpierw przyjrzeć się życiu osoby, która chętnie akceptuje niepoparte rzetelnymi badaniami teorie, bo być może występują w nim czynniki silnie determinujące do przyjmowania pewnych poglądów.

Zauważmy, że na przykład forumowicz 'zjonizowany' ujawnił w jednej ze swoich wypowiedzi, że jeszcze nie skalał się pracą. Cytat:" Potrzeba mi do tego praca z wynagrodzeniem minimum 15-25 tyś. /bo mam jeszcze inne ważne i niby priorytetowe wydatki [na paręset tyś.] które chciałbym mieć za sobą -ale je przeciągam -bo ... i tu najlepsze NIE SKAZIŁEM SIĘ JESZCZE NIGDZIE PRACĄ".

Jeśli ktoś ma cierpliwość do czytania przydługich wypowiedzi, to zapraszam tutaj: http://www.filmweb.pl/film/Sekret-2006-408150/discussion/Pseudonaukowa+sraczka+% 3C3,1881005

Jednocześnie forumowicz 'zjonizowany' snuje fantazje o przekształceniu domu, w którym mieszka w pałac: "To moje wyzwanie to co obecnie zaniedbane, doprowadzić do porządku, a potem faktycznie przerobić na wzór pałacu dobudowując dwie wierze na lewym i prawym skrzydle (czego najbardziej brakuje, bo widok na wschód jest piękny i po przebudowie mostu dzięki wycince drzew mam szanse zobaczyć mały wodospad, oddalony o paręset m)."

Ten najzagorzalszy tutaj obrońca prawa przyciągania jest najlepszym dowodem na to, jakie osobowości stanowią podatny grunt dla tego typu niesprawdzonych teorii.

ocenił(a) film na 10
pazurekk

Wykład w którym obok poważnych i oczywistych rzeczy jest mowa o prawie przyciągania (wykładowca to światowy autorytet w dziedzinie nauki sukcesu, motywacji, produktywności -organizuje szkolenia dla min. dla największych amerykańskich firm -z listy "Forest 500" -źródło wiki...pl)

https://www.youtube.com/watch?v=mixhpAxKZA0

To jest bardzo wartościowe (oparte na pracach badawczych) wnikliwe studium czynników pewności siebie +metody ich modyfikacji.

________________________________________________________________________________ ________________________________________

Drugim tematem, jest nie akceptowalna powszechnie, dość rewolucyjna teoria rzeczywistości, na której to opiera się idea ów prawa przyciągania

Ostatnio, sam dziwię się, że dopiero teraz, zainteresowałem się istotą fizyki kwantowej (okazuje się, że doświadczenia i wnioski są dość proste).
Wynika z nich jasno, że rzeczywistość dostosowuje się do jej obserwatora, wchodząc z nim w interakcje (może rzec, że czego się spodziewa to wywołuje)..Tu na forum słyszałem głosy, że ów dziedzina nauki jest nowa, nie sprawdzona, teoretyczna. Okazuje się, że wyznaczył to już Max Planc w czasach Einsteina, a do tej pory zrobiono nie tylko masę doświadczeń potwierdzających obliczenia rewolucjonizujące rozumienie świata materii. Także fizyk kwantowa znajduje praktyczne zastosowanie, przy budowie urządzeń elektronicznych i obliczeniach statystycznych.
Zauważam, że to pasjonująca dziedzina nauki, pozwalająca lepiej zrozumieć otaczającą nas i co ważniejsze wewnętrzną rzeczywistość (umysł).

Np. "Kwantowe przejście. Fizyka kwantowa."
https://www.youtube.com/watch?v=vySD8udpiys


Cykl nagrań pasjonata fizyki jądrowej zaczynający się od "Fizyka Kwantowa I"
https://www.youtube.com/watch?v=rJM7cBBaVKs&list=UUqOfqQEYTCt0bMKahKXgMGA

________________________________________________________________________________ _________________________________________

Co do kwestii świadectwa, muszę przyznać, że działam dość chaotycznie, mając problemy ze skupieniem myśli..
Za to postanowiłem to do końca roku uporządkować, w 2015 stając się jakby zupełnie inną osobą (ideałem produktywności).

Uważam, że motorem napędowym rozwoju jest mieć wielkie marzenie, takie które skłoni do wykroczenia ze strefy komfortu.
Może tamte marzenia zmieniły się z czasem, gdy człowiek dorasta zaczyna iść w stronę "być" niż "mieć" (nie potrzebuje podbudowy z rzeczy).

Bardzo długo się uczyłem, wiele myślałem i doświadczałem (czy doświadczam nadal) różnych problemów, dzięki czemu się uczę w praktyce (znaczy powodów do przemyśleń, do doskonalenia, dostarcza mi samo życie i to codzienne). Dlatego też dopiero niedawno dojrzałem aby odważyć się wypłynąć na głębię i postępować w sposób jaki sam tu i tam nakreśliłem (te długie wypowiedzi były jakby formą /narzędziem/ przekonywanie samego siebie). Szybko wróciłem o swej normy, bo nagłym skoku na wykresie pracy, znów zająłem się czymś innym (za to chyba na dobre kończąc własną twórczość na te tematy). Ten ostatni miesiąc szybko minie, czuję, że nabrałem przekonania (możliwości i sił do stworzenia własnej osoby jaką być che). Więc do usłyszenia wkrótce i już gdzie indziej zapewne.

zjonizowany

Ta sama fizyka kwantowa stwierdza, że nie wszystko jest możliwe. Elektron nie może być w dowolnej odległości od jądra atomowego. Patrz też na przykład zakaz Pauliego. Nie można zatem na jej podstawie dojść do wniosku, że umysł wszystko może i że wszystko jest możłiwe. Innymi słowy przykład, który przytaczasz nie prowadzi nas do wniosku, że umysł mógłby spowodować, że elektron jednak może się znajdować w dowolnej odległości od jądra. Fizyka dochodzi do pewnych wniosków na podstawie pewnych założeń i wnioski do których dochodzi nie mogą przekreślać tych założeń, bo to absurd.

ocenił(a) film na 10
pazurekk

Jeden z forumowiczów biorący udział w dyskusji pod tym filmem polecił mi książkę "KYBALION
STUDIUM
HERMETYCZNEJ FILOZOFII
STAROŻYTNEGO EGIPTU
I GRECJI
AUTORSTWA
TRZECH WTAJEMNICZONYCH
“USTA MĄDROŚCI SĄ ZAMKNIĘTE DLA WSZYSTKIEGO
Z WYJĄTKIEM USZU ROZUMIENIA” "

Obok tytułu wkleiłem zawartość okładki (o ile można tak powiedzieć o e-Booku, że ma okładkę:)

Tam było napisane o nauce dość trafnie w kontekście tego typu kontrowersyjnej wiedzy (nie zawsze potwierdzanej naukowo w sposób akademicki).

Cytuję (gdzie tę istotne zdanie, w trzecim wierszu od dołu, wyróżniłem dużymi literami)

"Następną, nad płaszczyzną substancji eterycznej, jest płaszczyzna energii (A), która
obejmuje zwykłe formy energii znane nauce, a jej siedem podpłaszczyzn to odpowiednio:
ciepło, światło, magnetyzm, elektryczność, przyciąganie (wchodzi w to grawitacja, kohezja,
powinowactwo chemiczne itp.) i kilka innych form energii, które są ukazywane przez eksperymenty
naukowe, lecz jeszcze nienazwane i niesklasyfikowane. Płaszczyzna energii (B)
zawiera siedem podpłaszczyzn wyższych form energii, które JESZCZE NIE ZOSTAŁY ODKRYTE
PRZEZ NAUKĘ, lecz które nazywano „subtelnymi siłami natury”, a które ukazują się jako różne
formy mentalnych zjawisk i dzięki nim takie zjawiska stają się możliwe"

________________________________________________________________________________ ____________

Wniosek:

Nauka jak to nauka, rozwija się, rozwija.. niezbyt szybko w prawdzie (bo doszła dopiero niedawno do NIEKTÓRYCH rzeczy,
które wiedziano już kilka tysięcy lat temu i to w rożnych dziedzinach) ale nadal właśnie wiele, wiele ma jeszcze do odkrycia, w stosunku do starożytnych źródeł (w które nie raz się wpisuje). To tak jak były by dwie cywilizacje, antyczna rozwinięta (pod pewni względami bardziej), a nasza technologiczna, rozwijająca się dopiero tam gdzie tamta była bardziej skupiona i zaszła o wiele dalej. Dlatego jeśli opierać się na nauce, to szkoda odgraniczać się tylko do jednej i to do tej najmłodszej, nowożytnej (która jak widać się rozwija i rozwija więc jeszcze nie jedną rewelacją zaskoczy, lecz nie wszystkich -bo niektórzy czerpiąc ze źródeł wyprzedzających ją, już wiedzą co jak działa ot. choćby powyższy cytat z książki). Owszem, można się spierać w nieskończoność (do póki współczesna nauka nie będzie miała odpowiednich możliwości sprawdzenia) ale dobrze mieć też wiarę, zaufanie do źródła i na czymś polegać, co jak dla mnie ma dobre tradycje.

Dlatego też, już nie bazuję na Sekrecie, skoro to się potwierdziło w wielu źródłach (dzięki wdaniu się w wiele dyskusji na forum).

zjonizowany

Wszystko, co nie zostało potwierdzonę przez naukę ma status hipotezy i można sobie je uznawać na własną odpowiedzialność nie nazywając tego wiedzą tylko co najwyżej koncepcją, teorią. Nauka jest o tyle lepsza od wiary, że to co uznała za skuteczne jest skuteczniejsze od efektu placebo.

ocenił(a) film na 10
pazurekk

1. Co to jest nauka w takim razie?
(2. i do czego służy, jakie stawiamy jej zadanie, mając oczekiwanie, że?)

2. Jeśli nauka opiera się na wiedzy posiadanej przez pewne zawężone środowisko (powiedzmy naukowe) środowisko, to mamy jeszcze co najmniej dwa czynniki. Mianowicie obieg tej informacji.

Przypuśćmy, że nauka potwierdza wiele rzeczy, o których przeciętnym obywatelom się nawet nie śni (pozostajemy w niewiedzy) bo nie chwali się tym i nikomu nie zależy, na ujawnieniu i popularyzacji danych jej wyników (ponieważ informacja jest narzędziem, jak sama nauka w ręku władzy -patrz kto wykorzystuje i jak jej zdobycze -najpierw wojsko by zabijać i niszczyć, potem politycy by niewolić i skutecznie okłamywać, bo propaganda jest najważniejszą strategią zarządzania). Nie można dopuścić by zdradzić pewne odkrycia, o czym są filmy dokumentalne (co ukrywa się od czasów Einsteina.. właśnie to, że ludzki mózg komunikuje się bezpośrednio z rzeczywistością wpływając na nią /co jest motywem przewodnim filmu Sekret/. Stąd pytanie.

3. Czy zdajesz sobie sprawę jak ograniczasz się, jeśli wierzysz tylko nauce, w zakresie informacji które dotrą do Ciebie swobodnie (czyli tak jak byłbyś w jakiejś religia czy sekcie, gdzie wkładają w głowę co jest prawdziwe, a co nie, co dobre, co złe, co możliwe co nie. Tak tworzą paradygmaty i dalej już po takim wychowaniu /co robi system edukacji/ mogą puścić takiego nieświadomego wyznawcę w świat i tak odtworzy umysłowe programy, opijając szerokim łukiem wszystko co nie zgadza się z zaszczepionym podświadomie paradygmatem.

Mówiąc prościej, jeśli tak jak większość osób na tym forum, zakładasz, że wiesz to co wiesz, że jest prawdą i inaczej być nie może (to nie szukasz i nie chcesz, bo wiesz swoje, np. wiesz, że ludzki umysł nie kreuje rzeczywistości i nawet nie szukasz potwierdzeń naukowych, bo nie pasują Tobie do paradygmatu, a że TYLKO do tej pory o nich nie słyszałeś, ZAKŁADASZ, że nie istnieją takowe.
A istnieją i to wiele, wiele, wiele.. Tyle, że nie jest to w podręcznikach uniwersyteckich, które mają inne zadanie niż wychować WOLNYCH i niezależnie myślących ludzi, którzy znając naturę rzeczywistości, prawa i właściwości umysłu, nie poddadzą się manipulacji.

Podsumowując -jeśli "wyznawca" danego dogmatu spotka się z informacją, która go neguje to ją zaneguje chyba, że wyjdzie z tego samego źródła co pierwotne programowanie (czyli od góry danej "sekty", tu oficjalnej uniwersyteckiej linii nauki). Po to buduje się autorytety (na tej zasadzie działają sekty -patrz np. dogmat o nieomylności papierze. Kumpel [A.C.] mówi mi nt. polecanej mu książki "Jeśli papież to zaaprobuje to przeczytam to". Tak jak bym słyszał podobnie "jeśli nauka coś uzna to ja też". A gdzie SAMODZIELNIE MYŚLENIE, gdzie prekursorstwo, poszukiwanie, kojarzenie.
Czy nauka to jakiś DUCH, Bóg, który ma monopol na prawdę? Nie, ale podobnie jak to sekty ma za zadanie tworzyć takie wrażenie, trzymając wiernych w "uścisku" nieświadomej niewoli dogmatu.
Po to religie i wiadomości stymulują do lęku -że samemu się nie wie, że można zbłądzić, ze nie bezpieczne, że trzeba ICH słuchać, bo tylko u nich jest prawda. To ewidentne sekciarstwo (cóż w laickim społeczeństwie także, bo umysł działa na jednej zasadzie i podatnym jest na te manipulacje, religijne czy też świeckie). Końcowy efekt ten sam -nieufność obcym (czyli temu co nowe) przez jakby zaślepienie podanym dogmatem (i oczekiwanie że to dana "sekta" czyli źródło manipulacji, potwierdzi, zdradzając się -to naiwne co najmniej. Ale ofiary sekt nie zdają sobie sprawy ze swej pozycji, myśląc że sekta to bezinteresowny opiekun i dawca bezpieczeństwa.

Klarując ów trzeci pytanie. Czy wiesz co może Cię pominąć o ile mam racje (że ktoś celowo kreuje opinie, tak aby NAJWAŻNIEJSZE rzeczy o świecie /potwierdzone przez naukę, ale nie ujawniane/ nie dostały się do świadomości masowej)? Czy domyślasz się co Tobą kieruje, gdy zdajesz się na naukę jaką znasz (nie tą jaką ja znam, a jakiej pewnie nie uznasz, a może się mylę -bo jest wielu naukowców poza głównym prądem, np. Greg Barden znany z książki "Nowa biologia"). Wg. mnie to lęk? Bo dlaczego by nie sięgać po coś co jeszcze powszechnie nie znane, jak Adam Asnyk w wierszu "Szukajcie nowych nie odkrytych dróg". Dlaczego pozostawać w pozycji asekuracji (niech inni to sprawdzą na pewno, nie ci podejrzani, a ci znani i szanowani -oficjalny nurt /czyli jakby w kółku wzajemnej adoracji z klucza poprawności politycznej na użytek propagandy/. Rozmawiałem to na forum o fizyce i gdy daję przykład naukowca, ktoś mi odpisuje, że on nie jest uznany gdzieś tam.. (tak można zawsze i to wygląda jak rozmowa z wyznawcami religii -gdy ksiądz nie uzna to ja nie uznam). Nie ma tu miejsca na własny rozum, a może to z lenistwa (lepiej być tam gdzie się jest, tkwić w starym paradygmacie, bo stare jest dobre, choć ciasne, ale swojskie bo znane. A nowe wymaga podjęcia nowej nauki, wysiłku, zaufania, sięgnięcia w nieznane, aby to nowe z czasem stało się stare i oczywiste -bo tak jest zawsze). Mówi się, że ludzie na starość są niechętni zmianą. Może to w wyniku stymulacji umysłu informacją (jakby kostnieją i zamykają się).

4. Tzn. że efekt placebo nie został uznany za naukę (przecież jest bardzo silny, oglądałem film u znajomego /bo sam nie mam TV/ na kablówce, dokumentalny. Gdzie na podstawie wyników badań wykazano, że skuteczność leków chemicznych jest mniejsza niż efekt placebo. Czyli jeśli ktoś bierze tabletkę, to chemia ma [obok szeregu efektów ubocznych] mniejsze działanie niż sama WIARA pacjenta, w to że lek pomorze. To samo twierdzi profesor, doktor nauk medycznych który współpracuje ze znajomymi w LV (znaczy w tej firmie /której się przyglądam od 2 lat/ wdrażającej technologię światłoterapii" ze stanów).

zjonizowany

Nie mogę zgodzić sie na porównanie nauki do sekty. Źródłem dogmatu jest przekaz od rzekomego boga, jaki papież wyczytał ze świętych pism, a nie racjonalna refleksja nad światem. W dodatku dogmaty to niekiedy jawne absurdy jak teza, że można urodzić dziecko i pozostać dziewicą.

Nauka tymczasem powstaje kolektywnie a nie w pojedynkę. Nie ma w nauce czegoś takiego, że jedna natchniona osoba uznaje coś za prawdę i wszyscy wyznawcy muszą to uznać tak jak to ma miejsce w kościele katolickim. Naukowcy wspólnie szukają prawdy poprzez wzajemną krytykę.

Nie jestem zamknięty na inne punkty widzenia. Czytam je i widzę, że próbujesz wspierać prawo przyciągania mechaniką kwantową nie majac o niej pojęcia i nie zdajac sobie sprawy, że wcale nie dowodzi tego, czego byś chciał. Taka jawna ignorancja dyskwalifikuje.

To nie jest tak, ze nie myślę samodzielnie. Zdaję sobie po prostu sprawę z faktu, że nie jestem w stanie ocenić opinii pulmunologa czy chemika, bo się na tym nie znam. Tak samo jak nie potrafiłbym ocenić, który silnik lepiej wmontować w samolot. W takie sytuacji dowiaduję się co na dany temat mówią kompetentne źródła wydane przez instytucje powołane do szukania prawdy czyli przede wszystkim uniwersytet, politechnika, akademia medyczna, Polska Akademia Nauk, Światowa Organizacja Zdrowia itd.

Powołanie się na opinię jednego naukowca to za mało. Autorytet w nauce posiada instytucja a nie jakaś jedna jednostka, co wynika z faktu, że naukę uprawia się kolektywnie. Chodzi o to, żeby jedni drugim wskazywali błędy. Dlatego ostateczny głos w nauce ma INSTYTUCJA. Zawsze należy zbadać jaką instytucje reprezentuje dany naukowiec i czy publikuje w czasopiśmie, które czytają inni naukowcy i moga swobodnie komentować i sprawdzać jego tezy.

pazurekk

Uniwersytet jest dobrem wspólnym w danym społeczeństwie i jako taki posiada kredyt zaufania. Nikt w społeczeństwie nie zna się lepiej na fizyce niż uczeni na wydziale fizyki. Prawda jest też, że jest tworzony przez ludzi mających czasami różne swoje przywary, w dodatku są to jednostki najzdolniejsze, istnieje zatem zawsze możłiwość nadużycia. W takiej sytuacji tak reformuje się instytucję, aby je zminimalizować. Stąd na przykłąd zasada jawności. Każdy naukowiec ma obowiązek publikować wyniki swoich badań, tak aby każdy mógł sobie zajrzeć i sprawdzić.
A zatem reforma instytucji w sytuacji gdy ta szwnakuje zamiast całkowitej utraty zaufania i zdanie się na ludzi, którzy rzekomo odkryli coś, co nauka jeszcze nie odkryła.

ocenił(a) film na 10
pazurekk

Rozumiem, lecz bliższa mi jest natura nieufnego, buntownika (szukającego odpowiedzi po tym co z góry podane). Dlatego też otwieram się na nie znane (czyli min. prawo-przyciągania, zamiast najpierw szukać potwierdzenia w nauce /tak jak się umówiłem z kimś na tym forum/ sam wypróbuję, znaczy przetestuję to dla siebie w sposób poważniejszy. Jak to z banknotem ktoś zrobił na filmie, wyznaczając sobie bardzo miarodajny i ambitny cel, który gdy osiągnie to uwierzy w to, że to tylko dzięki temu, że nauczył się stosować to prawo).

Rozumiem teraz dlaczego wielu ludziom to nie leży, bo to nie mieści się w logice, w kategoriach powszechnego pojęcia prawdy (znaczy, ten cały "Sekret" jest tak abstrakcyjny i dziwny, że nie sposób go przyjąć na raz -np. raz oglądając film, lub czytając książkę, odfiltrowuje się większość rzeczy nie kojarzonych z rzeczywistością jaką znamy z podręczników, telewizji itp.). Przyznam, że sam interesując się tym od kilku dobrych lat (niedługo będzie chyba 5) dopiero niedawno uświadomiłem sobie niektóre najistotniejsze w tym rzeczy. Więc można powiedzieć szczerze, że do tej pory byłem fanem, a teraz gdy zrozumiałem to dogłębnie, zamieniam się w świadomego praktykanta ów prawa (i całych związanych z nim zasad tzw. "energetycznych"). Więc tyle czasu, tyle wałkowania tego tematu potrzebowałem aby przebić się z tymi prostymi teoriami, przez latami programowane wyobrażenia na temat świata, jego działania i własnej roli [swych możliwości] w nim. Taka jest prawda, że dopiero zaczynam to stosować (do tej pory zauważałem to w moim życiu, ale stale nie dowierzałem w głębi siebie, dlatego zapewne miałem potrzebę spędzania wielu dni na dyskusjach o tym, by upewnić samego siebie).

Podsumowując.
Sednem jest praktyka (jeśli to będzie praktyczne dla mnie, nie będzie już wymagało udowodnienia i całych tych nie kończących się dyskusji).
Więc zmieniam kurs radykalnie. Z teorii (będącej wyrazem nie pewności, czyli postawy podszytej lękiem) na ZAUFANIE, by wypłynąć na głębię poprzez WIARĘ sięgnąć w nieznane (czego min. Jezus uczył /a Budda mówił: Nie wierzcie mi tylko SPRAWDŹCIE sami/). Postanowiłem odważyć się NA PRAKTYKĘ by użyć narzędzia świadomie (ostatecznie dzięki temu, że przekonałem się jak to działa, na jakiej zasadzie -że żyjemy w rzeczywistości informacyjnej, lub że w naszym życiu rozwinie się to co włoży się do podświadomości /poprzez myśli -świadome =pozytywne lub nie świadome =nawykowo negatywne, bo taką mamy ze świata silną stymulacje). To zresztą proste. Myśląc, skupiając na czymś uwagę, nadając znaczenia rzeczą, sytuacją zasilamy się swoją bazę danych (podświadomość, tudzież duszę). Potem zaś w naszym życiu 95% tego co robimy jest nieświadome, czyli odtwarza się zeń bezpośrednio, a tylko 5% kontrolujemy świadomie (zachowań i kolejnych myśli czy uczuć). Więc ludzie w większości żyją jakby we śnie, półprzytomni, kierowani strumieniem swoich podświadomych nawyków (jakich, zwykle negatywnych, bo tak są zewsząd stale urabiani /edukacja, religie, media i to przejawia się oraz nakręca w rodzinie, pracy, wiec jest jakby zaraźliwe nawet gdy odetniemy się od informacji, to trudno od ludzi, poza tym gdy już byliśmy wychowywani zaszczepiono nam różne traumy, znaczy lęki/). Więc zamiast żyć pełnią, spontanicznie, sięgając po to czego się che, myśląc pozytywnie, wyrażając się szczerze zamykamy się.. Dlatego też uważam za zbawienne poza standardowe poszukiwania wg. znanego zawołania "Poznajcie prawdę, a prawda was WYZWOLI" z tego jednego wielkiego oszustwa i zaszczucia. Bo informacja stała się bronią, jest podawana wybiórczo tak aby szkodzić. Nie bądź naiwny, że nauka jest wolna. Popatrz na Historię świata, dążenie do władzy nad ludźmi, cenzura, wojny (nie raz wielki ucisk) był nieustannie obecny. Nie łudź się, że najnowsze odkrycia zostały wykorzystane dla dobra (jak np. bomba atomowa). Wg. mnie to co najistotniejsze, czyli tajniki ludzkiego umysłu.. ech. to w końcu marzenie każdego władcy, aby sprawować władzę totalitarną.. tak programując umysły rzeszy, aby byli tego NIE świadomi. Pod tym kontem jest opracowany system edukacji, religie oraz media (które ewidentnie podają same negatywne wiadomości, aby budzić lęk).

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Chciałem przez to powiedzieć, że mam prawo być nie ufny (bo to co najmniej bardzo logiczne, gdy się spojrzy ogólnie na historie świata, powiąże fakty, to co się działo i dzieje tu i tam, oraz FENOMENY sekt, które potrafią SAMĄ informacją wyprać umysł tak, że nie dość, iż ofiara tego nie wie, ale BRONI się przed wybawieniem -biorąc swego wroga, za przyjaciela, a za wroga życzliwą osobę chcącą oświecić, uwolnić ze szponów dezinformacji i zaniżania energii psychicznych). To oczywiste, że dysponując systemem obiegu informacji sterowanym centralnie można z ŁATWOŚCIĄ uczynić ze wszystkich nieświadome ofiary programowania umysłów. Co ciekawe /nie ogładałem/ ale widzę, ze są o tym całe filmy. Więc to i tam o takim zjawisku się mówi. Nie oglądam dlatego, bo staram sie skupiać na rzeczach pozytywnych. Jednak ten temat z dziedziny "spisków" co i raz poruszam, aby wyjaśnić DLACZEGO TEJ WIEDZY nie znajdziecie w TV, w podręczniki i u księdza lub duchowego autorytetu /innej religii/ lub właśnie w oficjalnej nauce. Mówisz, że jest obowiązek publikacji, ok. a wiesz, że badania są sponsorowane przez państwo i niepokorni naukowcy mają cofane fundusze i są wywalani z pracy (bo państwo też je zatrudnia). Więc tak sprawuje kontrolę, poza tym w mediach nie ukaże się nic co zagraża systemowi (bo kto by podcinał gałąź na której siedzi). U nas w zaściankowej Polsce nie ma tej świadomości, ale na zachodzie są olbrzymie demonstracje w tym temacie (obrony praw do wolności informacji itp.). My tu pod rożnymi względami jesteśmy jak biali murzyni (neokolonializm, znieczulica, bierność i jeszcze ta feralna dekadencja sekta urabiająca poglądy od kołyski, wypaczając psychikę, zdrowe spojrzenie na świat).
Tak to nie dziwię się, że film Sekret i te tematy, w tym smutnym , latami zastraszanym społeczeństwie, nie cieszą się uznaniem (a budząc sprzeciw, wbijając filozoficzny klin w niewolniczą edukację, której podstawą jest wmówienie, że nic od nas nie zależy, że rzeczywistość rządzi się przypadkiem, że trzeba się bać i być podległym tym co "wiedzą lepiej" i podadzą "bezpieczną" drogę z góry -Czyli wydzielą jakąś zagrodę, dla stada dojnych.. no jakby owiec).

zjonizowany

Znajdziesz ta wiedzę w podręczniku i w TV. Tylko nie w takiej skrajnej wersji jak Twoja. Nie myśl sobie, ze odkryłeś Amerykę. Co niby jest takiego rewolucyjnego? Żeby myślec pozytywnie. Nic nowego. Że rzeczywistość to złudzenie? Byli filozofowie o takich poglądach, czyta się ich na studiach.

Nie jest też tak, że się kontrowersyjnych naukowców wyrzuca. Przepowiednie astrologiczne były badane i i nic z tych badań nie wynikło.
J

ocenił(a) film na 10
pazurekk

W wielkim skrócie:

Sterowanie RZ polega na podnoszeniu częstotliwości..
im wyższa tym bardziej korzystasz z życia (bo ono jest tylko polem możliwości dla samego ich doświadczenia).
Im wyższe uczucia tym lepsze idee wybierasz
(jak we śnie wymyślamy/wierzymy w rożne koncepcje, a następnie urzeczywistniamy je poprzez myślenie, wiarę, uczucie). Czyli jesteśmy panami swego doświadczenia o ile uznamy, to za prawdę (o ile uznamy, że nie to nie -siła wiary i poziom uczucia decyduje -bo nasze życie, zarówno nasze od nas, poprzez decyzje, oraz poprzez "przypadek" rozwija się podświadomie. To spójny system, ale potocznie nie znany.. nie zbyt akceptowany. Jeśli boimy się być egoistami, myśleć o sobie.. to na pocieszenie mogę dodać, że wszystko jest z nami związane i działa na identycznej zasadzie (tzw. "fraktalna rzeczywistość" o której próbował uczyć np. Jezus). To jest proste: IM WSPANIALEJ SIĘ CZUJESZ to tym lepsze rzeczy "przyciągasz" (kreujesz) i to promieniuje na cały świat.. Animuje TWOIM FILMEM (czyli Twoją iluzją "mai" czy jak tam to na wschodzie nazwali). Ale iluzja ma sens pozytywny. To PLASTYCZNY świat, utrzymywany na zasadzie WIARY weń.
Dlatego znający te sekrety Jezus mówił że można góry przenosić z WIARĄ, wskrzeszać zmarłych.. robić wszystko jak w świadomym śnie.. Bo to rodzaj snu, który nie kończy się ani nie zaczyna (tak powiem od siebie.. aby było jasne, że nie trzeba nic zmieniać, bo nie mam nic oprócz tego typu fantazji.. bo to sposób na życie, dla samego życia.. zabawa dla zabawy, gra dla gry. Masz paletę możliwości i wybierasz każde doświadczenie skupiając uwagę na myśl i uczucie, gdzie pierwsze jest łatwe. Bo można myśleć świadomie czyli pozytywnie, zamiast nie świadomie, czyli automatycznie -zwykle negatywnie czyli wrogo wobec siebie. Bo to co dostajesz z gry to jedynie uczucie. Zadowolenie lub nie. Wszystko inne to symbole, klocki je wyzwalające. Więc nie ma problemu do puki go nie chcemy zrobić (a możemy ze wszystkiego) dla samego doświadczenia. Wyzwania jak to w grach. Dlatego życie jest ciekawe.. bo jest tylko polem gry gdzie nasz wybór decyduje o losie (chyba że wybieramy, że decyduje coś innego -to mamy takie wrażenie =doświadczenie, nawet poprzez samą wiarę). Czyli wymyślamy znaczenia i żyjemy nimi.

Kluczem jest chęć, zdecydowanie do doskonalenia w zakresie podnoszenia ów częstotliwości (czyli ciągłej zmiany nastrojów, w górę). Reszta jest wtórna, bo z uczuciem zmienia się myślenie, postrzeganie itp. (to że możliwości nie kończą się nigdy, bo wszystko jest nieskończonym ich polem jest już drugorzędne -po prostu nie ma sufitu i warto iść wzwyż bo jest gdzie i po co -dla samego uczucia i doświadczenia obfitego, bogatego w przeżycia istnienia). Cały sekret zawrzeć się w słowach "MOŻNA jeśli się che -bo ograniczenie jest tylko ILUZJĄ w umyśle". Latamy w kosmos i odkrywamy niewyobrażalne dla przodków "cuda", a to jak dopiero początek wspaniałej ekspansji w nieskończoność możliwości tej wspaniałej gry. Nasi przodkowie wierzyli w ograniczenia które dawno pokonaliśmy. Nasi następcy nie będą wierzyć w nasze, ale znów będą mieć swoje.. To taka zabawa w grę pozorów.. Warto zaakceptować, wątpliwości itp. wziąć za dobrą monetę i rozwijać się w swej pasji.. czyli życiu w wyznaczanie i spełnienie się gdzie się chce bo się chce i tyle (dla przyjemności jak w każdej chyba grze).

ocenił(a) film na 10
pazurekk

Witam po przerwie!

Jest takie fajne powiedzenie: "nie ufaj sondażom, których sam nie spreparowałaś".

O badaniach naukowych można było by powiedzieć to samo:)

Odpowiadając na pytanie.
-Nie odkryłem ameryki i nie mam zamiaru (chyba że dla frajdy, dla zabawy -bo rozjaśniłem sobie, że taki jest sens życia).

W każdym razie.. nie chodzi o to, że świat to iluzja (to tylko część układanki, której ostateczną wartością jest wolność absolutna). To tej wolności ludzie chyba się boją (bo wychowano ich na bycie niewolnikami, ofiarami świata. Więc jeśli ktoś mówi, że nie muszą się podporządkowywać, nie muszą się bać -to najpierw tego nie akceptują czując się co najmniej nieswojo. Bo lęk i co za tym idzie usilna kontrola wszystkiego (by minimalizować zagrożenia).. są częścią ich natury. Bronią więc siebie.. przyzwyczajenia.. do danego systemu myślenia i poruszania się.. Świat znany z ich bajki wydaje się bezpieczny, bo poukładany. Każda większa zmiana poglądów, wizji może być odebrana jako wielkie zagrożenie dla podświadomości (DESTABILIZACJA). Dlatego wolimi odrzucać nowości i trwać przy starych DOGMATACH. Stąd religia trwa mimo że jest sprzeczna wewnętrznie, nie logiczna i destrukcyjna, nie wygodna, przykra.

Więc to czego bronimy to tzw. strefy komforty, opartej o nawyki myślowe, o przyzwyczajenie.
Jeśli ktoś całe życie uczył się o danej wizji świata, nie chce słyszeć o nowej która temu zaprzecza co jemu bliskie.

Na podobnej zasadzie utrzymują się dogmaty religijne (lęk przed zmianą, mimo, że miała by ona polegać na WYZWOLENIU z niewoli OKRUTNEGO systemu przekonań, w którego skład wchodzi lęk i przekonanie o zależności od świata).

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Oszołomstwo. Pytałeś, co to oszołomstwo. Otóż oszołomstwo poznaje się na przykład po tym, że gdy ktoś oszołomowi wyjaśni, gdzie oszołom się myli, NIC SIĘ NIE ZMIENIA.

Nauka nie jest oszołomska. Nauka dlatego jest historią bardzo wielu poprawek do teorii, bardzo wielu zmian tez, że gdy się zorientowano w pomyłce, ograniczonej stosowalności prawa, to POPRAWIANO. Szukano eksperymentów, które mogłyby wykryć wady teorii. Szukano technik eksperymentalnych dających JAK NAJDOKŁADNIEJSZE wyniki, wiele miejsc po przecinku, żeby dało się wykryć niewielkie rozbieżności teorii i doświadczenia.

Oszołomstwo robi odwrotnie. Unika eksperymentów wykrywających wady (ty unikasz), unika wszelkich zmian raz założonych stwierdzeń (jak ty), poprzestaje na ogólnikach nigdy nie precyzując przewidywań, metod, reguł, nie mówiąc już o dokładności idącej w dziesięć miejsc po przecinku (jak ty).

Zatem nie mów, że nauka broni strefy komfortu i działa jak sekta. :)

Na oszołoma, który nie wierzy nauce, nie działa to, że on jej używa na każdym kroku. Sądzisz, że jak wybierasz numer w telefonie, to nie działają półprzewodniki i fale elektromagnetyczne, ale że myślą przyciągasz rozmówcę i porozumiewacie się telepatycznie?
Jesteś niewrażliwy na fakty. To jest niepełnosprawność imponująca.

ocenił(a) film na 10
hyrkan

Proszę wyjaśnij mi gdzie się mylę, bo jak na razie to NIC konkretnego nie masz do zarzucenia filmowi (jak sięgam pamięcią same ogólniki i pomówienia typu: to bzdury, nie znasz fizyki, matematyki - jesteś oszołomem etc).

Więc kto jest oszołomem - wysyłam linki, powołuję się na źródła, ludzi proszę, nalegam na POZNANIE PODSTAW fizyki kwantowej, i nic - w zamian rzucasz ogólnikami typu -jesteś oszołomem, albo pytasz czy testowałem to.

To jest jaskrawe UPRZEDZENIE! Odporność na argumenty.
To twoja postawa - jeśli masz coś do sekretu podaj KONKRET (zamiast robić wycieczki osobiste - co jest charakterystyczne dla braku argumentów)
_______________________________________________________________

Zachowujesz się jak wyznawca sekty.
Piszesz że nauka nie myli się (że poprawiają..
a teoria ewolucji, która jest ewidentnie fałszywa i do tej pory się ją utrzymuje, a pod podlinkowanym filmem - wiek człowieka nie zgody z odkryciami licznych artefaktów).
W końcu wizja świata, podstawowy sposób postrzegania.
FIZYKA kwantowa ma ok. 100 lat, a wniosków nie rozpowszechnia się (dzięki zmowie na uczelniach, bo nie pasuje do przyjętej i OPŁACALNEJ linii politycznej).

Myślisz że po co są szkoły, uniwersytety, media i kościoły?
SŁUCHAM PO CO SĄ ONE POWSZECHNE (jakby obowiązkowe)?

Dziecko się rodzi czyste jak biała kartka.
Następnie chrzci się je i indoktrynuje
gdy dorasta pranie mózgu trwa przez media!

Czy władzy (która pisze programy, rozwija religie - przypomnę, że cesarz Rzymu uczynił chrześcijaństwo religią państwową i uczynił jako narzędzia podboju czyniąc się papieżem). Na uniwersytetach do niedawna wkuwano marksizm! A to tylko pewne najbardziej jaskrawe przykłady (nie wiesz co jest kłamstwem do puki nie poszerzysz horyzontów poza sekciarskie wychowanie - czyli ww. systemowe pranie mózgu, które jest maszynką do kształtowania NIEŚWIADOMYCH trybików w systemie władzy, których wciska się jak cytrynę).

Kiedyś niewolnictwo było legalne, teraz jest nowoczesne, ukryte (i humanitarne - podobnie jak eksploatowanie i uśmiercanie zwierząt).

Czuję, że nie znasz historii świata (jak władza obchodzi się z masą, szczególnie gdy jest totalitarna - obejrzyj sobie jak reaguje na ludobójstwo, ta niby humanitarna cywilizacja
-obejrzyj np. ten film dokument o klimacie II-giej wojny światowej w kontekście masowych zbrodni, które były ignorowane w dużej mierze

https://www.youtube.com/watch?v=bVLBlE5ZR6U

Jedni mordują miliony, w tym np. 7 milionów w ciągu kilku lat umiera z głody, o czym wiedzą zachodnie media z głodu. Prasa zachodnia o tym pisze, a politycy nic nie robią!

Kościół też mordował całe rzesze (z zamierzchłych czasach). Tak się min. sprawuje politykę i to od DAWNA!

Ty zaś wierzysz tym, którzy nie mają interesu dawać coś za darmo, a brać to co najcenniejsze - czyli wolność myślenia.

Stalin, który wsławił się w zlikwidowaniu chyba największej liczby osób zasłynął z powiedzenia - PROPAGANDA lepsza od czołgów.

Zacznij myśleć i zrozum, że system edukacji i media to PROPAGANDA (i nikomu nie zależy aby ludzie byli mądrzy.
Bo nie dali by się okradać np. obalili by władzę i obniżyli podatki. Tym czasem dzięki systemowemu ogłupianiu od pokoleń wierzą w bujdy i zaciskają pasa).
_______________________________________________________________

Ja nie unikam eksperymentów.
Znam ich dziesiątki a może setki (tylko to się zapomina).
Sam też mam bardzo wiele doświadczeń z prawem przyciągania. Poza tym rozumiem tę ideę (bo mam za sobą lata jej studiów). Czy Ty robisz eksperymenty aby przekonać się że istnieje prąd elektryczny? Czy go używasz i nie dziwisz się znając zasadę działania.

Chciałem zostać nauczycielem PP.
Ale jest powiedzenie takie przekleństwo
"abyś cudze dzieci uczył".

Teraz rozumiem, że bez szacunku i zaufania
to może być droga przez mękę.

Ty mi nie płacisz za mój czas, więc tym bardziej nie będę uczuł Cię od podstaw. Są SETKI KSIĄŻEK o prawie przyciągania i TYSIĄCE artykułów.

Około 658 000 wyników w jęz. polskim
Około 81 700 000 w angielskim!


Proszę bardzo czytaj jeśli chcesz mieć mądrość!
Gdy ja klarowałem swoje poglądy był czas gdy z zapałem czytałem książkę dzienne, bo tak bardzo zależy mi na mądrości i wiedzy (starałem się dostać do źródeł i je znalazłem z czasem poprzez ludzi, którzy są praktykami na bardzo wysokim poziomie zaawansowania).

Nowość to może jest dla mas.
Ale to nie jest nowe dla elit!

__________________________________________

Mało wiesz o świecie (zatrzymując się na poziomie szkoły, zatrzymujesz się na poziomie ZAŚCIANKU).

telepatia eksperymenty
Około 362 000 wyników:

https://www.google.pl/webhp?sourceid=chrome-instant&ion=1&espv=2&ie=UTF-8#newwin dow=1&q=telepathy+experiments


ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Zabawne, że krytykujesz katolicki zaścianek, a jednocześnie powołujesz się na Jezusa.

Telepatia nie działa. O czym mówią wskazane eksperymenty, przy tym ja biorę pod uwagę te w warunkach uniemożliwiających oszustwa.
Im bardziej można oszukiwać, tym bardziej "działa". :) Zauważyłeś?

Tylko osoba naprawdę nie znająca nauki może się powoływać na tysiące i setki.
Nie ma dla mnie znaczenia, jak wiele osób się myli. Koran i Biblia też są drukowane w takiej ilości egzemplarzy, że głowa boli. I co? Nic z tego nie wynika.

Natomiast gdyby nawet książek z fizyki kwantowej było mało, to potem chrześcijanie, muzułmanie i oszołomstwo od Sekretu albo pójdzie się badać za pomocą metod wypracowanych naukowo, albo będzie eliminować swoje geny z populacji na chwałę Darwina.

Dlatego, że niezależnie od ilości osób, które dały się oszukać, wasze teorie nie działają. Najprostszy fakt - NIE DZIAŁAJĄ.

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Nie kłam proszę, że nie unikasz eksperymentów. Unikasz. :) W każdej chwili możesz sprawdzić talią kart, kośćmi, monetami, że twoja zdolność wpływania na wyniki losowań jest zerowa.

Wobec tego wszędzie tam, gdzie o zachowaniu materii decydują zjawiska probabilistyczne, czyli na przykład opisane fizyką kwantową czy statystyczną, tam nie masz żadnego wpływu na materię.

Możesz stłuc wazon. Taki masz wpływ. ;)

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

7 milionów umiera z głodu, bo oszołomy przekazują pieniądze oszustom sprzedającym "Sekret"

zjonizowany

Jeszcze jednak rzecz. Bez względu na to jak źle się dzieje w nauce (wyrzucanie niepokornych z pracy) to i tak nie zmienia to faktu, że nauka jest najrzetelniejszym narzędziem poznania i musimy się na nią zdać, bo sami nie jesteśmy w stanie pewnych faktów ustalić. Trzeba znać sie na medycynie, żeby wiedziec jak poskłądać czlowieka po wypadku. Bez wzgledu na to jak zmanipulowana jest medycyna i tak to lekarze są ostatecznie tymi, którym przysługuje prawo wydania diagnozy.

Inny przykład, tak żebyś zrozumiał. Załóżmy, że wśród fizyków źle się dzieje. Niektórzy są zwalniani. Czy oznacza, że przestajemy się przejmować fizyką akademicką i zaczynamy na własną rękę oceniać odległość kwazarów od ziemi? Otóż NIE! Nie znamy sie na tym. Czy zaczynamy słuchać tych zwolnionych fizyków, którym nie było dane sprawdzić w labolatorium swoich teorii? TEŻ NIE. Bo przejście przez labolatorium absolutnie KONIECZNYM warunkiem by uznać coś za wiedzę. Ktoś taki może stać sie co najwyżej naszym guru, ale nie może wypowiadać sie z pozycji naukowca. Procedur nie można sobie odłożyć na bok tylko dlatego, że ktoś nam robi problemy.

W takiej sytuacji należałoby tak zorganizować naukę, aby w miarę możliwość wszyscy mogli badać swoje teorie. Dopóki to się nie stanie nasze poglądy nie są wiedzą w sensie naukowym tylko co najwyżej teorią, koncepcją, prywatną opinią.

zjonizowany

Ponieważ nauka odgrywa absolutnie fundamentalną rolę w każdym rozwiniętym społeczeństwie, w związku z tym obowiązuje w odniesieniu do niej domniemanie niewinności. Innymi słowy ufamy naukowcom, chyba, że ktoś udowodni, że nie są godni zaufania. Co, jak pewnie się domyślasz nie jest takie proste. Obowiązują tu pewne reguły. Wszelkie zarzuty powinny być jasne i konkretne. Poparte wiarygodnymi źródłami, a winowajca musi mieć szansę obrony.

Ok, historia pokazuje, że władzy ciągle nadużywano, ale prawdą jest też, że złą wolę jest niezykle łatwo ludziom przypisać, zwłaszcza tym, którzy piastują jakieś stanowisko.


Tak to powinno wyglądać, bo jak wiadomo naukowcy też są ludźmi, mają swoje wady i zawsze znajdzie się na nich kij do bicia. Tym łatwiej nim wywijać, gdy wygłasza sie same ogólnikowe zarzuty albo gdy osoba, której dotyczą nie ma szansy się bronić.

W nauce nie ma nic na wiarę. W nauce pewne tezy same ci sie narzucają, gdy masz odpowiednie przygotowanie. Owszem, istnieje ryzyko podowania tylko niektórych informacji, ale trzeba umieć udowodnić komuś taki proceder, czyli trzeba umieć wskazać winowajcę. Zresztą nawet gdyby zanalzła się taka czarna owca, to ważna jest też skala zjawiska, bo być może chodzi o jakiś nieistotny margines.

Skoro doszedłeś do wniosku, że praktyka (czyli de facto własne dobre samopoczucie) jest podstawowym argumentem, dla którego akceptujesz prawo przyciągania w jego skrajnej postaci, to może warto na tym poprzestać zamiast deprecjonować naukę, bo jeśli wychodzisz poza praktykę i snujesz różne teorie, to te teorie można sobie oceniać posługując się mocna sprawdzonymi teoriami naukowymi.

Nauka wyzwala ludzi. To dzięki niej można było polecieć na ksieżyc. Głosi też podobne tezy jakie zawarte są w filmie. Tak jak na samym początku napisałem terapia poznawczo behawioralna zaleca pracę nad przekonanimi i wizualizację sukcesu. Nie obiecuje jednak, że myślą można podnieśc pałac Kultury czy chodzić po wodzie. I to tu jest ta rozbieżność, która aż tak bardzo cię irytuje, że zaczynasz wieszać psy na nauce. W dodatku robisz to w czasach, kiedy nauke należałoby szczególnie promować, bo ludzie coraz wiecej wiedzy czerpią z sieci, gdzie jest mnóstwo bzdur.

ocenił(a) film na 10
pazurekk

Domniemanie niewinności, oczywiście ALE
trudno powiedzieć, że większość ma racje
(tak, jak to ze coś obowiązuje i ma silną pozycję
- marksizm, faszyzm itp. też miały takową).

Myślę, że system edukacji urabiający autorytet nauki
(prawie od kołyski) działa jak religia. Siłą sekty jest powtarzanie. Dziecko jest bezkrytyczne, łatwo wmówić mu wszystko. Współczesny proces edukacji wyłącza krytyczne myślenie wstawiając dogmaty (z autorytetu nauki).

Owszem komuś trzeba ufać, ale bez przesady (nie na wiarę -bo coś jest powszechne, obowiązujące lub święte).
Na tej zasadzie kościół robi z ludzi armię hipnotycznych niewolników odprawiających szkodliwe rytuały (min. wtłaczanie poczucia winy - kajanie się w najważniejszej chwili mszy).

Systemowi opartemu na bezprawiu, niesprawiedliwości, wyzyskowi i napuszczaniu jednych na drugich (wg. zasady dziel i rządź) nie zależy na mądrych obywatelach, ale na głupiej masie owiec, mających zaufanie do źródeł poprzez które się nimi manipuluje (już o dziecka). To proste (interesowne i wystarczy wychylić się nie co z medialnego schematu aby to zauważyć). Ten system produkuje ludzi nie szczęśliwych, słabych którymi można łatwo manipulować (pociągając za sznurki emocji jak marionetki).

Owszem każdy kij ma dwa końce (nauka także wyzwala ludzi z ciemnoty, tym niemniej jak wszystkie masowe media jest ważnym narzędziem manipulacji). Np. uniwersytety były od dawna używane do prania mózgów różnymi ideologiami (to władza rozdaje grany, obsadza ludzi, układa programy, wyznacza "prawdy"). Niedawno królował marksizm:)

Dogmatem oficjalnej nauki jest branie wszystkiego co mierzalne za prawdziwe, a reszty za nie prawdziwe (jakby nie było rzeczywiste). Za to w szerszym pojęciu rzeczywistości jest to nie poprawne, błędne (i daleko mylące założenie).

Rozmawiając z ludźmi można odnieść wrażenie, że to co nie potwierdzone przez naukę dlań nie istnieje. Więc w praktyce nauka zawęża im horyzonty (tworzy zaścianki ciemnoty). Ludzie kończący szkoły są widać tak naszpikowani dogmatami, że reprezentują ANTY ROZWOJOWE POSTAWY. Zatracając umiejętność MYŚLENIA (w innych kategoriach niż POWTARZANIE FORMUŁEK WPITYCH IM DO GŁOWY). To też widać, że system edukacji wyraźnie upośledza (czyni ludzi swoimi ofiarami /niczym jakaś sekta - która charakteryzuje się dogmatem nieomylności/).

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Z nas dwóch ty jesteś ofiarą losu, która uznała, że twoje durne teorie są prawdziwe, bo popiera je DUŻO LUDZI. ;)
Jakoś nie pamiętałeś wtedy, że większość nie ma racji dlatego, że jest większością.

Nauka ma rację, bo działa.
Weźmiemy monetę, karty, będziemy losować. Ja przewidzę częstości wyników, ty nie przewidzisz nic (swoim myśleniem), a jeśli przewidzisz cokolwiek, to tylko dzięki resztkom wiedzy z gimnazjum, które się pod kopułą ostały.
Nie zbudujesz magią żadnego działającego urządzenia. Jeśli zbudujesz, to dzięki nauce i technologii. Banalne potwierdzenie skuteczności nauki, a jednak wciąż i wciąż bredzisz o tym, że nauka to jakaś ściema, iluzja, sekta i nieprawda. Potwierdzenie, że się mylisz, masz na każdym kroku, no ale co może rzeczywistość wobec oszołoma.

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Chodzi o to, że nie działa. Nie działa. Można:
a) liczyć, sprawdzić, udowodnić, wtedy się ma statystyczne podstawy pokazujące, że NIE DZIAŁA
b) zignorować badanie, czy działa, a wierzyć wbrew faktom, że działa, wtedy się gada, że działa.

Głupiejesz, podejrzewam, już długie lata. Masz dużo czasu by sprawdzić, czy możesz przyciągnąć monetę, kartę, wygraną w lotto myśleniem.
Powtórz dowolny eksperyment, w którym wyniki dasz radę podliczyć, odpowiednią ilość razy. I co? Myślenie nie działa.

Prawda, że coś w twoim mózgu cię chroni przed sprawdzeniem doświadczalnym teorii? Nie sprawdzisz jej w żadnym eksperymencie, którego wyniki są jasne. Będziesz opowiadać o wpływie na życie, bo to mętne i nieweryfikowalne, ale nigdy nie będziesz miał odwagi przeprowadzić w warunkach kontrolowanych eksperymentu.

Nauka nie musi nic ukrywać, naukowcy się nie boją. W szczególności oferowane są milionowe nagrody dla ludzi, którzy w kontrolowanych warunkach będą w stanie pokazać swoją telepatię czy dowolne inne nieuznane naukowo zdolności. I? NIKT NIGDY TEJ NAGRODY NIE DOSTAŁ.
Bo gdy tylko uniemożliwi się ordynarne oszustwa, nagle wszelkie parapsychiczne moce znikają.

A ty się boisz.

ocenił(a) film na 9
pazurekk

Religia sięga dużo dalej wiedzą i historią niż nauka, a sama prawda "wiara czyni cuda" i "wiara cię uzdrowiła" jest jak najbardziej prawdziwe. Nauka dopiero teraz dochodzi do cząstki tego co jest w biblii czy pismach św. innych starych religii. Film jak najbardziej mówi prawdę o sile przyciągania i stwarzania myślami ale myślę że zbyt banalnie i prosto to przedstawia. A może i mają racje. Tak czy inaczej doświadczyłem tego i dotarłem do tego w przeciągu ostatnich 6 lat co najmniej kilku(nasto)krotnie oraz wcześniej i mam solidne podstawy żeby nie poddawać tego w wątpliwość jak również wiary. Też miałem z nią problemy póki nie zrozumiałem. Wiara to nie wiedza. To zupełnie różne rzeczy ale się nie powinny wykluczać a uzupełniać i to twierdzą nawet astronauci którzy byli na księżycu. To że istnieje Bóg, nie wyklucza teorii wielkiego wybuchu i ewolucji człowieka od małpy. Boga nie widzisz jest częścią WSZYSTKIEGO, jest WSZYSTKIM , energią. My też jesteśmy wszystkim. Poczytaj w google "fibonacci nature" Wszystko jest częścią jednego systemu i duch i ciało i różne wymiary. I wszechświat , galaktyki, wichury, nasze komórki. Wszystko jest ze sobą ściśle związane i stworzone przez coś / kogoś wyżej. Nauka jest udokumentowaniem wiary. "Błogosławieni którzy nie widzieli a uwierzyli"

ocenił(a) film na 9
marcin_filmweb

Niesamowite i wydaje się głupie i naiwne ale skoro w wielu przypadkach się sprawdza to jest prawda.

ocenił(a) film na 1
marcin_filmweb

Proszę, żebyś nie kłamał o nauce.

Jeśli kiedyś zadzwonisz do kolegi religią, a nie telefonem, to zaczniesz mieć prawo twierdzić, że religia nie jest stekiem wymysłów. Do tego czasu tezy, że religia sięga dalej, są tylko na poziomie takim, że się chciałeś w plecy podrapać, ale sięgnąłeś dalej, za nisko. I się pobrudziłeś.

ocenił(a) film na 8
pazurekk

A ja wierzę, wierzę w Sekret i to co pisze zjonizowany, pomimo iż stosuje PP od miesiąca i nic się jeszcze nie wydarzyło, być może dlatego, że moje marzenie jest duże

tojatoja44

Każdemu wolno wierzyć w co chce. Byle by innym to nie wyrządzało szkody.

ocenił(a) film na 8
pazurekk

A komu ten film wyrządza szkodę? Piszesz, że każdemu wolno wierzyć w co chce" , z drugiej zaś strony konsekwentnie to negujesz, w każdym swoim poście (próbując nieustannie udowodnić, że wszyscy się mylą, tylko ty masz rację).

ocenił(a) film na 10
pazurekk

Sedno problemu najlepiej oddają filmy (ukazujące co dzieje się z umysłem, gdy ukształtuje się go celowo odwracając znaczenia).


Dość ogólnie (w sposób bardziej fabularny) ukazuje nam to zagadnienie "Intruz"
http://www.filmweb.pl/film/Intruz-2013-547189

Jednak najlepszym, bo bazującym na konkrecie (jakby zimując konsekwencje problemu) jest "Niepamięć"
http://www.filmweb.pl/film/Niepami%C4%99%C4%87-2013-535756



Oba z 2013 roku i S-F (właściwie filozoficzne , bez brutalnych scen).

Pierwszy do złudzenia przypomina wizje E. Tolla z "Potęga teraźniejszości" (gdy mówił o masowym owładnięciu ludzi przez ich umysły).
Drugi opowiada o tym, jak totalnie ŁATWO odcinając od pamięci (źródła prawdy) manipulując prostą informacją, można odwrócić WSZYSTKO (czyniąc z dobra zło i odwrotnie -to wg. mnie majstersztyk ów tematu dla kina /zresztą nagrany na podstawie komiksu jak matrix/).

Polecam gorąco oba filmy (najpierw mniej istotny, "Intruz" -by wczuć się w rolę współczesnego człowieka, odciętego od duchowej natury /poruszającego się po świecie tak jak byłby opętany cudzymi, narzuconymi wizjami.. które to w kolejnym filmie są ukonkretnione, bo "przejęcie" roli autorytetu prawdy w systemie staje formą broni wymierzonej w niego i cały gatunek/).
Drugi film to ideał synonimu energetycznego spustoszenia, i zasady działania "wojowników" religii (promujących zło).

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Chciałem przez to powiedzieć, że większość ludzi żyje na tym poziomie głębokiej dezinformacji (co na końcu ukazano w pierwszym filmie, że niektórzy przetrwali "duchowy atak" .. i to grono się powiększa).
Te filmy są niezwykłe i przepiękne bo dotyczą naszej współczesności
(choć ujęte w wizje artystyczną podobnie jak w niekończącej się opowieści,
która wydaje się bajką, ale podobnie jak ww. opowiada o wlewaniu się energij zła do wewnętrznego świata).

Nadmienię tylko przy okazji, że zasady energetyczne są proste -każda negatywna myśl, idea, jest zła wprost, bo zabiera naturalną energię dobra, materializując zło poprzez nań skupienie (bo WIARA to siła stwórcza w tym naszym "matriksie",
i na czym się skupia świadomość to się rozwija, jakby urzeczywistnia, choćby była to tylko filozofia, czy mit, jak np. religia).
Wiec cóż i ja, wg. tej zasady też powinienem zmienić ton, tematy i nie wracać do tego (co nam nie służy, a odgradza od wolności i pełni szczęścia). Jednak, gdy się wie że posiada wpływ na poziomie "serca" i "umysłu" (czyli uczuć i myśl) można wszystko wkoło siebie zmienić, a najszybciej swoje doświadczeni (bo jak opisują to bardziej wtajemniczeni, żyjemy we fraktalnej rzeczywistości, gdzie najwięcej od nas zależy, bo świat zewnętrzny to lustrzane odbicie naszej duszy).

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Kończąc dodam, że wobec specyficznej sytuacji (ukazanej w filmach) nie powinniśmy ufać rozumowi (który został zaprogramowany by być naszym wrogiem) powinniśmy ufać sercu, czyli własnym uczuciom (i to tym dobrym, najlepszym, co otworzy nas na podwyższenie energii, a z nią na rozeznanie sytuacji i coraz szybszy rozwój w górę, ku pełni wewnętrznej wolności /którą nam odebrano, zamykając w schematach, programując jak maszynę -przez co większość ludzi zdaje się żyć na bardzo niskim w stosunku do możliwości, poziomie biologicznej wegetacji, tj. by jakoś przetrwać, jako tako przebyć swe życie). Tym czasem wiedza o energiach człowieka, o ludzkim umyśle wyzwala z tej zasadzki (choć nie od razu, bo jest zbyt nowa i aby ją urzeczywistnić wypada się oswoić, ale gdy już osiądzie w podświadomości stanowi punkt naszej wolności bo orientacji w niezwykłym świecie, o którym mało wiemy powszechnie. Nie znamy instrukcji poruszania się po nim, stąd ból i cierpienie -bo często robimy rzeczy odwrotnie jak w drugim filmie).

zjonizowany

Nie ufać rozumowi? A kilka akapitów wyżej napisałeś, że zainteresowałeś się fizyką kwantową. Domyślam sie, że ten argument o fizyce ma przekonać nie tyle Ciebie co innych. Wychodzi więc na to, że innych wbijasz w sztywny racjonalizm zamiast ich zachęcać do słuchania serca.

ocenił(a) film na 10
pazurekk

Nie należy tego tak rozumieć (dzielić na "ja" i inni -to dotyczy wszystkich, ja tak jak wszyscy też mam /"zaprogramowany ograniczeniami"/ rozum i mówiąc o /do/ innych, mówię o sobie także /). Gdyby to nie dotyczyło mnie, nie (najprawdopodobniej) interesował bym się tym wcale (a z tego jak piszę, zdaje się to być dla mnie bardzo ważne:) To też zainteresowanie nauką, wiedzą jest próbą racjonalizacji tego przed czym racjonalny umysł nas broni (przez co niezwykła się ogranicza, zamykając na duchowe wartości, na to wszystko czego nauczają mistrzowie /co nie mieści się w racjonalnym rozumowaniu/). Wszyscy zostaliśmy zaprogramowani przez system edukacji tak aby posługiwać się wiedzą, nie intuicją, nie tym co ponad umysłem (dzięki temu jesteśmy słabi, zdani na zewnątrz informację, odcięci od pełni /możliwości, boskości/, łatwi do manipulacji). To jasne, iż to celowe (np. Indianie posiadali tą więź, różne zdolności, ale ich wybito i wytruto w USA. Na Polinezji, bardziej uduchowione i uzdolnione parapsychicznie narody chrystianizowano i zakazano praktyk, prześladowano. Podobnie w średniowieczu, jednostki wystające ponad normę w tym zakresie, spalono na stosie. Szamani w ZSSR raczej też byli zwalczani. Chodzi o to, aby człowiek był słaby i zależny, wierzył tylko w to co jemu się powie (i nie potrafił sobie radzić z różnymi problemami, od zdrowia począwszy na wiedzy i idei życia skoczywszy). By był jak owca w rękach pasterza, który podaje mu wszystkie informacje (a ten w nie wierzy jak w religie lub sektę, bo to działa na tej zasadzie -każda ideologia, idea, wizja która się zagnieździ w umyśle za młodu, blokuje wszystko inne. Dlatego są różne powiedzenia o "skostniałych umysłach", gdzie nawet naukowcy nie dopuszczają nowych odkryć, które zostają udowodnione i to w rożnych dziedzinach, nawet prostej mechanicznej. Dlatego ktoś powiedział, że adwersarzy w dziedzinie nauki nie da się przekonać, dopiero ich śmierć otwiera pole na zgodę (tak bardzo, jak sekciarskie dogmaty, różne "prawdy" zakorzeniają się w umysłach ludzi). Znając tą SPECYFIKĘ UMYSŁU mówię tu tylko o DYSTANSIE ku otwarciu na nowe, nie znane dziedziny (które dadzą się potwierdzić do pewnego stopnia, ale do pewnego stopnia i zaprzeczyć -znaczy, każdy o ile zechce znajdzie argument przeciw lub za -bo wkraczając w nowe dziedziny mamy wątłą wiedzę, słaby fundament).

zjonizowany

Wdrażanie ludzi do naukowego myślenia nie czyni ich słabymi ani podatnymi na manipulację. Wręcz przeciwnie. Zaostrza krytycyzm. Tego krytycyzmu często brak w sektach, które swoje mętne wywody zasłaniają intuicyjnym poznaniem. Owszem często ludzie (także naukowcy) przywiązują się do pewnych poglądów i ostro ich bronią hamując tym samym rozwój. To nie zmienia jednak faktu, że sama nauka wyostrza umysł.

W nauce nie ma nic na wiarę. Prawda naukowa broni się sama. Chyba, że jesteś laikiem. Także wtedy jednak możesz skończyć odpowiednie studia i sam niejako naocznie przekonać sie jak się rzeczy mają.

Intuicja jest ważna. Nie przeczę. Nauka temu zresztą też nie przeczy. Istnieją terapie oparte na uważności.

Zarzuty jakie podnosisz przeciwko nauce nie sa zarzutami co do samej metody naukowej, tylko co najwyżej co do sposoby zarządzania informacją w nauce, czy finansowania pewnych badań. Są to zatem zarzuty natury politycznej.

Ja oczywiście zgadzam się, że żaden naukowiec nie powinien być dyskryminowany, a informacją nie należy manipulować. To są jednak problemy polityczne, które owszem należy rozwiazać. Ich obecność nie zmienia faktu, że zanim hipoteza stanie się tezą musi przejść przez labolatorium.

Tak wiec wierz sobie w co chcesz. I tak wiadomo, że praktyczna skuteczność pewnych technik jest tu decydującym argumentem, a nie ich teoretyczne interpretacje. Nie upieraj sie jednak, że coś jest tezą, skoro jest jedynie hipotezą i jako taka powinna ustąpić miejsca nauce, o ile ta się na ten temat wypowiada.

Możesz też ewentualnie domagać się dotacji na naukowe zbadanie pewnych tez. Stwórz lobby, grupę nacisku, która urośnie w siłę (tak jak to było z partią Piratów). Odpowiesz pewnie, że to gra nie warta świeczki, bo system jest zbyt silny. Historia nauki pokazuje jednak, że paradygmaty się zmieniały. Owszem, był to często proces powolny, ale być może tak musi być. Potrzeba wszak czasu, aby zintegrować nowe informacje ze starymi, sprawdzonymi, aby w efekcie stworzyć nową syntezę.



ocenił(a) film na 10
pazurekk

Rzeczywiście stawiając na umysł (który jest niezwykle logiczny) mamy możliwość orientacji w świecie, dociekania do prawdy (i odróżniania jej od flauszu). Jednak to jest powiedzmy jeden z możliwych poziomów, sposobów percepcji (opartych na logice u założenia której jest pojecie tzw. prawdy, które ustawiliśmy jako tzw. rzeczywistość -na zasadzie, że coś co jest prawdziwe jest rzeczywiste bo przejawia się w rzeczywistości -potwierdza). Jednak ta kategoria myślenia ogranicza nas do tego co możemy zaobserwować (metodą badawczą tzw. "szkiełko i oko"). Owszem możemy wyliczać różne rzeczy matematycznie (ale często pozostają nie wiarygodnymi torami). Wg. mnie ten istotny świat (zdaje się, będący sławetnym platońskim światem idei) to świat wewnętrzny, subiektywny, duchowy. Gdzie zależności ze światem materii zdają się być inne jak to od drugiej strony dowodzi nauka.

Podobno nauka współczesna ma u swoich podstaw założenie (typowy dogmat) że świat transcendentny (poza materialny) nie istnieje. Dlatego nie dość, że nie jest w stanie go badać (bo z góry go wyklucza bazując na tym co widzialne lub mierzalne) ale nie uwzględnia szeregu zależności, które gdy się je pozna wyjaśniają inaczej świat.. /wtedy okazuje się co Platon miał na myśli, sugerując, że większość ludzi ma takie pojęcie o rzeczywistości, jak jaskiniowcy na podstawie cieni na ścianie jaskini/.

Wracając do rozwoju współczesnej nauki. Tak prądy jak i poglądy większości się zmieniają, ale to wymaga czasu (po co czekać z pół wieku, jak teraz można samemu sięgać do niszy -nie oczekując jak autorytety dogadają się co do jednej oficjalnej interpretacji tego co już znane).

Oto świetny cykl wykładów /fizyka atomowego/ na ten temat (o fizyce kwantowej dla nie fizyków)

https://www.youtube.com/channel/UCqOfqQEYTCt0bMKahKXgMGA/videos

Kolejność od dołu listy (pasjonujące konkluzje, zmieniające współczesne rozumienie rzeczywistości).

zjonizowany

Nauka nie posługuje się żadnymi dogmatami i nie stawia żadnych sfer rzeczywistości poza obszarem swoich zainteresowań. Problem polega jedynie na tym, że osoby, które opowiadają o tych sferach robią to tak mętnie, że ich stwierdzeń nie sposób wziąść na warsztat. Nie sposób ich zmierzyć i wyrazić liczbą. A liczby mają znaczenie.

Wyobraź sobie, że bawisz się kostką do gry. Rzucasz ją sobie i masz wrażenie, że często otrzymujesz szóstkę. Czy wywnioskujesz na tej podstawie, że kostka z jednej strony ma więcej masy? Niekoniecznie prawda? Bo kostka z równomierną masą mogłaby teoretycznie dać taki sam wynik. Jeśli rzucasz 36 razy, to kostka z równomiernie rozłożoną masą ma prawo dać 6 szóstek pod rząd (częstość 1/6 dla każdej ścianki). Aby potwierdzić swoją hipotezę musiałbyś rzucić kostką na przykład 100 razy i zobaczyć czy szóstka wypadnie z częstością większą niż 1/6. Prawda?
Nawet wtedy nie należy się jednak śpieszyć z wnioskami. Bo być może jakieś inne czynniki na to wpłynęły. Trzeba je uwzględnić.

Jak widzisz liczby są ważne. Gdy myślisz o czymś i ci się to sprawdza, nawet kilka razy pod rząd, to (tak jak w przypadku kostki z równomiernie rozłożoną masą dającą 6 kilka razy pod rząd) nie musi to jeszcze o niczym świadczyć.

Dlatego nie możesz mówić, że nauka nie uwzględnia szeregu zależności świata duchowego, bo wszelkie zależności (np. pomiędzy x: ułożeniem masy w kostce a y:wynikiem rzutu kostką) musza przejść przez labolatorium i być wyrażone liczbą.

Czy dana substancja poprawia wzrok (zależność między widzeniem a substancją)? Być może tak, ale wyobraź sobie, że zostało to zbadane i okazało się, że dzieje się to w jednym przypadku na milion. W takie sytuacji być może szkoda pieniędzy na kupowanie tego. A może jest tak, że tylko w przypadku kobiet to działą, a jeśli chodzi o mężczyzn, to już gorzej. Wobec tego mężczyźni moga sobie dać z tym spokój.

Ale by to wiedzieć, wszystko musi być zbadane w labolatorium przez grupe uczonych, którzy będa sobie wytykali błędy. Dlatego autorytet w nauce ma grupa uczonych, INSTYTUCJA, a nie jedna osoba, choćby była obsypana tytułami. Pytanie podstawowe brzmi: Jaką instytucję ktoś reprezentuje. Jeśli podajesz filmik z jakimś uczonym i nie potrafisz odpowiedzieć na to pytanie, to Twój argument odpada.

Dopóki coś nie przejdzie przez labolatorium jest hipotezą, a hipotezy należy traktować z dystansem. Gdy komuś brakuje dystansu, to taka osoba jest fundamentalistą. Fundamentaliści traktują poważniej to co sobie uroją niż to, co głoszą naukowcy. I w sytuacji wyboru wybierają swoje rojenia zamiast uznać tezę naukową. I te swoje rojenia innym narzucają. Jako, że nie mają do nich dystansu. Fanatyczny muzłumanin uważa, ze wszyscy powinni być fanatycznymi muzłumanami i nie ma do tego dystansu. To, że nie masz go pod swoimi drzwiami, to dzięki państwu, które jakoś się przed tym broni. Nie każdy jednak ma takie szczęście jak ty.

Nie da się stanąć okrakiem pomiędzy tym co jest nauką, a tym co nauką nie jest. I wziąść sobie raz z jednego, raz z drugiego. Sytuacja jest albo-albo. Jeśli cenisz sobie naukę to jest to równoważne z uznaniem metody naukowej, a ta domaga się dystansu do wszystkiego, co nie przeszło przez labolatorium.
Słowem kluczowym jest tu słowo dystans. Tego domaga sie nauka w odniesieniu do hipotez i opinii.



ocenił(a) film na 10
pazurekk

Rozumiem Ciebie (faktycznie w świetle przykładów jestem obecnie bliższy fundamentalistom niż zinstytucjonalizowanemu laboratorium). Przykro mi, że nie mając dystansu narzucałem się z tym innym (tak jak miało to by być jakąś jedynie słuszną "świętą" prawdą:) Ogólnie zgadzam się z Tobą (co do dogmatów u podstawa nauki, która odcina się, nie uwzględnia metafizyki -jako coś co nie ma wpływu -to argument z wykładu jednego księdza profesora /który mogę podlinkować/ ale mniejsza o to).

Interesuje mnie to podejście "albo albo".
Że można wspierać się nauką ALBO nie.
Nie rozumiem bowiem dlaczego to miało by być takie czarno białe (tak jest w świetle naukowego, zero jedynkowego -logicznego, czyli typowo liczbowego podejścia). Ale można myśleć inaczej i inaczej rozumować. Mianowicie kierować się wyczuciem, intuicją, głosem serca (i uwzględniać różne pozornie skrajne podejścia/ źródła).

zjonizowany

Co innego rozumowanie a co innego czucie. Rozumowanie posługuje się logiką i prowadzi do statystycznego ujęcia swoich wniosków (tabele, wykresy), a czuć można różne rzeczy. Niektórzy czują, że są Napoleonami.

ocenił(a) film na 10
pazurekk

Może pójdę w stronę nieznanego (skoro są alternatywne geometrie, to może) pójdę w stronę stworzenia logiki czucia :D

Bardziej podoba mi się to co subiektywne, dzięki czemu mogę rozwijać i czuć swoją wolność.

Bycie niewolnikiem tzw. obiektywizowanej prawdy, statystycznej zdaje się być anty rozwojowe (i nie miłe).

Np. wg. statystyk zaledwie kilka procent nowych firm utrzymuje się na rynku dłużej niż 2 lata (po 2 latach kończy się ulga na ZUS /ludzie zwijają interes wobec wielkiego obciążenia stałym kosztem/).

Rozglądając się po świecie, mało komu się udaje (sukces, powodzenie, szczęście zdaje się być niszowe w statystyce).

Gdyby kierować się statystykami, biorąc je na serio, to mało kto zdobył by się na odwagę aby ryzykować nadzieje na ww. (bo zawód boli wiele bardziej niż nie próbowanie).

Dlatego nie wydaje mi się praktyczne myślenie ściśle racjonalne, logiczne w oparciu o dane statystyczne wykresy (które wg. mnie są podsuwane do opinii publicznej wybiórczy, tak aby wywrzeć pożądane efekty -czyli utrzymać dysproporcje: wazka elita kontra tłum).

Wolę CZUĆ życie, otwierać się na (nie racjonalną) intuicję.

Ideałem dla mnie jest bardziej niż wykresom ufać sobie (bardziej sercu będącemu wyrazem duszy, a nie zaprogramowanemu masowymi "dogmatami" umysłowi).

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Co do czucia się bycia kim innym niż się jest (może to wydawać się złe, niebezpieczne). Ale to upiększa życie, jeśli ma się fantazję, odwagę by czuć się niezależnie (myśleć i mówić o sobie, tak jak było by się kimś innym). Poza tym to subiektywne ODCZUCIE jest ostatecznie tym co nam najbliższe. To poprzez uczucie mamy kontakt z życiem.

Jak to /z perspektywy wyższego wymiaru/ ktoś powiedział "Prawdą jest, o ile można tak w ogóle powiedzieć [że jakaś prawda], tylko to co czujesz, czego doświadczasz [czyli uczucie]. Wszystko inne jest swego rodzaju grą znaczeń w umyśle. Znaczenia nie są wbudowane w rzeczy, w naturę rzeczywistości, to my je nadajemy i wg. nich wyzwalają się nasze uczucia, emocje (które są prawdziwe, ale one są SUBIEKTYWNE). I można mówić o prawdzie do póki programy w umyśle są zsynchronizowane. Ludzie, którzy posługują się bardziej subiektywnymi punktami widzenia (np. hoży na schizofrenię) mają inne prawdy, np. o sobie.

Uważam, że to nie jest złe, że każdy z nas ma jakiś bardziej subiektywy obraz rzeczywistości w tym siebie. W końcu MARZYMY, kreujemy siebie myślą (jakby projektując drogę własnego rozwoju). Ja to robię intensywnie (co może niektórych razić -że nie poruszam się w realiach, lub ignoruję je, prezentując się nie zgodnie z rzeczywistością). Ale to jest właśnie postępowanie wg. zasady niezależnego, życzeniowego myślenia.

Myślisz myślisz, uparcie, jak afirmacje, czarujesz siebie i po czasie, przekonasz podświadomości, że ta "nie prawda" obiektywna, staje się "prawdą" dla podświadomości. W tej chwili zmienia się to na zewnątrz, ukazując obiektywnie dla innych.


Ten świat materialny to świat luster, liczy się subiektywny świat wnętrza. To co na zewnątrz odbija się w świecie, gdy podświadomość będzie miała jasność do zmiany, ona się objawi. Tak to widzę (wiedząc, że w każdym marzeniu liczy się wiara i cierpliwość).

Dlatego nie podoba mi się tzw. racjonalne myślne, bo ono osłabia wiarę (w siebie, w ambitne cele).

zjonizowany

Czy Ci się to podoba czy nie jesteś niewolnikiem prawa przyciągania grawitacyjnego w tym sensie, żę cały czas ono jest i trzeba je uwzględniać, a także bardzo wielu innych praw odkrytych przez naukę.

Ten fakt nie prowadzi jednak automatycznie do poczucia braku wolności. Wręcz przeciwnie. Posługując się tymi prawami stajemy się coraz bardziej wolni. Stosując te prawa stworzyliśmy samoloty, szybkie pociagi, itd. Można powiedzieć, że wyzwoliliśmy się z prawa grawitacji, ale poprzez sterowanie nim. Nie wyzwoliliśmy się jednak w tym sensie, że już go nie ma. Cały czas trzeba je uwzględniać. Żeby jednak robić to skutecznie potrzbna jest matematyka. Dzięki niej będzie można obliczyć w którym kierunku wysłać bombę wodorową, aby ta następnie zderzyła sie z asteroidą zagrażającą Ziemi i takzmieniła tor jej lotu. To oczywiście musi zostać wyliczone. W nauce nie uniknie się zatem matematyki.Tych wszystkich wykresów i tabel, które tak sobie lekką ręką odrzucasz stawiając wyłącznie na swoją wyobraźnię.

Z drugiej strony samo poczucie wolności nie oznacza jeszcze, że ktoś jest wolny. Pod wpływem pewnych narkotyków można czuć się bardzo wolnym. Niektórzy myślą, że potrafią fruwać i wyskakują przez okno.

Poza tym podział subiektywne/obiektywne jest sztuczny. Obiektywne prawy odkryte przez nauke wpływają na Twoją subiektywność. Zapewniam Cię, że Twoje subiektywne odczucia mogłyby bardzo się zmienić po podaniu pewnych subtancji. Substancji, które zostały zbadane naukowo i co do których z dużym prawdopodobieństwiem można powiedzieć, że zadziałają tak jak to nauka przewiduje.

Chciażby z tego powodu nie można zignorować sobie prawdy obiektywnej nawet jeśli jak twierdzisz bardziej podoba ci się to co subiektywne. Chcąc chronić subiektywność przez szkodliwymi czynnikami najlepiej zrobisz jeśli po prostu uwzględnisz pewne fakty naukowe w swoim życiu. Jak na przykład te, aby ostrożnie obchodzić się z prądem czy gazem.

To jednak wymaga pewnego wysiłku związanego z najpierw z poznaniem tych praw, a potem z takim ich dobieraniem, aby działały jak najlepiej. Stąd osoby totalnie niezdyscyplinowane chętnie łykają teorie obiecujące im, że ich wyobraźnia wszystko za nich załatwi, a one sobie będa robiły wyłącznie to na co w danej chwili mają ochotę. Innymi słowy są to teorie aktrakcyjne dla dzieci i zdziecinniałych dorosłych.

Zresztą założę się, że na co dzień obchodzisz się ostrożnie i z prądem i z gazem, a chcąc zrobić badani krwi i moczu nie idziesz do sąsiada, który zajmuje sie tym hobbystycznie, tylko kierujesz kroki w stronę labolatorium analitycznego. W przeciwnym wypadku prawopodobnie już by Cię z nami nie było.

W stosunku do nauki jesteś zatem wybiórczy i niekonsekwentny. Z jednej strony nieustannie z niej korzystasz i ja uwzględniasz. W momencie jednak, gdy przeczy twojej wyobraźni w paru tematach nagle ją odrzucasz i depracjonujesz.

Pomagają Ci w tym wszelkiego rodzaju teorie spiskowe. Założę się, że masz mnóstwo argumentów, którego pokazują jak to lekarze, naukowcy i inżynierowie manipulują ludźmi dla własnych celów. Takie teorie łatwo na poczekaniu klecić. Wiadomo, że zawsze gdzieś tam miała miejsce jakaś afera. Długo nie trzeba szukać. Wystarczy zebrać kilka takich historyjek i już ma się narzędzie do odrzucenia dowolnego faktu naukowego, który się nie podoba. Jakie to proste, prawda?

Ten argument jest jednak słaby, ponieważ nawet jeśli labolatorium jest okupowane, to i tak cały czas jest niezbędne, aby przy jego pomocy jakaś teoria zyskała mocne podstawy. W takiej sytuacji nie pozstaje nam nic innego jak tylko znieść okupację i otworzyć labolatorium dla wszystkich, którzy chcą sprawdzić swoje teorie zamiast przyjmować postawę tatalnej rezygnacji z labolatorium na rzecz wyłącznie własnej wyobraźni.

Najprawopodobniej nie pójdziesz w kierunku wyzwolenia labolatorium. Tak jak napisałeś: w sytuacji, gdy nauka nie potwierdza lub wręcz przeczy kilku Twoim wyobrażeniom pierwszeństwo dajesz własnym myślom. To ci się najbardziej podoba. I to ci wystarczy. Skad zatem miałbyś mieć motywację do walki o labolatorium? Skoro uważasz, że równie dobrze można się bez niego obejść.

Taką motywacje ma wyłącznie ktoś, kto rozumie i ceni sobie naukę. Taki ktoś nie rezygnuje na rzecz wyłącznie własnych myśli tylko walczy do końca o labolatorium, bo zdaje sobie po prostu sprawę z tego, że jest niezastąpione. Tylko w labolatorium dzięki obecnym tam kompetentnym osobom można spróbować policzyć tor, po którym trzeba będzie wysłać bombę wodorową, która zmieni tor asteroidy i ominie Ziemię.
Taki ktoś będzie próbował ulepszyć system zarządzania nauką, który sprawi, że pewne rzeczy albo przestaną się opłacać, albo łatwiej będzie je wychwycić.

Nie zgadzam się, że można bazować wyłącznie na uczuciu. I nie jest tak, że wszystko inne to jedynie gra znaczeń. Łacząc pewne substancje i łykajac je mógłbyś poczuć euforię, ale na przykład za miesiąc związane z tym koszmarne cierpienie. Z pomoca przychodzi nauka, która badała w labolatorium te substancję i która stwierdza, że taki efekt najprawdopodobniej po miesiącu występuje. Najwygodniej poprostu dowiedzieć się tego, przy okazji dowiadujac się, że na przykład dwie inne substacjie mają podobny efekt jednakże bez skutków ubocznych.

Dlatego zachęcam Cię, abyś nabrał większego szacunku do nauki. Zbyt wiele jej zawdzięczasz i zbyt często na co dzień korzystasz z jej wniosków, aby sobie ją tak po prostu zignorować w tych kilku tematach, na których akurat ci zależy.

ocenił(a) film na 10
pazurekk

Zasadniczo różni się "być niewolnikiem" praw, uchodzących za nie odmowne, a ograniczających przeświadczeń, których mnóstwo w potocznej kulturze. Mówiąc o "niewolnictwie" celowo nadużywam tego słowa, aby wybić czytelników ze strefy komfortu. Staram się pełnić rolę podważającego schematy i mówiącego o rzeczach nie wygodnych artysty. Licząc, że dzięki skontrastowaniu z mym punktem widzenia zainspiruję do osłabienia najgorszego wroga rozwoju -czyli rutyny (co nawet zalecał Jezus "bądźcie zimni, albo gorący. NIE LETNI"). Wszystko co powtarzamy często staje się nieświadomym schematem, w którego jesteśmy znów NIEWOLI. Aby móc to zmienić trzeba zachwiać budowlą, zburzyć mury słodkiej bezmyślności w danym zakresie -pobudzając do refleksji. Ludzie nie zastanawiają się nad większość zastanych w społeczeństwie rzeczy, akceptują je za normę i idą dalej. To jest dokładnie tak jak z religiami. Na tej zasadzie, zgadzając się na wszystko, nie dyskutując tematu -zostaje się niemą ofiarą partykularystycznego stylu życia, myślenia itp. Może to nie jest przykra "niewola" bo ma się za sobą tłum (szarą masę podobnie uwarunkowanych), dzięki czemu można czuć się bezpiecznie i beztrosko. Odnosząc wrażenie, że wszystko jest "normalnie". Tym czasem Platon, Orwell (i zapewnię wielu innych) sygnalizuje wielkie nie porozumienie -ludzie są hodowani jak zwierzęta, w ciemnocie (kodowani tak jak w sektach, aby bronili oprawcy odrzekając się od wszystkiego co zewnętrzne -nie pewne). System kontroli umysłów polega głównie na budzeniu lęku i programowaniu na "jedynie słuszny", bezpieczny bo pewny schemat!

zjonizowany

Twoje wypowiedzi bynajmniej nie są jedynie krytką kultury. Krytyka odwołuje się bowiem do racjonalności. Ta z kolei bazuje na faktach ustalanych przez naukę.

Ty tymczasem podważasz naukę na rzecz czucia i oczekiwania, że wyobraźnia może wszystko, nawet to, czego nauka zabrania. Wystarczy wysłać prośbę do podświadomości i czekać aż zaczną się dziać cuda.

Coś czuję, że komfort jest w Twoim przypadku tym słowem kluczowym. Chcesz wybić innych z jego strefy, ale być może po prostu chodzi o Ciebie.

Jak by nie patrzeć prawo przyciagania obiecuje wiele bez potrzeby wychodzenia ze strefy komfortu. To by wyjaśniało dlaczego to prawo aż tak ci się podoba, że stałeś się na tym forum jego dyżurnym rzecznikiem. I bronisz go do tego stopnia, że nawet nauce się dostaje. Nauce, która jest prawdziwym skarbem dla ludzkości.

Nic dziwnego zresztą, że jej się dostaje. Wszak stwierdza ona, że trzeba jednak ruszyć swoje cztery litery jeśli chce się coś w życiu osiągnąć zamiast jedynie lub głównie myśleć o tym, co sie chce dostać. Porządek raczej nie robi się sam. Czy też poprzez samo myślenie o nim.

Myślenie pozytywne jest ważne, ale musi mu towarzyszyć systematyczne zmierzanie do celu, kokretne działania, obowiązki. Można sobie też wysyłać te prośby do podświadomości, jeśli ktoś czuje, że mu to pomaga. Możesz sobie jeszcze dowolnie uzupełnić tą listę. Ja bym jeszcze dodał medytację, której skuteczność została potwierdzona naukowo. Ale to są wszystko dodatki do działania.

ocenił(a) film na 10
pazurekk

Czasem odczuwam potrzebę zaangażować się perfekcyjnie w odpowiedź (analizując głębsze dno danego sposobu rozumowania). Tu zachodzi właśnie taka potrzeba -wyjaśnienia sobie różnic w podstawach sposobu odniesienia się do tematu.
Bo taka niby logiczna, ale bardzo powierzchowna dyskusja "na argumenty" jest jak leczenie objawowe (może trwać w nieskończoność do póki nie dotrze się do głębszej warstwy, do przyczyny, sedna problemu).

Dla porządku wpierw wypunktuje poruszane kwestie.

1. Twierdzisz, że moje wypowiedzi nie mają sensu, ponieważ nie posługuję się w nich rozumianymi przez Ciebie kategoriami prawdy (to tak jak bym budował rozumowanie w nie uprawniony sposób). Co jest typowe dla sekt, religii i wszelkiego rodzaju ideologii bazujących na tzw. poprawności politycznej (czyli skoncentrowanych wokół danego dogmatu, którego zanegowanie jest NIE UPRAWNIONE). Innymi słowy "prawda" jest wskazana jakby nadrzędnie i zorganizowana TYLKO w obszarze wyznaczonym przez "guru", autorytet przywódcy, który w przypadku oficjalnej nauki przyjmuje szerszą, instytucjonalną formę.

Dodam jeszcze, że źródłem tego zjawiska -kurczowego trzymania się wyznaczonego odgórnie (danego schematu -czy to paradygmatu naukowego, czy religijnego) jest zaszczepione "wyznawcy" poczucie lęku przed błądzeniem z jednoczesnym wmówieniem mu, że SAM NIE JEST W STANIE DOCIEKAĆ PRAWDY, odkrywać świata. Że jest zmuszony polegać na "guru" bowiem, w ogół czyha nań wiele niebezpieczeństw (a on nie umie odróżniać prawd od kłamstwa, więc musi ZREZYGNOWAĆ z samodzielnego myślenia i ZAUFAĆ podporządkowując się takiemu czy innemu systemowi przekonań). To działa na zasadzie -kto pierwszy ten lepszy. Zwykle nie ufając sobie trwa się w tym systemie poglądów jakiego się padnie najpierw ofiarą (dlatego ludzie przeważnie nie zmieniają poglądów, bo są tak organizowane aby utożsamiali się z nimi, opierali nań swoje poczucie bezpieczeństwa -są jak rak -niczym wirusy komputerowe, przejmują kontrole nad umysłem). Dlatego wyznawcy religijni i przedstawiciele rożnych ideologii walczą ze sobą bezskutecznie, w niekończących się sporach, próbując udowodnić, że dany pogląd jest bardziej prawdziwy. Przy tym nie zmieniają swego poglądu bazując na z góry przyjętym za jedyną prawdę przekonaniu (usytuowanym poza zdolnością jego wyboru). Tym czasem gdyby pozwolili sobie na WOLNOŚĆ wyboru, myśląc wznosząc się poza przekonania, byli by zdolni WYBRAĆ dla siebie to co jest im BARDZIEJ WYGODNE, to co im bardziej służy, a nie to co wydaje się bardziej prawdziwe. Bo pojęcie prawdy jest oparte o danych w umyśle, które są zakodowane jako takie. To wszystko jest względne i płynne w jakimś zakresie (dlatego obserwujemy w świecie mnogość poglądów w tym całkiem sprzecznych i to po obu stornach danej barykady zarówno wśród ludzi wykształconych lub nie). Tak więc umiejętność logicznego myślenia nie ma tu wiele do rzeczy (ofiary sekt, religii lub zaślepieni danymi poglądami przedstawiciele instytucji nauki, nie dopuszczający do siebie nowych odkryć, choćby nawet zostały udowodnione). Wszyscy oni odznaczają się zniewoleniem przez zakodowany w umyśle DOGMAT (który na wczesnym etapie zainteresowania tematem przyjęli za prawdę i który jest jak zwierze mieszkające w dziupli -do puki tam jest innego nie dopuści). Trudno mi obecnie ocenić jakie są czynniki regulujące tego typu zjawisko, znane jako "skostniały..", nie elastyczny, "zamknięty.." "..umysł"!
Jedno jest pewne jest to powszechne, a przejawia się bardziej lub mniej intensywnie (od lekkiego braku zaufania do paranoicznej nienawiści do wszystkiego co alternatywne).
Tak czy inaczej ogranicza jednostkę w rozwoju, czyniąc ją zależną od danego wyznacznika sposobu myślenia "guru". Jeśli próbujemy skonfrontować daną osobę z innymi poglądami powoła się zaraz na wzorzec "autorytetu" (nie próbując choćby na chwilę oderwać się odeń i zobaczyć co by się stało gdyby spożyć na świat, na siebie w inny sposób). Nasuwa się pytanie Dlaczego nie che oderwać się od wyuczonego schematu -skoro to może ją bardzo ubogacić (rozszerzyć możliwości pojmowania, dać WYBÓR, a więc poszerzyć wolność)? Być może z uwagi na zakorzeniony lęk (poczucie utraty oparcia). Skąd ten lęk się bierze -jest wprogramowany jak wszytko inne przez proces wychowawczy (i podtrzymywany za życia na rożne sposoby np. stymulacje negatywnymi informacjami, niestabilność poza schematem, wzmaganie poczucia zagrożenia). Co zdaje się być kolejnym majstersztykiem manipulacji tłumem, tak popularnej w ludzkiej cywilizacji.





zjonizowany

Jeśli twierdzisz, że nauka to sekta, to prawdopodobnie w 99 proc. jesteś jej członkiem. Ilekroć robisz badania krwi udajesz się w miejsce, które ma zalecenia pochodzące od guru. I Ty to uznajesz. Zwracasz się przeciwko niej tylko wtedy, gdy nie potwierdza teorii wspierających Twoją wygodę - kryterium aż tak dla ciebie ważne, że wypisałeś je wielkimi literami.

To tak jakby dziecko korzystało z wszelkich udogodnień wynikających z mieszkania z rodzicem. Gdy jednak ów rodzic dystansuje się do czegoś na czym ci zależy - zaczynasz wyzywać go od sekciarzy. Podobnie jest w tym przypadku. Podejście naukowe wymaga dystansu do wszelkich niepotwierdzonych teorii, a Ty nie chcesz się dystansować że względu na wygodę.

Pamiętasz przykład z kostką? W idealnej kostce 6 ma prawo wypaść 6 razy pod rząd jeśli rzutów jest 36. Gdy częstość jest większa, to stawiamy hipotezę i ją testujemy.

To przykład rozumowania naukowego. Do uznania go składnia mnie fakt, że jest to po prostu logiczne, a nie lęk przed światem, czy szacunek dla guru. Dla Ciebie też jest logiczne. W nauce masz mnóstwo tego typu rozumowań. Ludzie zajmujący się nauką doskonale to wiedzą.
A ci którzy kierują się WYGODĄ, i których poglądów nauka nie potwierdza będą głosili, że to dogmat, a naukowców określą mianem sekciarzy.

We współczesnym świecie nie da się obejść bez specjalistów.
I Ty nieustannie korzystasz z ich pracy.
Nikt nie zabrania ci samodzielnego myślenia, ale samodzielne myślenia w dziedzinie na przykład fizyki bazuje na tym co fizycy ustalili i jeśli własne wnioski przeczą temu co głosi instytucja, to mają status opinii.

Nie podsuwaj mi filmików o fizyce, bo wątek z fizyki już się w naszej dyskusji pojawił. Napisałem wyżej, że w fizyce kwantowej mnóstwo zakazów i fakt ten przeczy nieograniczonej mocy wyobraźni. Ty tego wątku nie podjąłeś, bo prawdopodobnie się na tym nie znasz. Chcesz to zadam ci kilka pytań z fizyki kwantowej. Założę się, że na nie nie odpowiesz. Jedynie na co cię stać, to przytaczanie wypowiedzi fizyków, które być może są jedynie ich opiniami, interpretacjami. Ale to nie oni mają pierwszeństwo, tylko instytucja. I to ona ci powie co ma rzetelne podstawy, a co jedynie jakiś fizyk sobie uroił, bo może też się kieruje wygodą tak jak Ty.

Instytucja jest kryterium , a gdy się nie rozumie jej roli, znaczenia, to się nie ma kryterium i łyka się wszystko co w internecie. O, przepraszam, nie wszystko. Wyłącznie to, co daje wygodę.

Instytucja z kolej prezentuje swoje tezy w poważnych periodykach naukowych, ewentualnie w podręcznikach z porządną bibliografią. I na tym bazujemy gdy interesujemy się fizyką. Gdy nie dowierzamy, to możemy poprosić o dalsze materiały. Wszystko jest do wglądu, jeśli tylko masz odpowiednie przygotowanie. Jako laik możesz udać się do Centrum Nauki Kopernik i zobaczyć jak różne procesy zachodzą.

Ponieważ nie rozumiesz czyj głos jest ważniejszy, nie potrafisz też oceniać źródeł i dlatego twierdzisz, że sekret jest udowodniony naukowo. Nikt jednak nie powinien mieć wątpliwości, że te "dowody", to kilka filmików z youtube, ewentualnie coś więcej typu poradnikowego tudzież czegoś w podobnym stylu.


To nie prawda, że inaczej rozumiemy naukę. Ja też mam świadomość, że nauka się rozwija. To co kiedyś było uświęconą prawdą, dziś już nie jest. Ale ta świadomość nie czyni ze mnie specjalisty od hydrologii, czy fizyki. Innymi słowy cały czas mogę jedynie na nich polegać, a własne rozważania przeczące tezom instytucji traktować z przymrużeniem oka.

Twój światopogląd składa się prawdopodobnie z bardzo wielu tez naukowych. Pewnie uznajesz Ziemię jako kulę. I bardzo wielu innych. Jednocześnie nie chcesz mieć dystansu do różnych hipotez, bo dają wygodę. Innymi słowy to po prostu rodzaj narkotyku. Bajki, które traktuje się poważnie, bo dają wygodę.

ocenił(a) film na 10
pazurekk

Często słyszę/czytam "Nauka to, nauka tamto" tak jak by to była jakaś nowożytna świętość (swego rodzaju wyrocznia jedynej słusznej prawdy). Tym czasem to nic innego jak tylko kolejny dogmat podporządkowujący ludzi, na zasadzie dzielenia na to co słuszne i nie, właściwie lub nie, prawdziwe lub nie (z tym, że dynamiczny -stale rozwijający się -co nie znaczy, że ograniczający lokalnie -w danym czasie do danego przekonania jako "naukowe" bądź nie).

Upraszczając. NAUKA stała się jak RELIGIA wyraźnie zaślepia co niektórych (uzurpując sobie -być może tylko w ich mniemaniu -PRAWO WYŁĄCZNOŚCI prawdy -czyli identycznie jak religia lub sekta, podporządkowuje danemu dogmatu).

Innymi słowy sama nauka jest o.k. ale TRAKTOWANIE JEJ jak wyrocznia jest wyrazem niebezpiecznej tendencji do PODPORZĄDKOWYWANIA SIĘ jakiejś jedynie słusznej organizacji, która MYŚLI ZA CIEBIE, mówiąc co jest możliwe, a co nie -prawdziwe lub nie.

Nauka się rozwija i zmienia jak widać na przykładzie historii i nie może być jedyną wyrocznią PRAWDY (przy nawet bardzo dobrych chęciach naciągnięcia tego nań)! Ponieważ nie jest całościowa, jest ZMIENNA!!!!

Jednak ludzie mają tendencje do GENERALIZACJI, do CHWYTANIA SIĘ czegokolwiek celem porządkowania, choćby złudnych religii, więc taki gotowy system myślenia jest im znów na rękę (bo zwalania z ODPOWIEDZIALNOŚCI za poszukiwania prawdy -ma się gotowiec i tyle -niczym religijny dogmat!)

W tym sensie łatwiej jest być niewolnikiem czyiś poglądów (tym bardziej tego co obiegowe, poprawne politycznie) niż tworzyć własne poglądy, nie ulegając złudzeniu, że WSZYSTKO PRZEZ KOGOŚ MUSI BYĆ Z GÓRY POTWIERDZONE, poparte dowodami, przerobione i przypieczętowane znaczkiem "prawda".

Takie poddaństwo jest niczym więcej jak swoistą głupotą.
Która odznacza się brakiem myślenia (prawdziwego czyli niezależnego, TWÓRCZEGO). Bo w szkole uczą PODPORZĄDKOWANIA tak jak w religiach czy sektach (tzn. myślenia ODTWÓRCZEGO, naśladowania tego co zostało UZNANE za prawdę)!

Czy to nie jest proste?! Można być naśladowcą lub twórcą.
Można cedować odpowiedzialność na kogoś (dogmat naukowy lub religijny) albo samemu, niezależnie od tego co kto mówi poszukiwać swojej prawdy.

Np. wg. nauki zdaje się szamanizm, (niekonwencjonalne rozwiązywanie problemów, uzdrawianie) jest nieuprawniony -nie ma racji bytu bo nie ma wyjaśniania (dlatego ortodoksi naukowi omijają ten temat szerokim łukiem, negując to co duchowe jako nie możliwe lub nie istotne -zawężają swoje pole eksploracji lub doświadczenia, niczym żyli by w jakiejś SEKCIE, która organizuje im życie tylko w pewnym kręgu!

O to chodzi o PODEJŚCIE do nauki, jak do religii (jako do jedynego źródła prawdy, tym samym niczym w sekcie zamykając na wszystko inne). TO JEST STRASZNE i tyle!

To było tytułem wstępu (dopiero czytam dalej) lecz to co napisałem jest wynikiem przemyśleń ogólnych do naszej dyskusji.

Świat poza religią jak i poza nauką jest PRZEBOGATY (lecz ci, którzy zamykają się do dogmatu, źródła jedynej prawdy -z asekuracji czy wygody podporządkowania -zamykają się na te olbrzymie perspektywy różnorodności, stajać się częścią tła z nurtu poprawności politycznej, która porusza się po świecie kategoriami i wąziutkimi ścieżkami dyktowanymi przez obowiązujące w danym czasie "pewniaki" w nauce lub religii.
Schematy, schematy i jeszcze raz schematy. Niby nic złego, bo każdy może przecież dowolnie ograniczać się w imię swojej wolności. Wystarczy jednak zauważyć, iż ktoś te SCHEMATY tworzy interesowanie tak aby z przeciętnego człowieka zrobić niewolnika (dojną krowę lub mięso armatnie) tak by nie spostrzegł się. Historia świata (która kołem się toczy) ukazuje bardzo wyraźnie, że tworzą się kliki i systemy totalitarne, nadużywające władzy lub mające obywateli gdzieś. Dlatego poprawność-polityczna jest wyrazem dania się urobić przez siłę wrogom wolności i szczęściu jednostki. Więc jest formą mentalnej kładki.

Przypomnę, że umysł jest jak maszyna i łatwo programuje się samą informacją (tym bardziej o charakterze monopolu, z jednego źródła lub grupy poglądów). Tak działają sekty, tak urabiają "piorą mozgi" religie. NA IDENTYCZNEJ ZASADZIE -stymulacji informacją. Media, szkoła niczym kościół są wysoce zoptymalizowanymi, scentralizowanymi systemami stymulacji świadomości (czyli urabiania opinii i kategorii "prawdy").

Twój stosunek do nauki przypomina mi fanatyzm religijny.
Gdybyś był otwarty na rozwój i posłuchał wykładów o fizyce kwantowej, przekonał byś się, że Sekret ma poparcie w tym z tym z czym wiążesz uprawnienie do posługiwania się kategorią "prawdy" -czyli z nauką. Dla innych to była by Biblia (w której też ma oparcie, bo jest jednym z ważniejszych o ile nie najważniejszym z uniwersalnych, naturalnych praw -rządzących rzeczywistością i umysłem).

Więc nie chodzi to o naukę, ale o TWÓJ stosunek doń (niczym do jakiegoś świętego, guru -jedynie słusznej wyroczni prawdy, gdzie to co nie naukowe ma być nie prawdziwe -bo tak to zrozumiałem). Podobnie jak "nieomylny" papież jeśli czegoś nie poprze, to dla wiernych ortodoksów nie ma racji bytu (w zakresie wartości duchowych).




zjonizowany

Żyjemy w czasach zalewu informacji. Każdy może prowadzić blog, film na youtube itp. Niezwykle ważna w związku z tym jest umiejętność oddzielania ziarna od plew. Trzeba umieć zorientować się która informacja ma silniejszą podstawę.

Jednocześnie nie jesteśmy w stanie zrewidować choćby małego ułamka tych informacji. By nie pogubić się w tym gąszczu jesteśmy skazani na innych. Najlepiej jeśli tymi innymi będą osoby kompetentne. Jeszcze lepiej jeśli to będzie grono osób, gdzie jedni drugim będą wytykali błędy, czyli instytucja w postaci uniwersytetu, akademii nauk itp.

Nie potrafimy sprawdzić ich tez, bo nie dysponujemy odpowiednim przygodotwaniem, ani labolatrium. Moglibyśmy wręcz zrobić sobie w nim krzywdę.

Mimo to przyjmujemy je i stosujemy, bo zdajemy sobie sprawę, że w odniesieniu do takich dziedzin jak mechanika kwantowa czy neurologia jedynie nikły procent społeczeństwa jest w stanie ją pojąć i użyć w niej swojego myślenia.

Cała reszta po prostu uznaje to co głoszą specjaliści i nie ma innego wyjścia, bo każdy kto choć otarł się o mechanikę kwantową wie doskonale, że jest to niezwykle skomplikowana dziedzina wiedzy.

Zjoniowany nie jest tu wyjątkiem. On jednak nie ma zielonego pojęcia o mechanice kwantowej i dlatego sądzi,że w tej dziedzinie może sobie samodzielnie myśleć.

Tymczasem w jego postawie nie ma ani grama myślenia. Jeśli ktoś ma co do tego choćby najmniejszą wątliwość niech zada mu kilka pytań z fizyki, choćby szkolnej. Zjonizowany kieruje się wyłącznie czuciem, intuicją i wygodą. Tak jak zreszta sam to napisał.
Znalazł kilka filmików na youtube czy też przeczytal kilka poradników i pewne rzeczy mu sie po prostu spodobały, Tym bardziej, że zwalniają go z wzięcia życia we własne ręce. Ot, pomyśli sobie o czymś i pieniądze niejako same wskoczą do kieszeni. Myśl może wszak wszystko.

Nigdzie nie twierdziłem, że to, co nauka nie potwierdziła nie jest prawdą. Zjonizowany jednak nawet tego nie zrozumiał.
Dlaczego miałbym tak twierdzić? To co nauka nie potwierdziła jest jedną wielką niewiadomą. Po prostu nie wiadomo czym. Nie można zatem twierdzić , że jest prawdą lub nieprawdą.

Twierdzę jedynie, że to co nauka nie potwierdziła jest hipotezą i jako taka musi ustąpić miejsca tezie.
Innymi słowy. Jeśli w dyskusji na forum ktoś powołuje się na rzetelne źródła (podręcznik akademicki z porządną bibliografią i dwoma recenzentami) będące głosem instytucji, to taki argument w dyskusji jest najsilniejszy i nie może zostać podważony czymś co jest jedynie czyjąć opinią, hipotezą, albo tak zwaną "wiedzą" z przyszłości.

A zjonizowany dokładnie coś takiego robi. Kiedyś dyskutowałem z nim o sprawdzalności horoskopów. Miałem akurat pod ręką podręcznik akademicki, w którym była informacja o tym, że badania nie potwierdziły ich skuteczności odnośnie przewidywania przyszłości.
Natychmiast zareagował teorią spiskową.

Bardzo łatwo można rozpoznać kiedy teoria spiskowa jest zwykłą reakcją obronną. Taka osoba nie wnika w szczegóły danego przypadku, bo po ich przeanalizowaniu stwierdzić, że faktycznie doszło do przekłamania. Zresztą byłoby to dość trudne. Trzeba znać się chociażby na statystyce.

Ktoś taki odrzuca informację a priori, z góry niejako.
I tak to właśnie wyglądało w przypadku zjonizowanego.
W ten sposób odrzuca sobie de facto to co chce. Tym bardziej, jeśli to co nauka głosi nie koresponduje z jego wygoda, intuicją, czuciem itp.

Dla zjonizowanego osoby traktujące hipotezy z dystansem to ludzie lękliwi. Obawiający się nowości. Tymczasem tacy ludzie traktują hipotezy z dystansem, bo zdają sobie sprawę, że hipoteza jest tylko hipotezą i NICZYM WIĘCEJ, a nie dlatego, że się czegoś boją.

Czym miałaby być odwaga? Uznaniem hipotezy na równi z tezą? To żadna odwaga tylko głupota. Hipotezie należy się dystans, bo JEST TYLKO HIPOTEZĄ I NICZYM WIĘCEJ.

Tacy ludzie jak zjonizowany nie mogą się z tym pogodzić. Oni uznają naukę. Korzystają z niej. Jeżdżą przecież tramwajami. Ale chcieliby też pewne swoje poglądy traktować RÓWNIE POWAŻNIE jak prawo grawitacji.

Tymczasem dla nauki te ich poglądy to tylko hipotezy i nie mogą konkurować z tezami. Albo sa to tezy, ale dużo słabsze od innych.

Kolejna kwestia, która nie została zrozumiana przez zjonizowanego, to problem zmienności nauki. Nauka się zmienia. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Fizyka też.
Jednak cały czas to fizycy najlepiej znają sie na fizyce i to oni decyzdują jaki jest stan wiedzy z fizyki na dzień dzisiejszy i to nas laików obowiązuje. Nie wiadomo co zostanie odrzucone, a co przetrwa. To fizycy będą uznawali lub odrzucali.

Nie istnieje coś takiego jak wiedza, która dopiero zostanie przez nauke odkryta, bo to intstytucje naukowe decydują co jest wiedzą. To, co jeszcze nie przeszło przez labolatrium jest zbiorem hipotez.

Informacje informacjom nierówne. I nie ma w tym żadnego czarnobiałego myślenia. Tak po prostu jest. Jedne informacje mają bardzo silne fundamenty, inne slabsze, jeszcze inne nie mają żadnych.

Obaj uznajemy prawo grawitacji, bo jest to niezykle silnie potwierdzona informacja i nie świadczy to o żadnym naszym niewolnictwie.

Twoja swoboda myślenia ma swoje granice w tym sensie, że myśląc bazujesz na pewnych mocno potwierdzonych tezach i cechą ludzi inteligentnych jest umiejętność uświadomienia sobie tego.

W fizyce mamy zasadę nioznaczoności Heisenberga. Jeżeli ktoś ci o tym mówi, to jest to po prostu osoba wykształcona, a nie żaden niewolnik systemu totalitarnego. I jeśli się przy tym upiera, to dlatego, że ma argumenty, a nie dlatego, że się czegoś boi, ani nie z szacunku dla swojego guru.

ocenił(a) film na 10
pazurekk

Polecam syntezator mowy Ivona (lub inny) do czytania długich tekstów lub wydruk [15 stron czcionką 12] by przy okazji na papierze w podróży.. lub wkleić do edytora aby dostosować czcionkę i dowolnie sformatować:) Można też podzielić na raty (kreski oddzielają autonomiczne odpowiedzi na poszczególne bloki tekstu).

Od połowy zmieniam ton na przyjazny, potem konkretny (pojawia się numerowane pytania –zwykle retoryczne, więc nie czuj się zobligowanym do odpowiedzi) i zaczyna się bardziej ciekawie -wymieniam owoce tak ścisłego rozumienia nauki.
____________________________________________________________
Racja ale takim uniwersalnym sposobem orientacji co do przydatności informacji może być własne serce (wyczucie, co to znaczy dla mnie, czy dana idea mi w sercu gra). Oraz intuicja, która wiele podpowiada (tylko albo ją zagłuszamy, albo jej nie słuchamy -czego dopiero powoli się uczę -ufać sobie, bo szkoła mnie tego oduczyła:( Mam też problem, że wszystko wydaje mi się subiektywne, szukam wiedzy bardziej dla siebie, obawiając się, że nie będę zrozumiany, że kontakt z ludźmi mnie ograniczy -wyznaczy ramy (jakby to zagrażało mojej wolności artystycznej do tworzenia tego co dla mnie wartościowe, a nie dostosowywania się aby wpisać w kanom). Mam intuicje, że kontakt ze zbiorową świadomością to krok wstecz na drodze rozwoju. Bo nie chodzi o przerabianie, a tworzenie nowych idei w sobie. Tak wiec raczej potrzebuję się wyciszyć i wsłuchać w siebie niż weryfikować idee, lub wystawiać je na krytykę.
Dlatego dużo czasu minie nim ośmielę się na publikacje "złotych myśli" które tylko zbieram na wszelkie wypadek -lub już z przyzwyczajenia (wierząc, że taki czas przyjdzie). Może to będzie tylko ciekawostka -dobrze prowadzić dziennik, pamiętnik:) Choć nie dobrze poświęcać mu zbyt wiele czasu:(

Więc intuicja i wewnętrzne wyczucie na rzecz sklepanych autorytetów, aby wpisać się w głos serca sprawując SWOJE ŻYCIE, które gdy idea wewnętrznego zsynchronizowania się zaowocuje może być dopiero inspiracją dla innych -wtedy zapytają się o receptę (wtedy będę miał setki gotowych odpowiedzi z pamiętnika:) który teraz nie ma znaczenia:(
______________________________________________________________

Ok. rozumiem ideę -instytucja jest bardzo dobra, ale dla mnie nie w sprawach duchowych. Bo życie postrzegam jako z gruntu duchowe (oswajam się z ideą, że żyjemy w duchowym świecie, rządzącym się duchowymi prawami, które przyjmują postać materii dla wrażenia urealnienia doświadczenia gry, lecz że to wszystko jest bardziej luźne, oparte na duchowym firmamencie w tym co nieświadome). Uniwersytet postrzegam jak osobnego człowieka, który może inne mniemanie, inne gusta, inną wizje dobra (oraz może być skorumpowany -o czym wiele pisałem).
Poza tym jak dla mnie jest ograniczony protokołem testowania, udowadniania, i niektóre sprawy będą się ciągły lata nim zostaną potwierdzone. Ja natomiast chcę żyć już teraz tymi dobrami, które znam z innych źródeł -czyli wewnętrznym życiem duchowym, opartym o współpracę z nad-świadomością, poprzez podświadomość).

Poza tym to co sprawdzone jest już obecne w sieci.
Jeśli bym chciał coś rozwijać wolał bym całkiem nowe idee.
______________________________________________________________

Tak nie posiadamy laboratoriów fizycznych, dlatego wolę zajmować się psychologią pracując w nie wymagającym sprzętu wewnętrznym laboratorium:)

Ktoś powie, że to też ryzykowne -ryzyko jest elementem przygody życia. Nie trzeba się nim przejmować tylko żyć (zamiast się kłopotać -to moje motto -żyj chwilą, ale jeszcze nie mam w pełni odwagi aby rozwinąć to dosłownie tak jak rozumiem je -skrajnie:)

W każdym razie pracuję nad projektem wewnętrznej komunikacji, ale to jest właśnie chodzenie po omacku, polegające na odzwyczajaniu się od strach koncepcji myślenia kategoriami zewnętrznej rzeczywistości. Mam pewną ideę, choć została także zapożyczona od moich autorytetów i zamiast myśleć po staremu, chcę ją wypróbować -wypływając na głębię.

Nauka, racjonalizm, materializm -to przeciwny do tego kierunek. Jestem na etapie odzwyczajania się odeń.
_____________________________________________________________

Co do mechaniki kwantowej, podoba mi się w niej jedna zasadnicza rzecz -że stawia WYWRACA nasz świat (materialistyczno-racojonalistycznych dogmatów) DO GÓRY NOGAMI! Czyli burzy stare uwierające mnie i ograniczające schematy, na rzecz podążenia w stronę założeń duchowości (które są dla mnie bezcenne, otwierają nową perspektywę, mega możliwości.

Gdzie człowiek przestaje być biologicznym elementem drapieżnej gry sił przyrody, rzuconym przypadkiem, jakby nutacją cząsteczek -jako ofiara życia, świata. Staje się zaś jego współtwórcą, powiązany siłą umysłu z tą cała rzeczywistością, może nawigować uczuciem i myślą ucząc się nowych niezwykłych zdolności, nie musząc się bać -z ofiary w twórce swego doświadczenia!

Taka to wielka szansa, nowa wizja życia. Na które okienko ze świata nauki otworzyła fizyka kwantowa jako nie jedyna. Bo kosmologia, bo fizyka atomowa, bo nowoczesna psychologia podobno także dociera do tych fenomenów. Czyli z rozwojem nauki docieramy do granicy materii, odkrywając świat duchowy i nasze z nim interakcje jako TWÓRCÓW a nie ofiary natury, fatum, czy losu.

To jest zasadnicza różnica (to może być ta "dobra nowina" o której mówił Jezus, głosząc -"poznajcie prawdę, a prawda was WYZWOLI". Z przesądów racjonalności opartych na lęku i zależności od materii, tym czasem jest odwrotnie.

Świat widzialny to lustro duszy, podświadomość tworzy wydarzenia, wewnętrzne siły, działania, specyfikę osoby wg. tego w co się WIERZY! A my jako wychowankowie świata prymitywnej nauki, wierzymy w co -w ograniczenia, dlatego ich doświadczamy. Na zasadzie samospełniającego się proroctwa. To jak bezsprzeczny efekt placebo tylko w szerszej skali.

To zupełnie inna respektowa, to niesamowita r e w o l u c j a duchowa. Bezcenne i warte poświęceń (odosobnienia, wyrzeczenia i zawierzenia nowej idei -nie potwierdzonej powszechnie). Wszystko co elitarne jest nie znane wymaga odwagi, wypływania na głębie po to aby zbierać plon stukrotny. Bo zupełnie innymi metodami. To transformacja wewnętrzna, budowa narzędzi do innego sposobu bycia (poza kanonami).
______________________________________________________

Mechanika kwantowa nie tylko wydaje się być skomplikowana, ale nie zrozumiała, absurtdalna, niedorzeczna i przerażająca dla naukowca kierującego się dawnymi paradygmatami.
Ale nie dla mnie ponieważ opieram się akurat o wiedzę ezoteryczną SPÓJNĄ z konktowersyjnymi odkryciami fizyki kwantowej, tak że to zwykła fizyka mi nie przystaje, a kwantowa zdaje się być dla mnie jak dla mnie jak dla innych zwykła. Po prostu myślami całkiem odwrotnie. Mówiłem np. że nie uznaję prawdy jako takiej -fizyka kwantowa też:)

Dla mnie idee: wielu wymiarów, holograficznej rzeczywistości, światów równoległych, rzeczywistości fraktalnej, siły umysłu ponad materią są czymś co ma znaczenie bardziej praktyczne niż ciekawostki. Ktoś słysząc to jako teorie naukowe (bo są badane takie hipotezy /z filmów popularno-naukowych/) może dostać "ataku śmiechu", albo rozstroju żołądka ze złości -że ktoś śmie takie zabobony podawać poważnie przez ludzi nauki. Tym czasem dla mnie to jest RZECZYWISTOŚĆ, bo bazuję na innej wiedzy.

Dlatego dla mnie jest bliższa oczywistości to co dla większości strasznie skomplikowane i być może niedorzeczne, a na pewno co najmniej dziwne -wymagające sporego wysiłku wyobrażenia sobie, a co dopiero zrozumienia i umiejętności po tym poruszania, korzystania z tych wniosków.

To jest kwestia wiedzy, usposobienia, być może talentów, siódmego zmysłu (jak to się mówi -np. niektórzy mają talent muzyczny, aby bez nauki w szkole pisać muzykę, inni matematyczny, lub techniczny -że na coś spojrzą i już znają rozwiązanie). Więc być może mam uzdolnienie do duchowych idei, bo to jest jedyna rzecz, której poświęcam wiele uwagi od ostatnich 5-ciu lat. Czy to możliwe, że otrzymałem jakiś DAR zrozumienia tego co nie zrozumiałe (na zasadzie urzeczywistnionego pragnienia)? Bo takie rzeczy się zdarzają!
A może zrobiła to sama wiedza, która ułożyła się w całość tworząc jasny system, kłócący się z paradygmatami, a bliski fizyce kwantowej, która jest nie rozumiana, bo kłóci się z doktryną (z którą ja też się kluce). Wiec mamy zbliżone perspektywy stąd moja łatwość adaptowania jej wniosków.

Słuchałem z 10-ciu godzin wykładów i raczej nie zalazłem tam nic dziwnego, co kłóciło by się z moimi przekonaniami. Naukowcy mówią, że trudno akceptować fizykę kwantową, bo wywraca świat do góry nogami. Więc wygląda na to że ich świat, ale nie mój! Wiec z punktu widzenia racjonalisty jest to zapewne skomplikowany problem -ale dla mnie to jego rozwiązanie (w końcu jasne poracie w nauce i argument za "sekretem"). Choć zaczynam wyrastać z potrzeby przekonywania.
____________________________________________________________

To już jakieś insynuacje, że miałoby nie być w tym grama myślenia. Chyba zadam sobie trud opracowania oddzielnego tentu na forum o prawie-przyciagania, a fizyce kwantowej.
Zdaję sobie sprawę, że to brzmi śmiesznie (nawet dla mnie:) ale taka jest NORMA jeśli chodzi o rzeczy nowe. Ludzkie umysły są zwykle skostniałe, świat prawdziwy to świat SCHEMATU! Więc wszystko co poza nim wydaje się im nie prawdziwe, nie dorzeczne, wręcz śmieszne (dlatego uwielbiają mówić "pseudo-nauka", albo "pobożne życzenia". Wszystko co nowe najłatwiej zbyć informacją, zamiast ruszyć głowę i zweryfikować to zwyczajnie. To nie -bezmyślność polega na oparciu na AUTORYTECIE.

Ponieważ prawdziwe, tj. właściwe myślenie jest z gruntu TWÓRCZE. Inaczej to nie myślenie, a powtarzanie (jak zwierzęta, małpę też możesz nauczyć wielu rzeczy, papuga powtarza -jak ortodoksi religijni, powtarzają to co im wpoją do głowy, tak racjonaliści klepią utarte formułki, zapominając, że to mogą być też kolejne dogmaty, tylko ex-catedra wydają się świętościami jak niedorzeczna teoria Darwina z brakującymi ogniwami.

Więc ludzie myślcie odważnie, to naprawdę możliwe, wystarczy uwierzyć w siebie i wyrwać się z niewoli schematu (tego co potwierdzone, poprawne polityczne i przerobione na sto sposobów opublikowane i pewne).

-------------------------------------------------------------------------------- ------

Kierują się MIĘDZY INNYMI, a dokładniej WSPIERAM czuciem i intuicją ponieważ ona jest pewniejsza niż obiegowe opinie.
Za to stale, znaczy głównie myślę logicznie (ale bazując na o wiele szerszej wiedzy o świecie, którego nie znacie -bo tak Was wychowano, w tym co obowiązkowe, minimalistyczne i dla władzy wygodne -abyście nie wiedzieli za wiele, dzięki czemu jesteście przewidywalni, skazani na interpretacje, które podają Wam z góry jako prawdę rysując kolejne schematy).
Np. darmowa energia -dawno wynaleziona wiele razy -nic cisza -bo komuś nie jest na rękę (dlatego mówi się, że to nie możliwe i bzdura:)

Monopol informacyjny przy ekonomicznej korupcji sprzyja nadużyciom (trzeba być bardzo naiwnym aby tego nie zauważyć, jeśli i tak tyle afer wypływa, a historia obfituje w cenzurę i totalitaryzmy).

Dodam, że ja tego nie wymyślam.
Wystarczy wpisać w Google np.:

"fizyka kwantowa i świadomość" i zobaczyć ilość wyników
ok. 2 tyś. samych filmów, a w tekście 55 tysięcy wyników!!!

Tym czasem to jest tylko jeden zbitek słów, którego sens można oddać na wiele sposobów. I kto tu się nie orientuje?

"fizyka kwantowa i filozofia" (nowe słowo) 49 TYSIĘCY wyników.
Bagatelizowanie tego to totalna ignorancja i intelektualny zaścianek, którym robi się pogląd racjonalistyczny bazujący na starej koncepcji rzeczywistości (to drugie średniowiecze, które kiedyś będzie podobnie wspominane jako "wieki głupoty")!

Czy nauka obaliła twierdzenie, że myśl może wszystko (nie:)
Więc skąd pewność, że nie może?

To tylko SCHEMAT, zamknięcie na nowatorskie myślenie nakazuje Tobie sądzić, że to czego nie znasz jest niemożliwe!

To wyraz BRAKU WYOBRAŹNI. Przypomnę słowa Einsteina "Wyobraźnia ważniejsza od wiedzy" :)
______________________________________________________________

Nie twierdzisz wprost, że to czego nauka nie potwierdziła nie jest prawdą ALE rozumujesz w ten sposób.

Choćby wynika to z twej powyższej wypowiedzi (akapit wyżej) .
Reprezentujesz ściśle racjonalistyczny ortodoksyjnym (jak dla mnie fanatyzm) naukowy, co niewiele różni się od postaw religijnego zaślepienia, a polega na: Rezygnacji z samodzielnego myślenia, na rzecz powierzania się w objęcia niepodporządkowującego systemu, w okół którego zamyka się rozumowanie. Na zasadzie dogmatów -prawda jest tu, a tam nie (bo tak powiedziano i tyle). Jeśli uważasz, że się mylę przyznaj, że mam prawo nazywać nauką astronomię, numerologie (bo to są ścisłe, logiczne praktyczne, sprawdzalne systemy wiedzy oparte na MATEMATYCE). Oraz dwa, ODWAŻ się na dosuszenie do świadomości, że Twoja ukochana organizacja, może mieć interes w ich dezawuowaniu (stąd informacje, które zeń dobiegając w tym temacie są negatywne).
CZY TO TAKIE TRUDNE -jeśli tak, to nie różnisz się od zaślepionego fanatyka religijnego, któremu (za młodu) WYPRANO umysł i myśli wyłącznie, programowanymi formułkami, od których nie może się oderwać -bo jawią się mu jedynie słusznymi "świętościami"!

Wiesz jak działa umysł -programuje się niczym maszynę, tak że ofiara manipulacji (np. sekty) po pierwsze NIE WIE, że jest ofiarą. Po drugie, ze wszystkich sił BRONI oprawcy (jako jedyne źródło prawdy) po trzecie, nie da się przekonać, ani na chwilę założyć, że może być w błędzie (broniąc się ze wszystkich sił).
Po prostu, to działa jakby jej umysł został PRZEJĘTY, zdolność do abstrakcyjnego, niezależnego myślenia oraz uczucia zakłócone (ponad to sekty odcinają od intuicji i od wiedzy -wyszydzając uczucia "głos serca" także alternatywną wiedzę -zakładając wiele mechanizmów obronnych aby zatrzymać ofiarę przy sobie). Teoretycznie spełniasz warunki, bo scentralizowany system edukacji i obiegu informacji jest idealny od manipulacji od kołyski, podobnie jak w religii.

Rada -myśl, myśl autonomicznie, wychylając się poza schemat poprawności politycznej, dystansując od systemu koncesjonowanej, "jedynie słusznej" wiedzy. Praca nad ograniczeniem poziomu lęku przed omyłką, lub zagrożenia błądzeniem z pewnością ułatwią sprawę. Poza tym zalecam inne źródła. Bo czytając tylko podręczniki akademickie znów jesteś podatny na manipulacje mając informacje z jednego źródła. To tak jak chrześcijanie kręcący się w okół Biblii.

Zwróć uwagę, że wychowanie uwarunkowuje do bycia skazanym na autorytet podany z góry jako prawda.
Zamiast na samodzielne szukanie, rozwijanie ciekawości.
Kreatywność i poczucie bezpieczeństwa zabija się bo to się opłaca, aby wychować sobie poddanych (zahipnotyzowane pionki w społecznej grze, gdzie kolejnym ofiarom infekuje się te same schematy -powielając wzorce -jak fala w wojsku -tylko myśląc, że to dobre, bo wydaje się bezpieczne i właściwie.

Niczym wszelkie religijne "pewniki", które przekazywane z pokolenia na pokolenie stanowią "żywą prawdę" dla rzeszy wiernych. Nie zastanawiających się zwykle, nie podważających "oczywistych" świętości -bo są od jedynego znanego im źródła "prawdy" ("guru" z dogmatem "o nieomylności" -w nauce podobnie jesteś wyznawcą tego dogmatu:) Ale nie zrozumiesz tego zapewne.
Bo ta rozmowa zaczyna przypominać miejscami jak z osobą z sekty (mam parę dni temu taką za sobą -gdzie nawet lista zbrodni kościoła rozmówczyni nie przekonała , że kościół ma zawsze racje, jest najlepszy, najmądrzejszy i w ogóle naj..:)
Ludzi poddanych długotrwałym urabianiu danym dogmatem raczej nie stać na dystans doń (przypomina mi to Twoje postawy co do "niepodważalnego autorytetu nauki", która jeśli oświadczy jakimś oficjalnym, sformalizowanym kanałem -że tak a tak wypadły badania, to dla Ciebie to chyba świętość -jak ostateczna wyrocznia! I nie da się z Tobą porozmawiać o czymś, co przekreślił "Twój guru", bo dla Ciebie to już nie istnieje.
Na tej zasadzie nie udaje mi sie prowadzić rozmowa z ludźmi bardziej religijnymi (mają nakładzione go głowy szablonów i myślą posługując się wyłącznie nimi -nic SAMODZIELNIE, ani krzty). Wygląda na to, że nauczony doświadczeniem powinienem uznać ich za ofiary, z którymi nie da sie prowadzić (dyskusja z logiczną argumentacją jest jak grochem o ścianę, odfiltrują to co kłóci się z ich doktryną i powiedzą swoje, przemilczając moje zarzuty, albo zbywając wykrętem -więc strata czasu). Nie chce mi się wierzyć, abyś zaliczał się do tej kategorii, ale niektóre z wypowiedzi naprawdę tym tkną i przeanalizuje je dla Ciebie (ukazując Tobie, bezpodstawność pewnego rozumowania, które jest oparte na złudzeniach słuszności). Zresztą gdyby mieć tak czas [teraz zbliża się u mnie 4-ta rano, godzina o której zwykle kładę się spać] .. to gdyby mieć ten czas i jakąś lepszą formę (do formatowania tekstu, wyrózniania kolorami, budowania list) to mógłbym co do któregoś twierdzenia podać listę argumentów przeciw, rozwijając kilka sposobów rozumowania obalających daną tezę lub wykazujących jej nieprawidłowość -znaczy, że nic z tego nie wynika. Tak dla rozrywki, bo będąc relatywistom, wiem, że każda dyskusja bazuje na przyjęciu pewnych założeń, punktów widzenia (za prawdę) gdzie manipulując nimi dowolnie można udowodnić niemal wszystko /bo zawsze znajdzie się taki punkt widzenia, aby wyprowadzić skomplikowane twierdzenie [oparte na obiegowych "prawdach"] wskazujące na coś logicznym wnioskiem/. Wiec tak naprawdę sam powinienem zadać sobie pytanie -dlaczego właściwie akurat się w to bawię.
Skoro nie powinienem kierować się ograniczającymi zasadami klasycznego sposobu myślenia (a jednak daję się wciągnąć w dyskusję z takimi założeniami -może dlatego, że wiem, iż z łatwością obalę większość z argumentów adwersarza -bo na tym polega retoryka:) Wiadomo, że gra słów wciąga, a każdy lubi weń wygrywać, tym bardziej wkręca się gdy wie, że może mieć przewagę (ale być może czują/myślą/ tak obie strony).
Dlatego też dyskusja ta jest szczególnie interesująca jak dla mnie. Na reszcie mam równego sobie, w precyzji i determinacji dowiedzenia racji. To jest miłe -i powinienem podziękować szczerze przepraszając za wycieczki osobiste (wiem, że tu i tam nacisnąłem na emocje, choć nie wprost -dyskretnie. Ale nie jest to zła wola, lecz kanon tego forum, zwyczajne złe przyzwyczajenie na zasadzie, że kto się z kim zadanie taki się staje. Spędzałem masę czasu często spierając się z dzieciakami nie przebierającymi w słowach. Czytałem masę postów, niewybrednej krytyki filmów, aktorów, scenarzystów i użytkowników. To wszystko zapada w podświadomość, wpływając na agresywność stylu. Jak mówią -wchodzi w krew!

Więc wybacz i nie spłosz się objętością tekstu. Będę to ograniczać znacznie. Może uda się skrócić do minimum (że wierszem będę odpowiadał na wiersz). Życzył bym sobie w ogóle zmienić ten styl polemiki, stać się mędrcem, który posługuje się głownie pytaniami (to budzi do refleksji, stwierdzenia wydają się takie krępujące, tendencyjne i sztuczne).

Cóż nie muszę odpowiadać tym samym co dostaję. Mogę być kimś z innej bajki (wyjść ponad stary punkt widzenia =ego, choć w przypadku niesłusznych pretensji do mnie to aż się prosi by odpowiedzieć tym samym. Ale nie ważne kto pierwszy zaczął ten styl obrzucania się zarzutami, zamiast rozmawiać twórczo -istotne jest, że w dowolnym momencie można przerwać ten łańcuch -obwód niechęci o postaw reprezentujących przeciwne poglądy).

Sam przeważnie atakuję katolików (broniąc się) dopiero jak zakatują moje wartości "Sekret" lub "pozytywne-myślenie" mówiąc, że to jest niebezpieczne lub co najmniej kłamliwe (wtedy odpowiadam, że kościół jest niebezpieczny i nie brak mi argumentów aby wykazać, że kłamie -bo w swej historii wsławił się nie jednym złem).

W tej chwili pomyślałem "Nie każ mi czytać, studiować historii skandali w nauce" bo czuję, że znalazł bym ich wiele. Ale nie potrzebuję "wyleczyć się" z przywiązania doń, bo uważam iż jestem zdrowo zdystansowany, więc na cóż mi niecne historie podważające autorytet i tej instytucji.

Mam taką dziwną napędzającą mnie cechę -ośli upór (oraz przekora:) To mnie napędza, nie ze coś potrzebuję udowodnić.
Bo nie ma czego udowadniać jak dla mnie (to kwestie oczywiste) dlatego rozmowy na forum przyjęły formę sportu
(jak sztuka dla sztuki, wydaje się z przyzwyczajenia, dla ostrzenia intelektualnych pazurów, sprostowaniu wyzwaniom.

Organ mało używany zamiera (a często ćwiczony się rozwija:)

Lecimy dalej (cóż to prawie koniec nocy, ale obiecałem sobie zawrzeć całą odpowiedź w jednym poście -aby było Ci wygodnie, przejrzyście -ktoś mi to zasugerował wczoraj).

Odnosząc się do ostatniego wiersza tego akapitu (zaczynającego się od słów "Nigdzie nie twierdziłem")
Z tego wynika, że dla Ciebie prawdą jest tylko to co nauka zań uznała (to do złudzenia przypomina postawy w religiach).

Muszę przyznać, że właśnie takie rozumowanie jest dla mnie nie do przyjęcia, nie uprawnionym wyrazem ślepego podporządkowania się. Rozumiem, że takie kryterium przyjąłeś sobie w życiu, tak jak katolik przyjmuje identyczne tylko z perspektywy autorytetu kościoła (który jest odpowiednikiem instytucji formalizującej wiele interpretacji).
Rozumie, że tego potrzebujesz -pewnego gruntu, bezpieczeństwa, jasności (że posługujesz się wprost, dosłownie logiką naukową -bo masz bardzo ścisły umysł, który w tym się dobrze czuje). Sam także cierpię na takie ograniczenie, ale staram się również korzystać z drugiej półkoli, nie opartej na logice, otwierać na intuicje i ufać temu co z mymi wizjami zbieżne, abym mógł się rozwijać (odrzucam z góry wszelkie instytucje, przypominające sekty -bo zamykające w kręgu jakiejś prawdy). Kurcze -może inaczej tę prawdę rozumiemy, zadam pytanie -co sądzisz o definicji prawdy z filmiku:



-------------------------------------------------------------------------------- ------


A zjonizowany dokładnie coś takiego robi. Kiedyś dyskutowałem z nim o sprawdzalności horoskopów. Miałem akurat pod ręką podręcznik akademicki, w którym była informacja o tym, że badania nie potwierdziły ich skuteczności odnośnie przewidywania przyszłości.
Natychmiast zareagował teorią spiskową.






-------------------------------------------------------------------------------- ------

Twierdzenie to że to czego nauka nie potwierdza jest hipotezą jest wg mnie o.k. pod warunkiem, że doda się, że NAUKOWĄ (w świetle nauki, a nie w gole).
Bo inaczej nauka stała by się kolejną religią (jako jednane słuszne źródło prawdy).
Miał bym niewiele przeciwko gdyby nie fakt iż nauka jest manipulowania podobnie jak religia (jest to jeden z filarów systemu kontroli umysłów, który ma pewną misje –okraść i ogłupić Ciebie –tak więc podobne zaufanie temu systemowi, czyni „wyznawcę” bez krytyczną OFIARĄ –nie teoretyczne, ale praktycznie alby zrozumieć konsekwencje, trzeba wiedzieć co się traci –a tego nie zauważy na alternatywną wiedzę ślepy lub uprzedzony –bo tak go ukształtowano jak w sekcie –że wszystko co zaneguje instytucja nie jest prawdziwe!).
Koło się zamyka –to nauka ewidentnie działa jak druga religia (niewoląc i uprzedzając w taki sposób, aby ofiara nie sięgała po to co mogło by zagrozić podstawom autorytetu źródła/sekty/ organizacji).

Piszesz, że jeśli ktoś powołuje się na podręcznik akademicki z dwoma recenzjami..
Równie dobrze można by twierdzić, że jeśli ktoś powołuje się na wydanie biblii z pieczątką
Biskupa itp. Cały problem polega na tym, że dla Ciebie nauka jest jak Biblia dla ortodoksa.
To jest tylko WĄZKI punkt widzenia. Ja mógłbym się na takiej samej zasadzie powołać się na różne organizacje, które także uważają, że zajmują się nauką (także mają recenzje, specjalistów, uprawnienia w postaci stopni wtajemniczenia).
Dla Ciebie nic z tego nie wnika, bo żyjesz w innym świecie. Tak jak dla mnie, z tym, że mam wiedzę o matactwach w nauce i to nie byle jakich (więc mam prawo traktować ją podejrzanie). Cóż pewnie myślisz podobnie –to Twoje prawo, tylko miej wyobraźnie, spróbuj wczuć się w taki punkt widzenia, że nauka jest sponsorowana i to ten kto płaci decyduje o tym jaki wywrze wpływ na ostatecznego odwiercę. Inaczej ta cała zabawa nie była by opłacalna, gdyby działała nie na korzyść, a na szkodę sponsora. Sponsor ma swoje interesy, np. medycyna, farmakologia, wielkie koncerny, które zarabiają wielkie pieniądze na stypulacji zachowań społecznych, a poprzez naukę mogę kontrolować je znakomicie (eliminując nie pożądane, a wzmagając pożądane). W skrócie wychowując głupią dojną krowę, z której można wycisnąć bardzo wiele (tak naprawdę jest podobnie jak w religii –jest większość dobrych księży, chcących nieść dobro, lecz instytucja jest scentralizowana, a oni wykonują polecenia –jeśli się buntują wylatują, poza tym sami są odpowiednio warunkowani na dogmaty).
Mam całe listy argumentów, bo bazuję na całościowych, spójnych systemach rozumowania (nie na jakiś tam opniach).

Koniec kolejnego akapitu na który odpowiedziałem i małe podsumowanie w pytaniach.
Potraktuj je jako test na czytanie ze zrozumieniem.

1. Czy rozumiesz niebezpieczeństwo oddania kryterium ostatecznej prawdy w ręce tylko JEDNEJ instytucji (co może rodzić nadużycia na zasadzie monopolisty, jedna religia, jedna księga itp.)?


2. Czy wyobrażasz sobie sytuację, że ktoś nadużywa władzy do manipulacji instytucją, posiadającą ogromny autorytet społeczny (aby osiągnąć wydajne zyski i ukryć niewygodne fakty)? (To pytanie czy w Twoim pojęciu istnieje coś takiego jak korupcja?)

3. Co by było gdyby nie było nauki, gdyby żył w takich czasach gdzie np. tylko kościół się panoszy i teolodzy (to w końcu oni zajmowali się nauką na początku). Jakie było by wtedy kryterium prawdy (oczywiście poza kolejną dogmatycznyną wykładnią uchodzącej za autorytet instytucji –w tym Momocie ewidentnej sekty)?

3a). Uproszczę pytanie –żyjesz w dzikiej społeczności bez pisma i matematyki –nie ma cienia nauki, naukowców –co przyjmujesz jako kryterium prawdy ?

-------------------------------------------------------------------------------- ------
Zacytuje fragment (który jak dla mnie pasuje do religii):

„..dyskutowałem z nim o sprawdzalności horoskopów. Miałem akurat pod ręką PODRĘCZNIK AKADEMICKI, w którym była informacja o tym, że BADANIA nie potwierdziły ich SKUTECZNOŚCI odnośnie przewidywania przyszłości.

Natychmiast zareagował teorią spiskową.”

Teraz podmieńmy kilka wyróżnionych drobiazgów (bez zmian sensu) i przyjrzyjmy się tej samej wypowiedzi:

„..dyskutowałem z nim o sprawdzalności horoskopów. Miałem akurat pod ręką KATEHIZM KATOLICKI , w którym była informacja o tym, że BÓG nie potwierdziły ich PRAWOŚCI odnośnie przewidywania przyszłości.

Natychmiast zareagował teorią spiskową.”

4. Czy widzisz, że obie są poprawne i z punktu widzenia wyznawcy religii to identyczne rozumowanie (daje do myślenia –co)? Obie powołują się na jakiś autorytet, który może mieć swe interesy urabiania opinii (przedstawiając się w tym celu, jako JEDYNE słuszne źródło PRAWDY –nań monopolista:)

5. Czy dla wyznawcy, który jest ortodoksem to było by DZIWNE, że ktoś (natychmiast) podważa autorytet świetnego /czyli nie omylnego, jedynego/ źródła prawdy?
O ile nie było by to dziwne dla człowieka zdystansowanego (Czytaj trzeźwo myślącego, który nie zaprzedał „swojej duszy”, tj,. rozumu czemuś obcemu poza sobą, czemu zaprzeczanie jest nie logiczne (tu zareagowałeś ewidentnie jak wyznawca –i gdybym był konsekwentny, skończył bym w tym Momocie dyskusje, z góry skazaną na niepowodzenie z uwagi na zdefektowanie zaślepienia, jedynym słusznym, zewnętrznym punktem widzenia –czyli scedowaniem na instytucje swego samodzielnego myślenia. Bo z wyznawcami się nie da się dojść do porozumienia (bo oni mają już programowane „jedynie słuszne źródło prawdy’).

6. Czy nie wydaje się Tobie prawdopodobnym, że „Teoria spiskowa” to negatywnie zaprogramowana etykietka, która ma za zadanie wyzwalać u wyznawcy automatyczne negatywne skojarzenie tak aby nie skłonił się do refleksji, a odrzucił z góry daną tezę jako śmieszną, nie prawdziwą (same słowo „TEORIA” wskazuje na hipotetyczność)?

7. Czy trudno trzeźwo myślącemu człowiekowi zauważyć, że całe ludzkie dzieje są przeplatane spiskami (że to jest powszechnie używane narzędzie sprawowania władzy)?
Od np. pakt Między Hitlerem, a Stalinem? Hitler zaatakował Polskę bez spisku –wprost. Rosjanie zaatakowali ją spiskując z Hitlerem, lecz oficjalnie broniąc nas przed nim (jednak w przełomowym Momocie zamiast pomóc powstańcom warszawy zatrzymali się na linii Wisły).
Wymordowali w Katyniu kadrę oficerską zapraszając ich na negocjacje –spisek czy nie?
Hitler umówił się z Rosją ale ją zaatakował. Hitler wywoził żydów obiecując im deportacje, prysznic (a to były komory gazowe, eksterminacja) –spisek czy nie?

Zresztą może wojna to nie najlepszy przykład. Weźmy te czasy pokoju.
We spółczesnej Polsce afera godni aferę (domyślnie nie wielki ułamek nadużyć wycieka do prasy). Weźmy np. reprywatyzacje –nagminnie sprzedawane są gigantyczne obiekty przemysłowe, albo handlowe np. „domy towarowe centrum” poniżej kosztów działki –spisek czy ktoś się pomylił może o jedno zero za każdym razem jak coś wyceniano?
Zaznaczę, że w TV była w tym czasie propagandowa kampania „informacyjna” jak wspaniała i ważna jest ta reprywatyzacja :-)

Gdyby chcieć zliczyć afery, różne większe oszustwa na masową skalę (w które uwikłane są instytucje sprawujące władzę) to raczej zabrakło by czasu –życia dla jednego historyka.
Poczytaj sobie „Zakazaną archeologię” jak naukowców zwalnia się z pracy z poglądy, rozdaje fundusze wg. poprawności-politycznej itp.

Tylko nie wymagaj ode mnie proszę (tak jak ofiary sekt/religii) aby dowody potwierdzające nie prawość, matactwa instytucji musiały być przezeń firmowane:>
Bo jeśli ktoś ma jedyny autorytet prawdy w instytucji, to tym samym nie możliwe jest innej jej podważenie niż przez nią samą. To tak jak by wymagać aby papież powiedział, że religia to ściema:-)









-------------------------------------------------------------------------------- ------
Twierdzenie mające testować słuszność „teori spis.” nie ma wiele sensu. Ponieważ, nie uwzględnia sytuacji gdy ktoś DAWNO JUŻ PRZEANALIZOWAŁ dany temat.
Natychmiast zareagowałem bo miałem JUŻ wcześniej wypracowany pogląd.
Różnie dobrze mogłem całymi latami pracować nad jego przetestowaniem:-)
Jeśli dla Ciebie coś było by Trudne to nie znaczy, że dla wszystkich innych.
Jak już wspomniałem mam ogólny system wnioskowania, który nie wymaga ode mnie zebrania i przeanalizowana wszystkich możliwych danych (niczym praca naukowa na doktorat). W tym przypadku wystarczyło, że znam doktrynę ideologiczną twojej instytucji, rozumiejąc, co namiętnie zwalcza i dlaczego.

8. Czy nie odnosisz wrażenia, że przyjmujesz tylko jeden skrajny punkt widzenia przez co mamy takie nie porozumienia (gdybyś nie zakładał, że nauka jest święta, nie może być manipulowana –to twoja powyższa argumentacja nie była by tak naciągana jak teologiczne historyjki rodem z kościoła, których zadaniem jest na siłę wyjaśnić coś, aby wyszło na korzyść dogmatu)>?

Może jestem zbyt surowy, wymagający zadając te pytania –ale chciałem tylko pobudzić do refleksji z mojego punktu widzenia (choć ta zabawa w udowadnianie czegoś już mi się nie podoba –uważam, że mogę zostawić Ciebie w spokoju z Twymi przywiązankami i nie muszę „dla zasady” odpowiadać na każdy post pod filmem „Sekret” tak jak miałbym być jego „dyżurnym obrońcą”.

-------------------------------------------------------------------------------- ------

Tak odrzucam to co mi wygodne, bo kieruję się własną wolą (a nie czyjąś wytyczną ustaloną z góry). Czyli nie jestem skory do ograniczania poglądów po ktoś z góry twierdzi, że tak należy (tzw. poprawność –polityczna). Za to mam w tym dużą dozę pewności bo zdobywam wiedzę (opierając się nie na instytucjach, a na sobie). Można powiedzieć, że działam jak ta „twoja nauka” tyle, że będąc jednoosobową instytucją badawczą : - P

-------------------------------------------------------------------------------- ------


O.k. uznajmy, że strach nie jest motywacją przylgnięcia do danego monopolisty naprawdę (najczęściej sekty, religii, a tu całej instytucji jako sformalizowanej nauki).

9. To co w takim razie jest motywacją aby tak dosłownie taktować te odgórne wytyczne?
(Jest wielu ludzi, którzy nie traktują nauki jak wyrocznie –choćby ja sam: -)
Na tej zasadzie mamy też niezależnych poszukiwaczy duchowych (mających gdzieś autorytet religii, którą albo przejrzeli jako interesowaną sektę, zaciemniającą to co istotne i zatruwającą jadem negatywizmów pojęcie o życiu, albo nie ufnych i samodzielnych z zasady).

-------------------------------------------------------------------------------- ------
Odwaga łamania schematów, stereotypów to postawa zawieszenia wobec odgórnych, świętości, autorytetów nie podważalnej prawdy (kiedyś zabobonów religijnych, które odgrywały taką rolę, dziś racjonalistycznych, ważkich tez, które mogą krzywdzić tendencyjnością –nie badać zgodnymi z prawdą, ale podawanymi jako takie.
Odwaga bycia indywidualistą, ryzyko polegania na sobie, na wyczuciu, na intuicji.
Jeśli twój paradygmat naukowy chce uchodzić za nową religie, to domyślnie musi wykluczyć wszelką konkurencje, a wiec przede wszystkim wewnętrzne przekonanie –zbagatelizować intuicje i zamknąć w racjonalistycznym umyśle, nad którym ma 100% kontroli poprzez programowanie go od kołyski na dany system „prawd” oraz myślenia, rozumienia rzeczywistości. Dlatego nie liczę na to, że przyznasz mi prawo do czerpania prawdy ze swego wnętrza! Religie rozwiązały ten problem w sposób prosty –twierdząc, że wszystko to co nie zgodne z ich doktryną, to głos Szatana (ostatnio polecając pewną książkę o NLP,
na forum usłyszałem od katoliczki, że to dzieło Szatana, więc mogę tylko pogratulować kościołowi skuteczności „prania mózgu” mając wielki podziw dla zakresu wywierania wpływy i wyłączania myślenia, który mnie tu zaskoczył).

Podsumowując znów ten sam problem. Że myślisz jedynie tymi kategoriami jakimi Cię nauczono (że też mi się to nie przytrafiło [i nie mogę tego pojąć] –może dlatego, że nigdy poważnie na traktowałem szkoły). Skoro bierzesz to na poważnie tak bardzo, pozostaje tylko mieć nadzieję, że dlatego, że weszłaś w temat zajmując się tym profesjonalnie (co przekładając na religijny odpowiednik znaczyło by mniej więcej tyle co, że rozmawiam z księdzem –czyli z osobą która związała swoje życie z daną doktryną, stąd nie może być obiektywna. Inf. dla tych, którzy wolą jasności –mój rozmówca nie jest duchownym! To tylko takie odniesienie, które on sam zrozumie! Teraz wiem skąd ta zaciętość (ortodoksja do kwadratu). Wybacz, że wcześniej tego nie zważyłem –nie mam szans Cię przekonać ?
Stoisz bowiem mocno na ziemi profesjonalizmu, w której zapuściłeś mniemam wiele głębokich korzeni, bo zdaje się, że to jest Twoja pasja, a więc jak wielka miłość.

Że też nie wiedziałem na co się porywam, traktując Cię jak zwykłego człowieka.

-------------------------------------------------------------------------------- ------
TAK CHCIAŁBYM MIEĆ GLEJT NAUKI NA PRAWO przyciągania (bo w końcu żyjemy w ścielcie gdzie nauka jest największym autorytetem, wspólnym gruntem komunikacji w zakresie rozstrzygania sporów.. co nie znaczy, że jedynym [nie dla mnie, bo cenie sobie nową wiedzę, sięgającą także daleko poza naukę, wiec nie mogę się doń ZAWĘŻAĆ].
Choć z drugiej strony, zagraniczne wyniki badań są praktyczną skarbnicą wiedzy także w dziedzinie bliskiej mi psychologii motywacji (znam z YouTube, gościa który specjalizuje się w ich wyławianiu i omawianiu). Więc nie uważam, że takie zawężenie było by ważkie, bo mamy NLP w ramach nauki (w mm pojęciu), a NLP to praca z podświadomością tak jak „Sekret” i „Huna” (które dla mnie są najbardziej cenionymi systemami wiedzy /co znaczy, że się uczę –gdym ich nie cenił, nauczył bym się i zapomniał bo tak to działa, że to czego się uczę automatyzuję, aby o tym nie myśleć i iść dalej/).
-------------------------------------------------------------------------------- ------

Tezy, hipotezy –dla mnie ograniczenia kreatywnego rozumu i chodzenie po omacku, tylko na tyle na ile wyznaczy dany eksperyment testujący teorię. Mi to nie jest potrzebne szczególnie, gdyż nie wierzę w nadrzędność materialnego świata, na czym z kolei bazuje nauka (fizyka klasyczna). Dlatego podoba mi się kwantowa i rewolucyjne wnioski zeń (nieoznaczoność, dowolność i oddanie pałeczki świadomości –wybór należy do jednostki, która dokonuje go wg. zakresów danych zapisanych w podświadomości.. Tak to rozumiem. Pola morficzne, świadomość zbiorowa.. to decyduje o tym jak co działa, nie jakaś tam materia i zaobserwowane niby sztywne prawa. To wszystko jest bowiem wirtualne, lokalne.

Czy możesz sobie wyobrazić tak zdecydowanie odmienny punkt widzenia, że to nie człowiek podlega prawom, ale [co najmniej współ-] tworzy je (z tym, że zwykle nieświadomie –na wyższym, ukrytym przed racjonalnym rozumem poziomie, który zablokowały religie i nauka zamykająca zdolności mózgu do jednej półkuli, tak aby obezwładnić i okręcić sobie wokół palca ślepą, więc bezbronną ofiarę –której cały nowy system myślenia łatwo się w-programuje, gdy jest odcięta od swego wewnętrznej, niezależnego systemu oceniania).
Czy to ma jakikolwiek sens (czy jest tylko jak zbitek majaków pijaka)?
-------------------------------------------------------------------------------- ------
Znów zacytuję:
„..problem zmienności NAUKI. NAUKA się zmienia. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości. FIZYKA też.
Jednak cały czas to FIZYCY najlepiej znają sie na FIZYCE i to oni decydują jaki jest stan wiedzy z FIZYKI na dzień dzisiejszy i to nas laików obowiązuje. Nie wiadomo co zostanie odrzucone, a co przetrwa. To FIZYCY będą uznawali lub odrzucali. „

Po zmodyfikowaniu (NAUKA na RELIGIA, FIZYKA na TEOLOGIA =)

„..problem zmienności RELIGII. RELIGIA się zmienia. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości. TEOLOGIA też.
Jednak cały czas to TEOLODZY najlepiej znają sie na TEOLOGII i to oni decydują jaki jest stan wiedzy z TOLOGII na dzień dzisiejszy i to nas laików obowiązuje. Nie wiadomo co zostanie odrzucone, a co przetrwa. To TEOLODZY będą uznawali lub odrzucali. „

Wniosek (na podstawie Religi, gdzie to widać jasno):

Można polegać na tym co ustalą za Ciebie „ZNAWCY” i co masz myśleć w co wierzyć (gdzie z założenia jesteś tylko „laikiem” nie myślącym i mającym „łykać” gotowce, jak komentarze do wiadomości z TV lub wnioski z kazań). Tym czasem człowiek światły, samodzielny (odważny, rządny prawdy, wierzący w kompetencje, bo nie zastraszony nie zdolnością, błędem, złem) będzie SAM DOCIEKAŁ niezależnie stawiając, odważne, być może nie wygodne (dlań) pytania. Każdy z nas może być tym „naukowcem” (lub „teologiem”) w danym zakresie, gdy dane kwestie dotyczą jego codziennego życia nie musi ufać, „na słowo”. Może iść za wytyczną Buddy i „sprawdzać samemu”!

Religia tak jak nauka, szkoła wmawia, że nie ma się takiej możliwości (że trzeba polegać 100% na pośredniku). To systemy mentalnej niewoli, podporządkowującej jednostkę i włączającej samodzielne rozeznawanie. Mają za zadanie wmówić „–nie znasz się”, „nie potrafisz”, „nie umiesz”, „nie wiesz”, „błądzisz bez nas”, „jesteś na nas zdany”, „my wiemy lepiej”, „sieć cichi i słuchaj”, „podporządkuj się”, „poddaj”. Może i o.k. gdyby nie interesowne „wilki w owczej skórze”. Jest taka piosenka Pink Floryd „My nie potrzebujemy edukacji .. nie potrzebujemy kontroli myśli.. Nauczyciele zostawcie nas.” Gdzie na teledysku jest maszynka do mielenia mięsa, przez którą przeciska się ludziki. Jest o tym nie jeden film jak ten system działa, jakie ma zadania i jak.. (nie chce być nie miły, wiec powściągnę szczegóły –ale naprawdę to jest problem). Rozumiem, że wybrałeś to i rozwijasz, ale nie wszystkim się podobają tego typu koncepcje (narzucania światopoglądu naukowego jako jedynej słusznej prawdy –podobnie jak religia, uzurpuje prawo do nie omylności, robiąc z ludzi owce, kształcone tendencyjnie tylko w pożądanym zakresie, aby kosztować opłacalne zachowania, a nie opłacalne ZWALCZAĆ –dlatego to szkodzi wg. mnie i to bardzo, o czym sam się przekonuję, nie mogąc uwolnić z pod wpływu racjonalistycznego myślenia).
Może powinienem sobie zrobić przerwę od dyskusji (bo to w końcu też na tym bazuje –na logice). Aby rozwijać duchową komunikacje, intuicje trzeba odpuścić skupienie na tym skrajnym (logiczno-racjonalnym) sposobie przejawiania się, poruszania po rzeczywistości.



Sens wspomnienia o zmiany w nauce, wskazywał na to, że wiele jaszcze nie wiadomo i to małe okienko może wielu nie wystarczać. Nie trzeba czekać, aż się nabierze więcej „jedynie słusznej”, przetestowanej „wody ze studni” oficjalnej nauki. Można czerpać z innych źródeł, gdzie jest więcej od dawna. O to mi chodzi (że jeśli się zmienia rozwija się). Możesz trafić na „wadliwy produkt” przed korektą. Jeśli zdasz się na jedno źródło nie masz możliwości wyboru, decydowania, PORÓWNANIA! Czyli zostajesz w tyle, w pozycji SKAZAŃCA na to co tam jest. A jest manipulacja faktami, układy, zatajanie i zamakanie w kręgu ciasnego systemu rozumowania, który na szczęście fizyka kwantowa rozwala (lecz miną pokolenia nim się upowszechni –przy nieprzychylności systemu i lenistwie ludzi, może więcej niż 2-3).


-------------------------------------------------------------------------------- ------

Nic bardziej błędnego, że instytucja ma monopol na wiedzę. To jest jak dogmat sekt! Mówisz językiem ortodoksa –monopol na wiedzę, prawdę (to dla mnie nie zdrowe, niewolące umysł podejście).


-------------------------------------------------------------------------------- ------

Informacje informacją nie równe –czyli już do tego doszło, że przestaliśmy myśleć i zamknęliśmy się jakby w jednym wielkim komputerze, gdzie wszystko zostało sklasyfikowane, ustalone i możemy to tylko jedynie przełykać jak gęsi hodowlane.

Wszystko za nas zrobiono, pomyślano (ustawiono wartości i jedzcie i i oto święta prawda „jedźcie i pijecie z tego wszyscy").

To tak wygląda religijna administracja.
Ty sam nic –my za ciebie.
Ty podlegasz (nie tworzysz, a odtwarzasz).
My decydujemy co masz myśleć i jak.

Po latach wszystko co zaprogramowane w młodym umyśle, zautomatyzuje się i nawet nie będziesz wiedział, pamiętał, że można inaczej. Ten program stanie się częścią Ciebie!

10. Czy to daje do myślenia –jak to może równie dobrze wyglądać z boku (jak religia z odtwarzaniem wzorca myślowego, który dla innych [postronnych obserwatorów] nie trzyma się kupy)>?

-------------------------------------------------------------------------------- ------
Tak, ale jeśli jedna osoba twierdzi na postawie wiedzy o grawitacji, że NIC NIE MOŻE LATAĆ bo jest prawo grawitacji które to wyklucza –to świadczy o zaślepieniu, braku dystansu, wyobrażani. Druga osoba może zawsze powiedzieć, wiesz rozumiem jest takie prawo, ale ja mam to gdzieś bo potrzebuję unieść się (bo ma wizje, lub obserwuje ptaki). Więc będąc ignorantem (w oczach pierwszej osoby, głupcem, szaleńcem) konstruuje łatającą maszynę –pierwszy samolot. Albo współcześnie napęd antygrawitacyjny (który montuje się w charakterystycznych bezgłośnie „latających spodkach”, którego projekty były opracowane ponad półwieku temu, podobno wcześniej niż możliwości techniczne).

To jest przykład, że dosłowne rozumienie praw ogranicza.
Tak się składa, że wynalazcy radia mówiono że oszalał (gdy oświadczył, że prześle telegram przez powietrze –i to koledzy naukowcy podobno). Łagiewka 10 lat walczył na uniwersytetach o uznanie prostego wynalazku, który naukowcy olewali bo nie zgadzało im się z DOGMATAMI –dokładniej zasadami termodynamiki Newtona, który ten Polak obalił, konstruując coś co nie ma prawa działać, a działało. Więc dla nich było to jak magia, lub sztuczna. To przykład zaślepienia, które ponoć jest NORMĄ u większości ludzi nauki. Dlatego odważne koncepcje, odkrycia upowszechniając się dopiero po wymarciu starego pokolenia naukowców adwersarzy (kwestionujących rzeczy oczywiste, tylko dlatego że są na tyle nowe, iż nie zgadzając się ze starym paradygmatem). Od tej strony nauka to pole przepychanek, kumoterstwo i zaścianek ciasnych umysłów. Każda rzecz ma swoje ciemne strony.

11. Czy rozumiesz konsekwencje ścisłego trzymania się oficjalnej wersji „guru”, które ma problemy tego typu (czyli ogromne opóźnienia i biurokratyczno interesowny system legislacyjny)? Poleganie na takiej nauce =zacofanie (w porównaniu do nauki nie oficjalnej).

Ale oczywiście także każda RELIGIA rości sobie prawo do wyłączności prawdy, wszystko inne (choćby było nie tak odległym, SAMODZIELNYM odłamem) nazywając nie upragnioną SEKTĄ.
W tym przypadku „pseudo-nauką”. To jest obrzydliwa, strasznie i chamska dezawuująca (tego co nie poprawne polityczne, nie wygodne). Dlatego przykro mi ale ujawnień najbliższym nowym pości kilka takich naukowych afer, jak niszczy się niewygodne koncepcje obrzucając je błotem (to niezależne prace badawcze przeprowadzane zgodnie z procedurą, ale nie akceptowane –bo nowe wnioski, jakby konkurencyjne). Wewnętrzne przepychanki lub ukrywanie nie wygodnych faktów.
-------------------------------------------------------------------------------- ------
Nie bazuję na mocno potwierdzonych tezach (bo nie przepadam za ograniczeniami w myśleniu). Znasz taką anegdotę. Pewien wynalazca odkrył coś niezwykłego, prostego i przełomowego zarazem. Dziennikarka pyta
–jak to się stało, że Pan na to wpadł?
–Ja po porstu nie wiedziałem, że to jest nie możliwe (o czym byli przekonaniu wszyscy inni, dlatego nawet nie sprawdzali tak prostego rozwiązania).


-------------------------------------------------------------------------------- ------
12. Skąd wiesz czy ktoś nie jest niewolnikiem mentalnym, z przeprogramowanym umysłem na tej samej zasadzie co w sekcie (religii –indoktrynacja od kołyski). Przez co nawet nie wie, nie pamięta, że coś jest nie tak. Bo wszystkie kategorie rozumowania które zna to te które mu wprogramowano. Ponieważ nie robi tego byle kto (a doskonalony setkami lat system mentalnej kontroli) to w programach uwzględniono wszelkie możliwości, dywersji, prób podważania z zewnątrz. W takich momentach uruchamiają się odpowiednio zabezpieczające programy –Dziewki czemu nieświadoma ofiara pozostaje ofiarą –Wybraniając się przed zmianą punktu widzenia, przed rewizją dominującego przekonania organizującego pojecie jedynie słusznego źródła prawdy. Czyli racjonalizuje wszystko tak aby wybronić się przed modyfikacją oprogramowania stanowiącego rodzaj uprzęży. Ten kto nie spojrzy z poza klatki nigdy nie zrozumie co traci. To jest znów kwestia nie wiedzy ale wyobrażani (odwagi do wkroczenia myślą poza schemat)?

-------------------------------------------------------------------------------- ------


Miała być krótka odpowiedź a wyszedł ciekawy (fragmentami, ogólny) artykuł, o niebezpieczeństwie zrezygnowania z szerszego postrzegania świata, zamykając się w kręgu tego co otrzymało etykietkę „ustalone”!

Nie miej do mnie urazy –jestem tylko krytykiem ogólnej tendencji do niezamkniętości umysłu w danym schemacie (co przeważnie owocuje antagonizwaniem pewnych kwestii, akurat cennych dla mnie –jako nie uprawnione, nie możliwe, niebezpieczne lub śmieszne). Stąd moi adwersarze narażają mi się na

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

..tego typu obronę, mego stanowiska. Gdzie po iluś nieudanych próbach wyjaśnienia sobie równic, docieram do sedna problemu. Z przyjemnością analizując fundament i genezę krzywdzącego moje wartości sposobu myślenia. Sposoby, który odznacza się zwykle powierzeniem umysłu, jakiemuś systemowi k masowej kontroli, który zwyczajnie zwalcza pewną niewygodną dlań wiedzę -zaszczepiając w umysłach nieświadomych tego rozmówców konkretne wzorce (antywartości, tak aby napotykając niepożądaną wiedzę reagowali zgorszeniem, oburzeniem lub co najmniej omijali ją łukiem jako ewidentnie fałszywą).

Tak więc, żyjąc w społeczeństwie, rozmawiając z ludźmi doświadcza się siły działania pewnych technik manipulacji urabiających opinie w danym zakresie (uniemożliwiając przekazanie prostych informacji -bo zaraz są be -kłócąc się mocno z zaszczepionym wzorcem -poprawności politycznej).

Czy jest to zwiastun nowej ery kontroli. Czy będziemy żyli w świecie żywych robotów wykonujących mentalne polecenia (nie mających własnej świadomości umożliwiającej negacje rozkazu).

Kto wie -Orwell naszkicował zaledwie ścieżynkę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones