PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=408150}

Sekret

The Secret
6,1 6 351
ocen
6,1 10 1 6351
Sekret
powrót do forum filmu Sekret

Tak wysoka średnia (7,0), to dopiero jest dla mnie sekret. Film chyba jednak podziałał na wielu i myśleli bardzo pozytywnie, wystawiając oceny. Ja sam nie dałem 1, choć pewnie powinienem.

ocenił(a) film na 10
matmich

Być może różnica polega na przykładaniu wagi do czego innego. Jakie kryteria oceny uważasz, iż można tu przykładać. Pamiętaj, iż jest to obraz dokumentalny. Właśnie przez to dość kontrowersyjny (niektórzy pisywali, że film jest nudny inni, że nie mogli dotrwać do końca, bo trudno było im wytrzymać ze złości, jeszcze inni, iż to nic nowego, same oczywistości).

To jaki mamy stosunek do 'Sekretu' nie zależy tyle od filmowego gustu, a od poziomu wiedzy i wyobraźni (którą można zapełnić ew. weń luki).


Tak mógłbym scharakteryzować cztery najczęstsze postawy wynikające z lektory komentarzy
1.
Uzna to za obłudne kłamstwo i totalną bzdurę widz, który nawet nie otarł się o poruszaną tam tematykę oraz nie posiada umysłu otwartego na to co zupełnie [jemu!] nie znane (Po prostu nie dopuszcza do siebie ewentualności, że może istnieć coś o czym nie słyszał i czego /zapewne dlatego/ ni w ząb nie rozumie). Wnioskuje w tego typu sposób: 'To o czym się nie mówi nie istnieje, bo gdyby było to prawdą to bym o tym wiedział' . Taki skostniały sposób podejścia do rzeczywistości zamyka go na poznanie czegokolwiek co nowe! (Nowe na tyle że nie przystaje do wpojonego mu zasobu wiedzy -bo takie jednostki przeważnie nie poszukują, tylko biernie przyjmują to co muszą, na ogół nie nabywszy umiejętności samodzielnego myślenia, w wolności od regułek i schematów).
2.
Zastanowi się nad tym i zapyta, ew. prosząc o wyjaśnienie, przykłady -ten kto już coś wcześniej o tym słyszał, lub zwyczajnie jest otwarty na świat. Nie uznaje, że wszystko odkryto już co było do okrycia i ogłoszono w TV oraz wcielono do programów szkolnych. Czyli widź, który paradoksalnie nie jest naiwny i nie uważa, że zjadł już wszystkie rozumy z chwilą skończenia l.o. czy podstawówki /gdzie jest miejsce na ogólną wiedzę o życiu/). Osoba taka mogła by rzec: "jeśli coś w tym jest, to wykorzystanie tego mogłoby być dla mnie szansą, więc warto sprawdzić".
3.
Kto zetknął się z tym i choćby trochę rozumie tematykę wiadomo, że pragnie wyróżnić ten niedoceniany dokument, podkreślić jego wagę, DLA INNYCH zaznaczyć jego jakość, WYSOKĄ wartość! Stąd taka, a nie inna ocena bo jest to dość znany, jakby sztandarowy film dla nurtu całej filozofii pozytywnego myślenia. Więc nie jest to jak typowy sondaż -średnia ze społeczeństwa. Jeśli miałoby być tak, to film otrzymał by z 99% ocen między 0 a 1, a spora część domagała by się wprowadzenia ujemnej skali:) Na szczęście nikt nie próbuje wmawiać ludziom, że większość ma race, a więcej -wśród używających rozumu, jest powszechnie wiadomym, że większość się myli np. woli kupować tanie i tandetne rzeczy, niż droższe i wystarczające na dłużej dzięki czemu można by sporo oszczędzić. Woli oglądać denne seriale w TV zamiast sięgać po wartościowe książki itd. itp).
4.
O dziwo mamy tu na forum głosy krytyki od znawców przedmiotu (wiadomo zrzędzenie -to prawie nasza wada narodowa, sam też odeń nie jestem wolnym:) Słyszy się, że film, za prosty w budowie, zbyt ogólny, za bardzo Hollywoodzki, w formie cukierkowy, efekciarski. Sam powiedział bym, że nazbyt optymistyczny, nie wspominający o przeszkodach (choć z drugiej strony dobrze, bo mogło by to odebrać wiarę w powodzenie). W dodatkach na DVD jest jeszcze coś bardzo śmiesznego co jest jak woda na młyn krytykom, a z drugiej strony daje do myślenia tym którzy posądzają projekt o 'ściemę dla kasy', wyssanej z palca teorii mającej za zadanie zrobić wrażenie naukowej).
Najbardziej podobała mi się wypowiedz, iż nie jest to żaden sekret, tylko jakby oczywista oczywistość, tyle że egzotyczna w naszej zacofanej duchowo, kulturze zachodu (tak jak dla ogółu połączenie matematyki, logiki, czy fizyki i filozofii, która nawet powszechnie nie jest uważana za naukę:) Mój kumpel ze studiów, fascynat obu tych kierunków, który nie ma żadnych związków z 'sekretem' zadziwił mnie chwaląc się, iż niedawno nabył książkę zatytułowaną 'Mechanika kwantowa dla filozofów'. Gdyby był to dokument w całości poświęcony fizyce kwantowej lub najnowszym odkryciom kosmologii to nie było by już tylu chętnych do wyrażania opinii, ale że o życiu, które tak 'świetnie znamy', w którym się 'tak fenomenalnie odnajdujemy' to już co innego -jak ktoś, powie tak czy inaczej o tym co na naszym podwórku, to musimy dorzucić swoje 3 grosze (że to czy tamto jest takie czy inne, za dużo, za mało, dla tego czy tamtego -spieramy się detale, a ucieka nam przesłanie, w którym każdy odnajdzie coś dla siebie, jeśli nie strawi nawet połowy, to może potraktować za dobrą radę uznawszy za prawdziwe, choćby jedno zdane -np. warto określać, precyzować swoje cele).

Na koniec dodam, że autorzy stanęli przed nie lada wyzwaniem. Jak na przystępny język przełożyć coś tak skomplikowanego i przeważnie nieznanego (głównie dlatego niewiarygodnego). Skomplikowanego, bo krok po kroku cały ten sekret da się wyłożyć przekonywająco, udowodnić w sposób logiczny i zrozumiały, bez cienia wątpliwości! O czym są całe tomy literatury przedstawiające zagadnienie z rożnej strony. Poza tym znając klucz interpretacji, można samemu zaobserwować, wychwycić te prawidłowości z rzeczywistości (ogólnej i własnej -w mentalnym świecie).

Jak już opowiadałem, cały ten film można uznać jedynie za wstęp, zachętę do tego aby zainteresować się tematem.
Jest to poradnik, lecz tak ogólny i mało precyzyjny, że widoczne efekty odniosą tylko nieliczni (najbardziej predysponowani, bystrzy i uparci, zdyscyplinowani). Reszta, jakieś 99,99% zainteresowanych skorzystaniem z tych technik /w tym i ja/ nie obejdzie się bez lektury uzupełniającej. To tak jak ktoś o talencie, zmyśle technicznym -najczęściej obejdzie się bez przeczytania instrukcji, a samo zerknięcie na pierwszą stronę, rysunek pozwoli jemu sprawnie coś złożyć. Za to ktoś zwyczajny aby połapać się przeczyta instrukcję 2-3 razy. Niestety antytalent musi poprosić kogoś do pomocy, albo przestudiować możliwe wersje rozszerzone (czyli szerokie zagadnienie np. w którą stronę, do kiedy i czym przykręcić śrubę).

Nie brak na polskim rynku instrukcji podjęcia 'sekretu', czyli stosowania tzw. prawa-przyciągania (a nie jest to rzecz prosta i banalna -gdyby tak było technika ta stała by się szybko bardzo popularna -bo jest popularną w kręgach literatury sukcesu, najczęściej dotyczącej biznesu, skąd zresztą sam trafiłem na ten tytuł). Więc nie żadna bajka, a , a znana od wieków technika, będąca fundamentem powodzenia każdego przedsięwzięcia (jest nawet powiedzenie -coś w stylu -dowódca /równie dobrze przedsiębiorca/, który nie wierzy w zwycięstwo już przegrał).

Podsumowując -wydaje mi się, że mało kto nie mający zielonego pojęcia o sile umysłu, wadze pozytywnego myślenia, wpadłby na pomysł aby obejrzeć taki film -stąd ta wyższa ocena /proporcja między przypadkowymi 'przechodniami', a jakby fanami, będącymi pod wrażeniem, ostatecznie niezwykle praktycznego tematu -pomyśl czego możesz dokonać dzięki umiejętności posługiwania się czymś takim -dosłownie zero ograniczeń, czemu zero, bo to co nie możliwe tu to gdziekolwiek indziej np. w LD, które można by rzec nie rożni się od rzeczywistości jakie to wrażenie odniosła bohaterka Incepcji).


To na tyle -wystarczy, że zaakceptujesz niewiedzę, wierząc, iż świat ma tajemnice o których się nie śniło (i to wszystko jest na wyciągnięcie ręki dla chętnych przystąpienia do pracy nad sobą -bo właśnie podjęcie techniki 'sekretu' jest kwestią wewnętrznej dyspozycji, szeroko pojętej wiary w siebie, w zasługiwanie na szczęście, mimo, że w okół siebie wiele się go nie widzi i w tym cały szkopuł -jesteśmy przesiąknięci negatywizmami i niezdolni do użycia tego narzędzia -wpierw trzeba się nam oczyścić ze szkodliwych przeświadczeń, uwolnić od mentalności ofiary, jednostki biernej i zależnej od innych, od okoliczności).


ocenił(a) film na 8
zjonizowany

W sumie może i masz racje,jednak ja mam trochę inaczej w życiu. Przeczytałam tę książkę i bardzo mi się podobała. Lekturą dopełniającą była "Potęga myśli"; wszystko pięknie...
Ja mam zawsze tak że jak coś sobie postanowię lub tak będę czuła że jest będzie odwrotnie. Mam jedno takie marzenie od dzieciństwa i do tej pory codziennie sobie je wizualizuje i za przeproszeniem JEST DUPA:) z resztą wyobrażeń też. Działa to też tak że jak teraz napisałam tego posta to nagle może zmienić mi się te myślenie, bo dostanę dowód że jest odwrotnie. I tak w kółko.

ocenił(a) film na 4
zjonizowany

Nie mogę się zgodzić, ponieważ na filmwebie oceniamy wartość filmu (w tym przypadku tego konkretnego dokumentu), a nie całej teorii wpływu pozytywnego myślenia na nasze życie, ponieważ na ten temat powstało więcej dzieł niż ten jeden film.

zjonizowany

generalnie to w tej teorii jest trochę racji, ale nie jest to żadne "przyciąganie" tylko tzw. samospełniająca się przepowiednia.
polega ona na tym, że jeśli w coś się mocno wierzy, a raczej będzie się przekonanym na 100%, żę będzie tak i tak, to po prostu podświadomie dążymy do zrealizowania tego. Bardziej wszystko zależy od przekonania, a nie od samego myślenia o tym.

ocenił(a) film na 10
triplefive

Racja -zgadzam się ("przekonanie", tzn. wiara jest meritum sprawy, a częste "myślenie" może nawet zaszkodzić).

zjonizowany

Słuchajcie!
Zamiast pisać o PP i podobnych tego typu rzeczach lepiej wejdźcie na stronę maszke.pl
Zrozumiecie Sekret i całe jego piękno.
Zrozumiecie co to znaczy żyć. Dzisiaj nie skończyłem 18 lat a żyje w oparciu o sekret i wiele razy mi się objawił :D
Nie zrozumcie mnie źle... nie chce spamować tylko wam pomóc

ocenił(a) film na 10
gargulecjr

Wysychałem Cię (ale nie ma pewności czym inni -bo post jest tylko do mnie).
Masz rację, lepiej nie mówić, nie rozpisywać się, nie dyskutować, a działać (wpierw skoncentrować się na sobie, czyli podjeść do sprawy racjonalnie -zamiast próbować zachęcić i przekonać kogoś do czegoś wpierw samemu osiągnąć wyraźny sukces. Dopiero z tej perspektyw wyciągnąć dłoń do ludzi, tym razem już bez potrzeby żmudnego argumentowania, gdyż będąc dlań świadectwem tego, iż warto (że to prowadzi ku szczytom, znakomicie działa i nie ma efektów ubocznych -jak w filmie Jestem Bogiem).

Nie wyglądasz na Elżbietę, ani twoje konto też nie jest puste, z których to zazwyczaj nadaje się spam (do póki go nie zablokują). Więc tak tego nie odebrałem, jako reklamę. Ale dlaczego polecasz akurat jej stronę?
(sam mam może z tuzin subskrypcji w tym temacie, ale szczerze nie przeglądam ich, a nawet także materiałów/kursów za które niemało zapłaciłem). Chyba mam ambicje wypracować własną, autorską technikę osiągania celów (co nawet niezłe mi idzie -zaczęło to już przypominać schematy bliskie programowaniu, czy wzorom matematycznym). Powiadają, że nie ma metody na sukces, ale są pewne ogólne zasady, prawidłowości funkcjonowania człowieka, jego rzeczywistości i zeń interakcji -wystarczy wszystko ładnie opracować, ubrać w słowa i mamy receptę:) Najgorsze są chyba wątpliwości, brak pewności -stąd samemu zmierzam do posiadania gotowca, czegoś jak perpetuam mobile -mam już szkielet, głownie założenia, a teraz pozostała tylko sekwencja startowa, do uruchomienia, wdrożenia tego jakby automatu generującego dobra na zasadzie sprzężenia zwrotnego -czyli aby zostać poprowadzonym, jakby za rączkę drogą sukcesów wystarczy tylko odpalić program mający naturę ekspertowego /jak gdyby -sztucznej inteligencji, bo dopasowujący do warunków, samokreujący, uczący się/).

Sam sekret to tylko jedna* ze znaczących technik, do której nie ma się dojścia -która nie zadziała o ile nie spełni się pewnych warunków (o których tu i tam powiadają jego nauczyciele, nawet biblia przez Jezusa i w pieśni nad pieśniami:) Co też dziwnym "przypadkiem" pokryło się z moimi analizami czynników zarządzających powodzeniem, warunkujących wolność i sprawność jednostki. My ludzie niestety jesteśmy niewolnikami wpojonych nam przez społeczeństwo wizji świata, niewolnikami szkodliwych, ograniczających widzenie schematów i w ich kontekście własnych mniemań o sobie (jako o kimś ograniczonym, skazanym jak większość na wegetacje, narzekanie lub dzieżką walkę o swe dobro -tymczasem cały trud polega zaledwie na pracy nad sobą -ot to jest klucz do sekretu, bycie świadomym, sprawnym i wolnym w wyborach).

*-można powiedzieć też, że sekret jest zbiorem technik -bo pewną prawidłowością, prawem (kreacji myślą i przyciągania) na którym się opierają.

Dzięki za ten post (przy okazji znów się rozpisałem, jakby do siebie bo od dawna ciągnie mnie do prowadzenia blogu, lecz szkoda mi na to czasu).

Sam rozumiem sekret i jego piękno, ale wyobraź sobie, że po jego zastosowaniu (to chyba pierwszy argument jaki kiedykolwiek wypowiedziałem przeciw:) własne po jego zastosowaniu miałbym problem dziwacznej natury (taki jak Oobermind w jednym z najwyżej ocenianych przez Ciebie filmów "MegaMocny" - nie miał bym wyzwań i nie miał bym co robić:) Więc wiesz, po prostu sekret trzymam w zanadrzu jak zapasowy spadochron, abym się /w świecie materialnym/ nie rozbił jeśli nie uda mi się rozwinąć konstruowanych prze zemnie skrzydeł.

Piszesz ciekawe jako młody człowiek (być może 2x ode mnie) że już używasz sekretu. Zważ jednak na fakt, że nie każdy ma takie urodzeniowe predyspozycje (sam rozwijam swoje mistrzowskie talenty dopiero od niedawna, od znanego np. z Biblii wieku:) Naprawdę, z tego co dowiedziałem się i zaobserwowałem -to ludzie są bardzo różni, domyślnie oceniamy ich na podstawie siebie -lecz zważ, że mało kto może być równie uduchowiony i możne dzielić ich istna przepaść odczuć i poglądów od tego, co Tobie przychodzi jakby naturalnie, co jest dla Ciebie i dla mnie jakby oczywiste. Nie raz próbowałem przekonać przyjaciół, zasypując ich dosłownie faktami i nic -co gorsza, w rozmowie zawsze znajdą jakiś wykręt (argument, na podważenie mego stanowiska -co normalne, bo rzeczywistość jest względna i każdy zdaje się mieć możliwość udowodniania swojego, podważając choćby niby nie podważalne oczywistości rozmówców -dlatego uważam, że dyskusja z równie sprawnym przeciwnikiem, jest bezsensowna, no chyba że dla zabawy, lub licząc na to, że zmusi do refleksji, do czego zainspiruje obie jej strony). Ciekawostka -wydaje mi się, że potrafię zbić, argumenty przeciwników sekretu, do których nieraz można zaliczyć osoby potwierdzające jego działanie -z kręgu filozofii wschodu. Jednak jestem tak samo pewien, że jeśli chciałbym równie dobrze mógłbym podważyć, zbić własną argumentację, broniąc ich racji. Po prostu wszystko wydaje się być względne -nie ma jako takiego dobra i zła, trudno o ustalenie uniwersalnej prawdy -zależy czego kto oczekuje, gdzie, kim jest na swojej drodze i po prostu co jest jemu potrzebne (jak o tym myśli -oczywiście myśl, jest tą pierwszą władzą sprawczą, ale to już od każdego z nas zależy jak co zrozumiemy, jak przyjmiemy, odbierzemy). Podobno nie da się doc czegoś przekonać człowieka, który sam tego nie zechce (o ile ma wątpliwości, można podpowiedzieć -najgorsze wydaje się zarozumialstwo, pewność tego lub tamtego -jeśli rozmówca nie ma ufności, ni krzty wyobraźni to zawsze będzie widział w sekrecie jakąś ściemę). Jeśli nawet uzna go -o jego wewnętrznych oporach mogą decydować inne czynniki, jeśli przezwycięży je i spróbuje stosować to ostatecznie możne okazać się, że nie spełnia podstawowego warunku -czyli wewnętrznie nie jest przekonany, że całkowicie zasługuje na to o co prosi (wychowanie, miłość warunkowa, religie i filozofie wschodu niestety skażają człowieka tym piętnem nie bycia godnym szczęścia, wolności i zasługiwania na spełnianie marzeń, bez względu na to co dzieje się w koło, np. że inni mieszkają w norach, a ja chce pałac -nad czym akurat będę serio pracował, bo nie mam pomysłu co robić z tak dużymi pieniędzmi, jakie mogę zdobyć dzięki wiedzy o tych technikach i ich stosowaniu, w sumie przyznam, że używam sekretu, ale raczej nieświadomie, nie planuję afirmacji, nie mam tablicy wizji, nie wizualizuję, tylko od czasu do czau przypomnę sobie o celu -wzbogacić się tak aby innym opadły szczęki z wrażenia i w końcu doszło do nich iż te prawa działają i to co piszą w sektach poradników nie jest wymysłem do zbijania kasy -dodam, że sam nie mam zamiaru jak pozostali bogacić się na mówieniu o sekrecie i osiąganiu sukcesu -co było by faktycznie jak łańcuszek zysków /jedni płacą za naukę jak zarobić na nauce kolejnych, którzy będę znów zarabiać na tym samym).

Dodam, że nie zniechęcam piętrząc warunki do skutecznego posługiwania się sekretem. Tylko staram się wyjaśnić, że jest to raczej droga (tylko niektórzy mają predyspozycje i zaczynają stosować sekret naturalnie, min. od wczesnej młodości). Większość jednak musi pokonać swoje wewnętrzne opory poprzez (prowadzoną najlepiej przez poradniki, pracę nad sobą, np.występujący w filmie Joe V. pisze o tym w książce PRAWO PRZYCIĄGANIA.

Ponieważ uwielbiam też słuchać, nie tylko mówić i pisać jeszcze zadam jedno pytanie
(nie podchwytliwie, a z ciekawości jakie masz wnioski -bo to super interesujący i ważny temat:)
W przedostatnim wierszu napisałeś:
"Zrozumiecie co to znaczy żyć"

Opisz proszę "co to znaczy żyć" (?)
(wiem, że dla każdego co innego,
ile ludzi tyle pragnień i poglądów)
Więc nikt raczej nie będzie oceniał.
Przyznam jednak, że chciałbym
usłyszeć coś inspirującego innych
(także mając na uwadze pomoc czytelnikom:)

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Doprecyzuje, że chodzi o SENS ŻYCIA (?)

Przy okazji dodam, że na YouTube jest sporo cennych fragmentów warsztatów /prowadzonych przez polaków/ na ten temat stosowania "sekretu", nazwanego też Prawem Przyciągania (podobno przez Joe Vitale -autora książki o tym tytule). Lecz nie wydaje się to funkcjonować pod takimi nazwami, raczej wplatając się w wykłady odnoście duchowości, rozwoju osobistego bez użycia na to żadnej etykietki (no. choć najbardziej znaną zdaje się być SIŁĄ lub MOC UMYSŁU.
Na pierwszy rzut oka, niewtajemniczonym wydaje się to magia, lecz jest to jak nauka, prosta, logiczna i zbadana w schemacie działania, kwestia dyspozycji naszej podświadomości, która w pewien mniej ważny, bo nadal dość kontrowersyjny sposób, kreuje naszą rzeczywistość lub raczej czynie uczestniczy w tym procesie wraz ze świadomością i nad-świadomością, która jest jeszcze zagadką dla współczesnej nauki, ale nie tej z przed tysięcy lat -np. odkrytej ok. XX wieku jako Huna:) Jednak założę się, że tego typu wiedza tajemna, o sekretnych możliwościach ludzkiego umysłu, funkcjonowała i do dziś odrębnie funkcjonuje w tajemnicy, np. w pewnym Chińskim klasztorze, gdzie mnisi potrafią uzdrawiać, przeprowadzać bezinwazyjne operacje. Zresztą to tak jak z wynalazkami -bywa, że jedną rzecz w tym samym czasie odkryją ludzie pracujący nad tym niezależnie po przeciwnych stronach globu. Myślę, że prawie każdy z nas intuicyjnie, metodą starań, prób i błędów mógłby do tego dojść, gdyby skoncentrował się na temacie i postawił sobie go za cel życia. Taka to ta cała tajemnice sekretu, że żadna specjalna tajemnica -wydaje się w części być zbieżnym z NLP. Nie była by to, żadna tajemnica, podobnie jak alternatywne źródła wolnej energii, gdyby tylko posługiwanie się tym nie było zagrożeniem dla systemów władzy (z jednej strony religijnej, z drugiej niewoli bardzo materialistycznego systemu pracy i konsumpcji -gdzie za wszystko musisz coś dać, na leczenie, leki, powodzenie, ciężko zapracować. Gdyby sekret stał się popularny cały system by się zawalił, począwszy od religii (które obawiając się dekonspiracji ich doktryn, profilaktycznie zakazują zainteresowania wszystkim co jest związane z dziadzieniem i wiedzą na temat podświadomości, parapsychologii, ezoteryki itp -bo wszystko to jest znacznie wyżej rozwiniętą wiedzą niż ich prymitywne systemy zależności, opisujące Boga i świat duchowy, oraz miejsce w nim, znaczenie i moc człowieka -po prostu wiedza religii, mają się tak do wizji tajemnic świata, jak poziom przedszkola do klasy maturalnej, a na porównanie do studiów do zabrakło by wyobraźni, najpierw trzeba by wyjść bardziej życzeniowej wizji, z mitologii przedszkola, aby mieć w ogóle wyobrażenie, że gdzieś tam jeszcze może istnieć dostępna luzom, wyższa wiedza naukowa, poza poziomem liceum, do którego można dotrzeć samemu czytając książki nt. sekretu, duchowości, ezoteryki -a to tylko jakiś etap, choć rewolucyjny w porównaniu do przedszkola, etap poszerzania świadomości, wglądu w rzeczywistość -dzięki czemu można świadomie posługiwać się sekretem itp., a nie być ofiarami manipulacji, kościołów, mediów, stereotypów i uczestnikiem wyścigu szczurów, gdzie na wszystko trzeba ciężko zapracować, zasłużyć. Sam Jezus mówił -szukajcie prawdy, a prawda was wyzwoli. Albo, "to twoja WIARA cię uzdrowiła", Albo "o cokolwiek z WIARĄ będziecie prosić..." Albo "królestwo niebieskie JEST W WAS" (innymi słowy, świat duchowy, ten święty z Bogiem na czele, o którym mówią kościoły, jest nigdzie indziej tylko w Tobie:) Trudno to sobie wyobrazić -ale wyklaruje się po obejrzeniu filmów opowiadających o iluzji rzeczywistości (która jest jakby projekcja filmowa, a umysł jak odbiornik TV). Zauważcie, że jeśli śpicie i jesteście we śnie, to nieraz myślcie że to się dzieje naprawdę, zabawne jest, iż można mieć sen we śnie. Kiedyś sam obudziłem się we śnie, a okazało się, że nadal śnię, że się obudziłem i dopiero jak ponownie się obudziłem byłem w tym co nazywamy rzeczywistością. To taka prosta sprawa, łatwa do potwierdzenia, ludzie po seansach regresji hipnotycznej też opowiadają, że to co widzieli, tam gdzie byli ten niby "sen" był bardziej rzeczywisty od rzeczywistości. Ludzie, którzy przeżyli śmierć kliniczną, tak samo opowiadają, że nadal wszystko widzieli, próbowali nawiązać kontakt z bliskimi tyle ich nie widziano... Można by tak długo opowiadać, o przesłankach lub dowodach /bo część poparto oficjalną nauką/ na to, że nasz fizyczny świat jest w grudzień rzeczy jakby warstwą, bardziej jakby strukturą czysto informacją jak w filmie Matrix, słowem iluzją wobec, której świat duchowy jest nadrzędny. To nie znaczy, że od razu należy się zdystansować do życia jak robią buddyści, albo średniowieczni chrześcijanie, którzy przegięli w zaniedbaniu się (robiąc z cierpienia cnotę). Po prostu, w całym procesie ewolucji świadomości, nie ma niczego lepszego niż życie min na planecie Ziemia, wytworzonej do tego celu z całym wszechświatem materialnym (który jest ważnym etapem doświadczeniu -np. gdyby wszystko było bardzo łatwe i przyjemne wynudzilibyśmy się na śmierć i nie docenili dobra, komfortu -gdy nie zaznasz oporu, trudności -nie docenisz radości z łatwości, bez chłodu ciepła, bez cienia nie ma światła, bez głupoty mądrości, bez zagubienia odnalezienia się, bez smutku radości itp. itd.).
Podsumowując -życie w świecie materialnym jest Cool -trzeba tylko mieć doń instrukcję [znać min. sekret] i mniej więcej poczuć jego sens /lub nad nim nie myśleć, z tym, że nie wierzyć religiom, przynajmniej dla mnie będącym nieco jak sekty niewolące umysły -oczywiście w religiach jest część prawdy, ale to co jest wymyślone, dodane na potrzeby wychowania czy władzy, zdaje się wypaczać, ograniczać świadomość ludzi -np. wmawianie im grzechu, zagrożeń -straszenie mściwością dziwne bo kochającego Boga, albo co gorsze jakiegoś urwanego ze smyczy złego psa, który podobno che pokrzyżować stwórcy plany i co gorsza zniszczyć jego ostoję, czyli kościół "święty" i nieomylny (np. w paleniu i zabijaniu ludzi na stosach, w krwawych wojnach, wycinaniu w pień całych narodów pogan, paleniu dzieł naukowych -Kopernika i zaprzeczaniu wszystkiemu co staje na drodze jego naciąganej, jak plotka wypaczonej w porównaniu do oryginalnego przekazu Biblii).

Kończąc -radzę zapomnieć o wtłoczonych do głowy doktrynach i ograniczeniach (pamiętając o tym, że większość ludzi zagubionych i nie specjalnie szczęśliwych, do tego zniewolonych zewsząd płynącą dezinformacją, najzwyczajniej nie ma i nigdy nie miała racji [!] wiec nie ma się co do nich porównywać mówiąc, że skoro inni nie znają i nie ceną sekretu to ja też nie). Wystarczy postanowić wsiąść życie we własne ręce, kreować je wg. pragnień i się nim cieszyć (co przyczyni się też do ogólnego dobra!).

To na tyle:)
Mam nadzieję, że ktoś dotrwał -jeśli tak mam nagrodę.
Jeśli chcecie zrozumieć świat i sens bycia tu zapoznajcie się z twórczością, gościa z siwą brodą, który także występuje w filmie sekret, obok paru pisarzy wydaje się nie tak sławnych, ale również na listach bestsellerów -tym, który zrewolucjonizował wizje świata pisząc jakby współczesny odpowiednik biblii jest: Neale Donald Walsch.

Jeszce raz powtórzę -warto, choćby mieć wątpliwości -bo im wiej wiedzy tym więcej wolności i możliwości!
To wiedza jest potęgą, nie pieniądze czy same możliwości, jak mówi się czas i zdrowie, czy talent.
Gdy ktoś nie wie co zrobić z posiadanymi darami, zasobami to wegetując bez celu, albo gorzej -gubiąc się,
zmarnuje w pewnym sensie, i młodość, i zdrowie, i pieniądze, choćby wygrał miliony (wszystko się szybko rozchodzi).
Prawdziwym skarbem jest wiedza i mądrość -a to jest za darmo, wystarczy sięgnąć do jednej, drugiej, trzeciej książki.
(nie koniecznie współautorów filmu sekret, ale po książki od różnych ludzi, z rożnych dziedzin, min. naukowców -ja tak zrobiłem i wyklarowało mi się, że świat jest w swej istocie przemyślany, wspaniały, tylko my tego zauważamy, nie umiemy żyć, nie lubimy myśleć samodzielnie, za łatwo podporządkowujemy się różnym systemom zniewolenia umysłowego i nie tylko. Czy to przyzwyczajenie czy lenistwo decyduje, że większość z nas woli czuć się beztroskim kółkiem w maszynie, któremu co dzień mówią co ma robić, któremu karzą się bać, mówią, że jest po to aby cierpieć itp.
Czyli kimś kto nie ma wyboru, nie ma sensu, nie ma swego zdania nawet nie szuka prawdy -bo wmówiono mu wiarę w to czy tamto, lub jej brak -jedni wierzą w srogi osąd po śmierci, inni wierzą w pustkę w nic, czyli niebyt. Owszem może i strach jest motywujący do tego aby wykorzystać ten czas, ale do diaska -te wizje są niedorzeczne, już dawno udowodniono, że wymiar materialny jest tylko jednym z etapów życia duszy, ducha, czyli indywidualnej świadomości (i po śmierci nie spotyka się, żadnego srogiego Boga, ani żadnego Boga tylko znów inne świadomości na wyższych poziomach rozwoju, w wyższych światach lub świecie przejściowym). Oczywiście jest w tym jakaś logika, jakaś sprawiedliwość i mądrość (jak to przystało na projekt, ganianego Boga, który tak bardzo różni się od całokształtu wizji serwowanej nam przez religię, że równe dobrze -na serio -możemy przyjąć, że Jego nie ma (bo tak w zasadzie jest jeśli my przyjmiemy, iż istniejemy jako niedoskonali ziemscy, materialni ludzie -wtedy cała relacja z Bogiem może sprowadzić się do podziwiania jego działa stworzenia, równie dobrze można przyjąć, iż dokonała tego doskonała matka natura -co za różnica:) Jednak perspektywa widzenia się zmieni jeśli uznamy, że jesteśmy wielowymiarowymi bytami transcendentnymi, będącymi tu tylko jako goście, jakby dzieci na placu zabaw, co dzień wypuszczane na dwór z nudnego ciemnego domu, aby się pobawiły, nawet pobiły, po rozrabiały, psociły na Ziemi (robiły rzeczy, których w domu, w "pustce" nie mogą). Aby mogły coś potworzyć w piasku, by popatrzyły na świat, doświadczyły co to życie. Wiec jeśli tak spojrzymy na siebie, jak na dzieci Boże -którym ojciec dał rozrywkę, na zasadzie poligonu doświadczeń, zagadkowej gry, gdzie muszą sami odkryć co tu robią, kim są, co mogą i dokąd zmierzają. Gdzie muszą narzucone już jakieś zadania muszą coś robić, aby nie cierpieć dyskomfortu, budować domy, szukać jedzenia, zdobywać, pracować, wzrastać w umiejętnościach, słowem rozwijać się. Ktoś może mieć pretensje dlaczego nie jest tu jak w mitycznym raju. To jak pytanie o to czemu doskonały rodzic nie wrzuca Ciebie do piaskownicy dając jakby magiczną tabletkę, po której jest się szczęśliwym i wszystko wydaje się cool, wiec nic nie robisz patrząc w słońce, albo słodko zasypiając. Rozrywka, prawdziwe szczęście polega na doświadczaniu i świadomej kreacji, bycia wolnym i dumnym z tego co się ma. Aby doznać szczęscia jest niezębna możliwość, a najlepiej nie tylko możliwość, ale wprost doznanie nieszczęścia. Zwróćmy uwagę, że towarzyszy nam huśtawka uczuć, gdyby nie ta natura zmiany byli byśmy jak roboty, lub bliższe warzywa zombie -nie emocjonalni, wiecznie szczęśliwi, ale nie wiedzieli byśmy, że to szczęście bo nigdy nie doznali byśmy innego stanu. Reasumując bez huśtawki i różnorodności możliwości, bez determinacji niewygodami, nie było by prawdziwego wolnego i ciekawego życia (tak jak bez braku nie ma czegoś docenienia -dlatego śmierć też jest potrzebna i jest w tym całym bałaganie obecna na każdym poziomie, ale raczej nie tak drastyczna jak się wydaje:) To tak jak pożegnanie z jedną szkołą lub z jednym miastem, krajem zamieszkania, czy strata ukochanej i innych przywiązań. Jest owszem żal, coś się kończy, nie ma możliwości, ale idzie się dalej, ku nowemu już jako inna nowa osoba, z innym zadaniem gdzieś indziej zaczynająca wszystko no morze nie tak zupełnie od nowa, bo bogata w doświadczenia:) Niemowlęctwo, młodość, dojrzałość i starość (są też jak gdyby etapami rozwoju ponadmaterialnej świadomości, duszy).
Nie wszystkim jest to potrzebne do rozwoju i cieszenia się życiem, wiary w to czy tamto. Tak jak sam sekret, ten kto jest gotowy do tego sięgnie, ten kto pragnie się jeszcze pomęczyć na placu zabaw kopiąc w błotku dłonią zamiast efektywniej łopatką, czy całym wiaderkiem to dopiero musi odczekać, zmęczyć się, zmądrzeć, by dostrzec i docenić istnienie narzędzi -bo sekret jest właśnie takim narzędziem. Sam póki co nie używam go specjalnie, tylko dlatego, że buduję swoje, bardziej prostsze i akceptowalne /nie kojarzone z czymś niemożliwym/ bo bardzo ogólne, jako schemat postępowania (który można wykorzystać jak się chce, na ile się chce, i na jakimkolwiek etapie). Po prostu jest to dźwignia jakby punktowa siła stosowania jako takiej wiedzy, którą przekształca się własną rzeczywistość (co gdzie jak i dlaczego robić, aby uzyskać więcej możliwości i z tej perspektywy wszystko inne wg. oceny bieżących możliwości -typ wspinaczki jak u R. Kiyosaki, z tym że zastosowane jako zasada życia, a nie obrotu finansami i wskazująca na newralgiczne czynniki powodzenia jakiegokolwiek przedsięwzięcia, w tym czynników prawidłowego ustalania celu, bo niektórzy nie umieją żyć dla siebie, a chętnie robią wszystko tylko dla innych -co jest wynikiem zakłócenia ich sterowności, zamknięcia na siebie -problem z poziomem własnej wartości, a więc poziomem wewnętrznej do siebie miłości).

Ups. zapomniałem się -nie ma się tego poczucia czasu:)
Jakoś zaraziłem się od @gargulecjr chęcią inspirowania i niesienia pomocy,
a w końcu sam temu zaprzeczyłem, wskazując, iż kolejność jest niewłaściwa.
Najpierw trzeba pomóc sobie, wzmocnić, wnieść się samemu, aby z takiej perspektywy skutecznie ofiarować pomoc komuś. To tak jak prowadzenie lub ciągnięcie za sobą kulawego i słabego, który opóźnia marsz. Jeśli zostawisz do biegnąc do bazy po auto lub wodę, jedzenie, 5x szybciej pomożesz mu niż gdybyś nie porzucił go na chwilę w powolnej wędrówce, gdzie skumulowały się dwie ludzkie niedole -puść balast, śmignij ku wiedzy, a pomożesz sobie i syciej innym. To taka moja dewiza /bo zauważyłem, że "pomaganie innym" to częsty motyw ucieczki od siebie, od własnych podobny problemów. Dlatego warto też starać się komuś coś doradzić, po to aby dostrzec iż te słowa równie dobrze można skierować do siebie (tak samo jest z krytyką, jeśli mamy chcę kogoś skrytykować, wszystko jedno z jakiego powodu, czy dla jego dobra, czy aby się wykazać) to w pewnym sensie zwracamy się z krytyką sami do siebie /tak jak Jezus mówił o bece w oku u tego kto drzazgę dostrzega u swego bliźniego/. Faktycznie im więcej się wie o świecie, im więcej się czyta i doświadcza, człowiek staje się bardziej tolerancyjnym, wyrozumiałym. Ostatecznie świat będzie jawił się doskonałym, a ludzie bez względu na to co robią będą akceptowani przez nas i nawet może darzeni miłością, bo zrozumieniem za sprawą połączenia wiedzy z empatią, która już może jest cechą bardziej duchową niż wyuczoną.

Warto zatem uczyć się o świecie, czytać, poznawać tajemnice Boga rządzące ludźmi, nabywać wiedzy bo nawet jeśli nie uda się zmienić otoczenia to uda się je zrozumieć, być tolerancyjnym, a wiec spokojnym i bardziej szczęśliwym (czego wszystkim życzę).




gargulecjr

Niewątpliwie film wzbudza pozytywne emocje i nastraja pozytywnie do życia. Tylko w nim tak naprawdę nie ma nic nowego.
Nie od dziś wiadomo, że optymistą żyje się lepiej itp. To, że nasze nastroje zależą od myśli i że na te myśli mamy wpływ - dla mnie nic nowego. Z założenia dobrze przeprowadzona psychoterapia powinna dawać podobne(jak nie lepsze) efekty, niżeli odkrycie i nauczenie się stosowania "sektetu". Ktoś po prostu zrobił o tym film, coś ala "psychoterapia w pigułce" i ludzie wcześniej nieświadomi to chwycili.

ocenił(a) film na 6
matmich

a ja nie wiem, co myśleć o tym filmie i wogle o tej idei sekretu.... Bo z jednej strony jeśli mamy dobre nastawienie do życia i świata, na pewno łatwiej nam dostrzegać a być może rzeczywiście przyciągać do siebie dobre okoliczności, wydarzenia...a z drugiej strony... jak do sekretu odnosi się fakt, że w Afryce już w tym roku kilka milionów osób zmarło z głodu? wg teorii przyciągania sami tego chcieli? nie wierzę w to...podobnie, czy to że istniały obozy koncentracyjne w Europie i ludzie tam przechodzili prawdziwe piekło , to też dlatego bo tak chcieli? to absurd!

ocenił(a) film na 10
afisiafisia

Postaram się pomóc. Czy wierzysz w Boga? Ci którzy wierzą, zadają sobie pytanie dlaczego dopuścił do tych wszystkich straszności (na szczęście kościół zatyka im usta wymyślonym alternatywnym, złym bogiem -szatanem, któremu ten dobry w geście "miłości do ludzi" oddał władzę nad Ziemią -tak przynajmniej głoszą mity, które dobrze znam, bo sam do niedawna w nie wierzyłem).

Lepszym przykładem będą nie wierzący w Boga, którzy jak jeden z mych znajomych, od dawna mówili mi, że dobry kochający ludzi Bóg o ile by istniał i był wszechmogący, wszechwiedzący nie mógł by do tego dopuścić i w ogóle po cholerę sadził te zakazane drzewo w raju, skoro wiedział, że tak to się skończy -to tak jak dać dziecku zapałki i wiadro benzyny
/kiedyś tylko nie dostrzegałem tej sprzeczności, mając klapki na oczach/.

W każdym razie ja więcej niż tylko wieżę w Boga /ja Go rozumiem/ tak jak i tę istotną zależność działania sekretu, że jesteśmy wolni i sami wybieramy.

Wiec jak poradzić sobie z tym problemem -że Bóg lub my dopuszczamy na siebie te nieszczęścia.
Otóż to:
1. to nie są nieszczęścia (z perspektywy, rodzica -wyjście z domu dziecka to też jest nieszczęście) wszystko jest względne
2. Bóg ani też my nie jesteśmy śmiertelni, nie pozsiadamy ciała (nawet w naszej chrześcijańskiej mitologii jest zapis o tym, że jesteśmy dziećmi Boga, na Jego obraz i podobieństwo -On jest duchem, a my duszami -też duchami. Śmierć ciała jest jak zmiana ubrania, jak porzucenie rozpadających się butów, lub zmiana odzienia w związku z nową porą roku. Zwróć uwagę, że wszyscy ludzie, kiedyś umrą -czy to jest nieszczęście, jakiś pech, że nie są nieśmiertelni w jednym ciele -jak byś się czuła chodząc cały czas w jednym ubraniu, o ile by się nie zużyło. Strasznie nudno co nie -tak też było by z życiem. Samobójca nie widzi w nim już niczego dobrego, boi się czegoś, jest znudzony, czy załamany -tak czy inaczej cierpi. Więc co -dla niego śmierć jest oczywistym dobrem, tak jak dla duszy, jest to powiew świeżości, zakończenie jednych jakby wakacji, aby pojechać na drugie, zacząć nową przygodę. Podróż się z tym, że śmierć to formalność, jakby zmiana ubrania (świadectwa ludzi wracających po śmierci klinicznej są dla mnie niezbitym dowodem, iż nic się nie dzieje oprócz utraty ciała -ta sama świadomość, nawet NIE ZAUWAŻAJĄ, że umarli, dziwą się, że żywi ich nie widzą! Z literatury, prac badawczych nad duchowym światem, książek poważanych profesorów, znam ten temat oraz sprawę samobójstw -niestety nie jest to wyjście, co mogę rozwinąć, bo jest to sprawa skomplikowana -dlaczego to się nie opłaca -jaki żal się czuje i chęć powrotu do tej samej sytuacji, aby jednak zaliczyć to wyzwanie (z tamtej perspektywy domyślnie łatwe). Podobno wtedy jest organizowany falstart, czyli powrót w równie trudne o ile nie trudniejsze dzieciństwo i sytuacje, które są po to by nas czegoś nauczyć. Na potrzeby życia na Ziemi doświadczamy amnezji, nie wiedząc kim jesteśmy, byliśmy, nie znając naszej duchowej, niematerialnej natury (która by przeszkadzała w tej jak gdyby rozwojowej zabawie).
3. Wyobraź sobie, że życie na Ziemi w fizycznych ciałach przypomina grę Komputerową gdzie my, dzieci robimy sobie wzajemnie krzywdę, strzelamy do siebie, a dał nam taką rozrywkę konstruktor komputera, Bóg, rodzic czyli w istocie rzeczy Ty (wg. teologi chrześcijańskiej, co ukrywa się przed ludem, bo tego nie zrozumie -mogę podać link do artykułu ks. profesora, słynnego teologa, który obnaża tajemnicę przeznaczenia człowieka w definicji zbawienia polegającej na istotowym zjednoczeniu z Bogiem, czyli staniem się nim! Ciekawe prawda -kiedyś staniemy się tym jedynym Bogiem dosłownie -na tym polega cała ewolucja świadomości. Z tym, że jest jeden Paradoks -z perspektywy Boga, już dawno nim jesteśmy, a dokładniej zawsze byliśmy -dlaczego, bo dla Boga, który jest poza czasem już wszystko się wydarzyło, już zostaliśmy z nim zjednoczeni. Możesz zadać pytanie, czemu tego nie czujesz -bo jesteś w innym wymiarze, jak gdyby po przeciwnej stronie przegrody czasu, ale sam czas jest iluzją -sztucznym tworem, więc w pewnym dosłownym sensie jesteś tym Bogiem. Za to co ciekawe i niezwykle praktyczne, we fraktalnym sensie, jesteś nim dokładnie i co więcej masz jego MOC, ograniczoną do swego świata. Ten kto to słyszy po raz pierwszy i to od laika zapewne tego nie kupi, ale doprawdy znalazłem kilka potwierdzających to publikacji, z przeróżniejszych źródeł (od świadectw, poprzez współczesnych naukowców, starożytnych filozofów, przekazy, w tym o charakterze naukowym, do podjęcia jako doświadczenie). Najważniejsze jednak, że jest to logiczne i zrozumiałe -po ogarnięciu tematu, staje się oczywiste i wynika samo przez się.
4. Czy potrafisz wyobrazić sobie bycie Bogiem dosłownie i ostatecznie -wiesz, że to jest straszne doświadczenie. Samo bycie w raju, jest już nieznośnie nudne, a co dopiero bycie wszystkim co jest (mega pustka, super samotność -dosłowne i niezmienne, nic -poza tym martwe, bo tam gdzie nie ma czasu nie ma życia, nie ma ruchu, zmiany -dlatego Bóg wymyślił całą tą zabawę, swój podział, opuszczanie się w dół, z raju do ziemi, obniżenie świadomości -on żyje tylko przez nas, będąc nami wszystkim na raz -jak postacie w grze, ale to trudne do zrozumienia -bo cała tajemnica polega na tym, że w całym procesie stale utrzymujesz swoją świadomość, poczucie ja -w istocie jesteś Bogiem, a stajesz się nim na przestrzeni powiedzmy bilionów lat poprzez stopniowe poszerzanie świadomości, tak jak płód nie odczuwa najwyżej siebie, potem brzuszek mamy, niemowlę swoje łyżeczko, dzidzia pokój, dwulatek dom, pięciolatek obejmuje podwórze i okolice do przedszkola, nastolatek swoją małą lub większą ojczyznę, dorosły planetę, mędrzec, astronom galaktykę i więcej -tak też jest z rozwojem duszy, tyle że taki rozwój jest o wiele dłuższy niż to co liczymy w ziemskich latach -nasz duch, świadomość się rozrasta, rozszerza, do takiego prawie nic jak człowiek, poprzez doświadczenia żyć, grup dusz i dalej, dalej przez kilka warstw światów, dla których jak tu trwają cykle, rodzisz się i umierasz -to tak jak klasy, co dnia chodzisz do jednej szkoły -wychodząc zeń umierasz dla niej, przychodząc rodzisz się -po iluś powtórzeniach, zyskujesz wiedzę, zmieniasz klasę i pięto lub całą szkołę i cykl się powtarza, znów przychodzisz co dzień -w tym przykładnie dzień nauki to jedno życie, a szkoła lub piętro do dany świat, np. materialny na Ziemi). Wcześniej prosiłem o wczucie się w negatywne aspekty ostatecznej rzeczywistości Boga -No ale wróćmy do czegoś bardziej wyobrażalnego -bycia w raju. Chęć zilustrować powód dla którego dusze, czyli i Ty zdecydowały się na taką emocjonującą i trudną grę jaką jest życie na Ziemi. Zresztą ludzie współcześni wymyślili to samo, i także z nudów, rządni emocji spędzają czas przed grami, wirtualnymi rzeczywistościami, albo oglądają kryminały, horrory. Inni uprawiają ryzykowne sporty, nawet są tacy co dla rozrywki chodzą na wojny. Walki kibiców są organizowane specjalnie aby się natłuc jak w filmie "podziemny krąg":) Ktoś by mógł zapytać -tego kto rozkwasił nos, lub rozbił się na rajdzie -czy ty Tego chciałeś, skoro to zło. Tu okazuje się, że wszystko jest względne. Dla osoby, która stara się usilnie, z trudem przedrzeć przez problemy, zapewniając sobie jako taki standard życia, zrobienie czegoś takiego jak utrudnienie sobie go, czynienie wyzwań dla przygody, szkoły przetrwania, wyzwania, off-road jak Ci, z bogatych społeczeństw -będzie jawiło się czymś chorym, nie zrozumiałym, dziwnym i złym. W wyższym świecie, jakby raju, gdzie nic nie trzeba robić, gdzie nie było trudności, ograniczeń musiało być im szastnie nudno. Wyobraź sobie żyć nie sto, nie tysiąc, nie milion, a sto np. miliardów lat. Założę się, że nic nie będzie Cię cieszyć, że wszystko znasz niemal na pamięć, że to tak jak być zamkniętym w więzieniu, w czterech sianach gdzie nic ciekawego nie ma, mieć tylko te same zabawki, książki, osoby, o których wszystko się wie. Są filmy S-F ukazujące nieśmiertelność jako przekleństwo. Ale mniejsza o nie, nasza Ziemia, która jest taka, a nie inna, naszą perspektywą odbioru, czyni z nasz jakby biedaków ze slumsów, którzy ni w ząb nie mogą sobie wyobrazić, że ktoś dla zabawy gniecie swój nowiutki samochód warty z ćwierć miliona dolarów, bo ma taki kaprys, albo że ktoś wskakuje zimą do przerębla z lodowatą wodą. Nieśmiertelna dusza, duch, Bóg w człowieku, decyduje o tym co się dzieje -i jeśli mu się podoba, to kończy jak kamikadze, w połowie, z naszej perspektywy długie i cenne życie, a z jego ułamek sekundy w porównaniu do jakby wieczności, trwający epizod w grze, jaką co ciekawe podobno prowadzi jednocześnie. Wiec to już w ogóle, nie wyobrażalna skala. Chciałem przez to powiedzieć, że Ty, czyli duch, którego za życia nie masz jakby pełnej świadomości, niewiele traci, choć zawsze jednak coś, za to nie wygląda to źle, na stratę gdy mamy na uwadze, fakt iż koniec jednego to początek kolejnego doświadczenia. Gdy skończysz czytać jedną książkę, czy płaczesz za nią, że nie ma kolejnych stron. Możesz doń wrócić i czytać ją w kółko. Nie rozwiniesz się i wynudzisz w końcu odrzucając, by przekonać się, iż kolejna lektura jest 2x ciekawsza i żałować możesz wtedy, że dopiero teraz ją przerabiasz. Tak to już jest, za jednym horyzontem, kolejny i kolejny. Życie w swej doskonałej pełni jest przepiękną wędrówką, drogą doświadczenia i rozwoju. Aby zaznać szczęścia, trzeba poznać jego brak, aby móc się cieszyć, trzeba poznać co to smutek. To zwyczajna droga, inaczej nie można. To tak jak porównać czytanie lub oglądanie TV do zwykłego życia. Trzeba samemu doświadczyć, aby znać wiedzieć -środki przekazu, takie jak literatura, bazują tylko na ograniczonej, nieraz ubogiej w dany zakres danych, wyobraźni.

Wracając do tych dzieci w afryce umierających z głodu.
My ludzie zachodu, jesteśmy dla nich braćmi.
Jakby rodzicami, również odpowiedzialni.
Jeśli głodują miliony, a my miliony trzymamy na kontach w banku,
to tak jak byśmy ich zabijali, sami gotowali ten los (prowadząc taką a nie inną politykę).
Gdyby pieniądze były w obiegu, każdy mógłby zeń kożystać, ale jeśli są w skarpecie to jedni mają nadmiar, inni nawet nie na jedzenie. We wspólnotach kościelnych są organizowane akcje pomocy finansowej dzieciom z afryki w edukacji (nie słyszałem aby umierały z głodu, tylko że nie miały na podręczniki -od kilku lat nie oglądam TV, i ogólnie odciosałem się od zalewu negatywnych wiadomości, czy coś się zmieniło i teraz nie mają nawet na jedzenie -jeśli tak to dlaczego, jak to się uzasadnia -może znów władza zrzuci nieszczęście na terrorystów, albo wprowadzą obowiązkową sterylizację biedoty, pod pretekstem cierpień ich dzieci.

Piszesz o tym, iż to absurd iż, ludzie chcieli być w obozach koncentracyjnych w Europie.
Zwróć uwagę, że:

1. prawo przyciągania działa w zarówno w pozytywną i negatywną stronę (można wykreować sobie szczęście lub nieszczęście, bogactwo lub biedę, zdrowie lub chorobę, życie lub śmierć).

2. ludzie jak i domyślnie tak samo ich dusze, są nieraz skłonne do odbycia pokuty, np. film na faktach "dług" (gość dzwoni na policję i przyznaje się do zbrodni, nie dlatego że chce spędzić lata w więzieniu bo tam mu się podoba, ale przez wyrzuty sumienia, chęć przyjęcia kary). Podobno taki sam mechanizm psychologiczny działa u niektórych skazanych na karę śmierci, napiętnowani winami nie chcą żyć, a ucieczki jak samobójcy -nie chcą słyszeć o darowaniu stryczka. Długo by mówić o przypadkach samookaleczeń, cierpiętnictwa, które zna historia ludzkości. Niemożliwe stało się możliwym -ludzie działają irracjonalnie na swoją szkodę.

3. Dla świadomości, która jest nieśmiertelna, obóz koncentracyjny może być tylko jak interesująca, nowa gra, szkoła przetrwania -niezłe wyzwanie i okazja zmierzania się ze sobą, zdobycia niepowtarzalnych ekstremalnych doświadczeń, wystawienia na próbę wiary. Dobrze pamiętam szkolne lektury, o obozowym życiu. Niektórzy ludzie świetnie się tam odnajdywali, wypracowali sobie sposób na przetrwanie (trzeba przyznać mieli silną psychikę).

Prawdziwe piekło to nieraz ludzie przechodzą we własnych rodzinach, obóz koncentracyjny, to tylko pewien wynalazek na wielką skalę. Gdyby policzyć z jednego roku ofiary przedawkowania, wypadków, zabójstw, gwałtów, itp. To byśmy mieli nawet być może nie porównywalne do obozów, przytłaczające czarne statystyki (obozy to akurat zauważalny, bo skomasowany epizod -wojny i ludobójstwo to nasza ludzka codzienność, znęcanie się jednych nad drugimi to jakby skłonność -wiec wiesz równie dobrze, możesz się zapytać, jak to możliwe, że my ludzie chcemy siebie wzajemnie niszczyć -biorąc pod uwagę zbiorowość, to jak jakby masochizm.
Samo życie dostarcza wiele absurdów -moja ciocia czyta brukowce, prześcigające się w dawaniu na okładki najbardziej nieprawdopodobnych i makabrycznych zbrodni -oto odpowiedź -absurdy, a jednak.

Jeszcze zdanie o filmie sekret i pozytywnym myśleniu.
To nie jest tak, że jakby tylko przyciągamy do siebie pozytywne okoliczności.
Na nieświadomym poziomie planujemy i tworzymy wszystkie doświadczenia, przygody w życiu.
Pewne bardzo stare /wiele starsze od Biblii/ dziedziny wiedzy zajmują się takim zagadnieniami, w sieci wykłady.
Np. kreacja wg. huny -nie ma ona związku z żadną religią, prócz tego, że za fakt uznaje się reinkarnację (już znużyło mi się jej udowadnianie więc, tym razem sobie daruję dłuższą wypowiedź, ale wierz mi, argumentów jest tyle, że to tylko niewiedza decyduje o jej nie uznawaniu -po prostu obecnie kościół działający na terenie naszej ojczyzny, wykreślił to kategorycznie na którymś z soborów ok. roku tysiąc. Co ciekawe rdzenna ludność słowiańska na ziemiach polskich, mająca czcząca Światowida, też uznawała reinkarnację. Na katolickim serwisie przeczytałem, że 20% chrześcijan na zachodzie godzi reinkarnacje ze swą wiarą, min katolicy.
Jeśli odrzucasz to -przemyśl na jakiej podstawie, co o tym wiesz. Ludzki umysł jest tak skonstruowany, że z automatu odrzuca to o czym nie ma zielnego pojęcia, a co jemu się nie zgadza z zasobem wcześniej zgromadzonych danych na dany temat -patrz indoktrynacja prowadzona do dzieciństwa przez rodzimy kościół, który słusznie pozbył się reinkarnacji bo nie sprzyja rozwojowi cywilizacji -dlaczego słusznie, bo tą instytucję postrzegam głownie jako pełniącą misję wychowawczą, kształtującą losy świata -tu i tam na forum wlałem nań dożo błota, wciągając na wierzch niedomówienia, wprost kłamstwa. Ale z czasem zrozumiałem, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło -Kościół działa trochę jak zaborczy rodzić, chcący uchronić przed złem dziecko, trzyma je pod kolosem straszy kłopotami, złem -aby samo nie oddalało się wieczorem od domu, mówi, że inni są nieprzychylni i fałszywi, z zazdrości przed zdradą -chce być autorytetem, trzymać nas przy sobie. Cóż niedawno dojrzałem do wybaczenia kościołowi -jest jak tylko jak trybik w maszynie np. z inkwizycją obok Hitlera, Stalina i obozów:) Hitler, Stalin to my, zwykli ludzie, mający dwie ręce i nogi. Dlaczego chcieli mordować takich jak oni, też ludzi, często braci -własne narody (łagry sowieckie). Dziwny ten świat -powtórzę za Niemenem. Dziwny -ale nasz własny, to my, ludzie tacy jak my, go tworzymy, świadomie lub nie, ale projektujemy każdego dnia i myślą i rękoma, tworząc wielkie działa humanitarne i broń masowego rażenia. Taka nasza natura -lubimy zniszczenie, siać strach i cierpienie, taki to etap rozwoju, pierwotny, prymitywny, ale cóż każdy kędyś był głupiutkim niemowlęciem, srającym pod siebie, przewracającym się i ciągle płaczącym, że czegoś nie ma. Życie, wielka wspaniała przygoda, zaczynająca się tak, dostojeństwo Boga, zaczyna się tak absurdalnie -życiem prymitywnej, auto destruktywnej, prawie nie świadomej sensu, rasy -człowieka:)
To punkt wyjścia, start -droga ku doskonałości, wieczność czeka:)
Nie rozczulajmy się nad życiem jak nad wczorajszym dniem!
Korzystajmy z tego czasu płodnie, bez stresu, myśląc dobrze.


zjonizowany

aleś się rozpisał :)

ocenił(a) film na 10
gargulecjr

Niestety, to mój problem -mam nadzieję były /do wczoraj więc ten tekst można odebrać jako podsumowanie, me pożegnanie -ostatnia emisja złego nawyku polegającego na odczuwaniu potrzeby mówienia o tych sprawach i to jeszcze tak szczegółowo jak by mi za to ktoś płacił, więcej niż satysfakcją). Jak zerkniesz na wypowiedzi, przejrzysz co i ile nabazgrałem na ty forum, zobaczysz, że ten tekst to nie jakiś wyjątek, bywały dłuższe:) Najgorzej to wdać się w cykliczną dyskusję (nieraz przez skype jest trudno się porozumieć, a co dopiero pisząc posty). To takie zabawne, że pragnienie małomówności może być marzeniem kogoś kto jakby przytłacza gadulstwem:) Cóż -pochwalę się, dziś znalazłem coś ekstra, panaceum na tą i inne bolączki. Otóż warto uczyć się od najlepszych, używać ich technik. Przypadkiem zacząłem w jednej rzeczy naśladować Boga (i myślę, iż warto było by także przeanalizować i przyswoić inne jego pomysły, rozwiązania problemów -to może być abstrakcyjne, ale naprawdę jesteśmy do niego bardzo podobni -samoświadomi, inteligentni, rządni życia, wiedzy, miłości). Kiedyś dostałem od autora /będącego znajomym znajomego/ książkę Pielgrzym Absolutu, gdzie na okładce było zdjęcie fresku z Kaplicy Sykstyńskiej -dłoń Boga wyciągnięta w stronę człowieka (piękna scena). Jednak wewnątrz znajdowała się cenna wzmianka -po co trójca święta, na czym polega relacja (a nie była to ezoteryczna, a chrześcijańska publikacja jakby filozoficzna). W każdym razie, chodzi o sprzężenie zwrotne relacji miłości. Takie samo pytanie można zadać, po co Bogu ludzie lub po co ludziom ludzie. Odpowiedziom jest spełnienie ww. pragnień, to pragnienia na czele z miłością (która potrzebuje obiektu, relacji, obdarowującego i obdarowywanego). Co wymyśliłem -skoro Bóg się rozdzielił, wchodząc sam ze sobą w relacje, to ja też mogę:P 1-szą publikacją o tematyce duchowej, była jakby kronika działalności i myśli pewnego mistrza ze wschodu, zatytułowana "Być w sobie". Tytuł to odpowiedź na pytanie o to jak poradzić sobie z gadulstwem -ekspansję i pragnienie skierować do wewnątrz, tam gdzie jest się Bogiem i można tworzyć co się zechce -póki co wytworzyłem wewnątrz słuchacza i dyskutanta, jednocześnie przyjaciela i doradcę. Od koleżanki, która uczyła się metody doskonalenia umysłu Silvy słyszałem, że poleca się korzystanie z takich wyobrażonych doradców -do rozwiązywania, pewnie dyskutowania problemów. Cóż umysł ma tajemniczą moc. To co wyobrazimy może być jakby powoływane do życia -są przykłady. Sam wolę być praktyczny, tak regulować wszystkim, aby żyć tu jak ludzie, rozwijając się, ucząc etapami osiągając coraz więcej. Stąd nie ciągnie mnie do LD. Świadome śnienie jest podobno jedną z najwspanialszych rzeczy, których można zaznać za życia (na Ziemi). Jeśli coś może pomóc, jak pozytywne myślenie, to warto się tym zainteresować (pamiętając jednak aby nie uczynić z tego bożka, aby nie stało się to konkurencją, ucieczką od życia, które jest pewną drogą rozwoju, doświadczenia -jak fala -raz smutek, raz radość, praca i odpoczynek, samotność i towarzystwo -wydaje mi się, iż nie da się być stale w jednym stanie, to nie było by zresztą dobre bo jak wszyto straci swój blask). To mało nie ma wiele związku z filmem, raczej powinno być na moim blogu, którego jednak wolę nawet nie zaczynać:) Jednak ten film/książka w mym życiu odegrała dużą rolę.

W skrócie:
Gdy słyszałem o sekrecie jak inne ciekawostki -kupiłem i odłożyłem (może aż z rok przeleżał jak in. zakupy w sieci, za tyś zł)
Dopiero gdy byłem w potrzebie (coś ala bankructwo firmy). Pomyślałem -cóż teraz potrzebny jest cud lub wygrana w lotka:(
Nie specjalnie wierzyłem w takie dziwne rzeczy, wiec nawet nie obejrzałem filmu i nie czytałem podobnych książek których posiadałem cały karton (nierozpakowany po przeprowadzce). Lecz w sytuacji kryzysowej, tonący chwyci się i brzytwy (te dziwne tematy to jakby promyk nadziei -mówię sobie, warto zaryzykować -nic nie tracę prócz czasu, a i tak wydaje się nic nie pomóc
-nie pracowałem, bo nawet pójście na etat by mnie nie uratowało (długi miesięcznie wzrastały o ponad 5 tyś. -można by się załamać). Udało mi się zdystansować od sytuacji i wyciszyć -spędziłem w sumie z pół roku na studia tematyki w koło sekretu.
Pragnąłem zrozumieć jak to działa -w miedzy czasie moja sytuacja się ustabilizowała (nieoczekiwanie dostałem jakby z nieba pieniądze na spłaty zaległych rat, kilkadziesiąt tyś zł). Przez pół roku, dzięki temu nie musiałem pracować -mogłem nadal studiować tę swego rodzaju wiedzę tajemną, nieraz dziennie czytając jedną książkę /wtedy zamarzyłem mieć ich w tym temacie bibliotekę i ściągnąłem setki z sieci -aby nie męczyć wzroku, wrzucałam na syntezator i podkręcałem tępo lektora niemal na maksa -przyzwyczaiłem się. Dzięki temu nadszedł dziwny czas, kiedy to przestałem się interesować nowymi książkami, nie mając już w sobie ciekawości -bo wydawało mi się, że uzyskałem odpowiedzi na wszystkie, na jakiekolwiek ważne pytana o świat, sens, życia, Boga, naturę rzeczywistości, zasady działania sekretu, te dziwne prawa, siłę myśli.
Wiedza to jednak nie wszystko, znałem to -mogłem z łatwością zarabiać poważne kwoty, bo szybko znalazłem, lub przyciągnąłem coś co w głowie się nie mieści -sposób na biznes. Lecz okazuje się, że to nie wszystko -że sekret to nie jest "ślepy" duch z lampy Aladyna, spełniający życzenia, że na to wszystko musi się zgodzić nasza dusza. Musi być zbieżność celu świadomości i podświadomości, inaczej nici. Tak jak by z losem w ręku na milion zł, można zatrzymać się przed kolekturą lub odebrać by rozdać wygraną. To bardzo dziwne -sam mam mieszane uczucia, o co w tej relacji chodzi. Kto kogo kreuje -duch człowieka, czy człowiek swego ducha (to tak jak by zapytać czy rządzą nami nasze przyzwyczajenia, wizje świata, czy my rządzimy naszymi przyzwyczajeniami i wizjami). Myślę, że można to zobrazować jak dwie strzałki na okręgu, jedna kreuje drugą. Tak oddziaływają na siebie wzajemnie. W takim razie to co otrzymujesz -twoje życie jest wypadkową tych wpływów. Jak się uprzesz możesz świadomie przeprogramować tę nieświadomą część na swoją modłę, zdobyć bogactwo, lub daną rzecz -ale czy to będzie dla Ciebie dobre, może tylko pozornie. Cóż nie należy martwić się na zapas (nikt nie każe za złe wybory -tylko doświadczamy ich konsekwencji ucząc się tym samym na błędach, na tym polega rozwój, na każdym poziomie doskonałego świata). Jeśli pomylimy się, to zawsze będziemy mądrzejsi, czyli bliżsi celu. Sam mam długą drogę do pokonania, pracę nad usunięciem wewnętrznych blokad, na pewno muszę obniżyć poprzeczkę aby dorobić się czegoś, zacząć od małych rzeczy. Chrześcijaństwo straszy jednym życiem -i jest w tym jakaś prawda, Buddyzm -kołem reinkarnacji -tu akurat nie widzę czego się bać. Materializm -nicością i pustką -można by rzec iż, coś w tym jest. Myślę, że każdy ma jakieś swoje ziarnko prawdy, ale najważniejsi jesteśmy my, nasza doskonała natura, intuicja, to co czujemy (jestem przekonany, że bardzo trudne, a raczej niemożliwe jest wymyślenie uniwersalnej religii, prawdy, przepisu na życie -bo każdy jest inny, ma rożne cele, potrzeby, skłonności -stąd np. w szkole są klasy, podział na etapy edukacji zależnie od wieku -dusze także mają swój wiek, w sieci można o tym przeczytać czym się charakteryzuje dany "wiek duszy"). Podsumowując, dzięki nieszczęściu sięgnąłem po sekret. Nie uwierzyłem weń, ale chciałem zrozumieć i udało się (wg. kto szuka ten znajduje). Zastanawiam się co cenniejsze. Ta wiedza, którą przy okazji zdobyłem czy sam sekret. Chyba to pierwsze, bo sekret to jedna z metod, ważniejsze jest wiedzieć o co chodzi w życiu, w świecie, kim jest Bóg i co można z tego mieć prócz automatycznej jakby wolności, ulgi, szczęscia -że jednak ten świat to nie kara, zesłanie czy pomyłka, lub kosmiczny przypadek. Po prostu jesteśmy wolni, jesteśmy współtwórcami, którzy sami siebie tu sprawdzili, bo bycie nieruchomym, doskonałym Bogiem musi być tak samo problematyczne jak każda skrajność -doskonałość i wszechmoc -tak jak niedoskonałość i niemoc, domagają się jakby drogi środka, ciążą ku sobie wzajemnie. Przepływ, ruch między nimi to jest życie. Wg. mnie Bóg wymyślił jakiś trick, przestrzeń czas, podział świadomości i mamy ten gigantyczny wielowymiarowy plac zabaw (gdzie zawsze jest co robić i nie ma mowy o rutynie, nudzie).
Sekret to tylko narzędzie, tak samo jak samolot -jedni wolą jeździć, bojąc się katastrofy, inni biegać i chodzić nawet boso.
Jednych ekscytuje możliwość szybkiego przelotu, inni wolą podróż pociągiem z widokami. To jest tak, że nasz duch nie zawsze ma taki sam cel jak ten który świadomie wydaje nam się najlepszy, a który najczęściej programował nam świat, społeczeństwo -mówiąc "jak będziesz mieć to i to to będzie git". Ale rozglądając się można dostrzec, że wcale tak nie jest, to pozór (bywa nawet odwrotnie:) Choć oczywiście otrzymanie czegoś cieszy, lecz jeśli już spełnimy marzenia, a zabraknie na nowych równie ekscytujących, to stracimy werwę do pracy, do podążania za czymś w życiu. Było coś o tym w książce "Bogać się kiedy śpisz". Która we wspaniały sposób przybliża nam siłę naszych myśli, przestrzegając przez pochopnym zeń korzystaniem. To na tyle, oby było przydatne:)

afisiafisia

Nie do końca, bo w założeniu filmu to nie chęci wpływają na przyciąganie, a myślenie o tym. Jest jeszcze taka teoria o naszej podświadomości. Mówi ona o tym, że podświadomość nasza nie odbiera partykuły "nie". Czyli jeśli w myślach powtarzamy sobie "nie chcę". To nasza podświadomość odczytuje to jako "chcę".

triplefive

Oczywiście, bo sama myśl nie utworzy nam tego co chcemy bądź nie chcemy, możemy tworzyć przyszłość świadomie tylko wtedy jak będziemy czyli związane z tą myślą uczucia.
Uczucia czy też emocje tworzą nasze przyszłe życie.

ocenił(a) film na 10
matmich

Już w 2007 roku (autorka filmu) Byrne pojawiła się w Time Magazine na liście 100 osób, które kształtują świat!

Sekret sprzedano q ponad 19 milionach egzemplarzy, w ponad 40 językach i to już na wiosnę 2007 roku (oraz więcej niż 2 mln płyt filmu)

http://en.wikipedia.org/wiki/Rhonda_Byrne

Poza tym o fizyce kwantowej: https://www.youtube.com/watch?v=vySD8udpiys

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones