SENATOR BULWORTH tofilm spod ręki Warrena Beatty. Za SENATORA w roku 1999 Beatty otrzymał kikla nominacj ido ważnych nagród (min. do ZŁOTYCH GLOBÓw czy OSCARA za scenariusz).
W Europie film już tak ciepło przyjmowany nie był.
W sumie się nie dziwie. CZemu? Ten obraz ma w zamierzeniu być zjadliwą i do bólu szczerą satyrą polityczną.
Czy obnaza on dwulicowaść Ameryki? Czy senator Bulroth ma symblizować kaca moralnego w jakim u progu millenium powinna odczuc klasa polityczna w USA?
Czy film jest alegorią? Być może.
Pomimo szerokich możliwość interpretacyjnych dla mnie osobiście ten obraz jest niewiarygodny, niepzrekonujący i chwilami męczący.
Warren Beatty zupełnie się nie sprawdza w roli glównej, a sam pomysł na film jest zbyt nawiwny i nazbyt głupway by widz go kupił.
Nagła depresja, załamanie nerwowe plus raperska błazenada połączona z chęcią odsłony drugiej twarzy wielkiej polityki!!! To brzmi strasznie i równie strasznie wypada na ekranie.
Nie pomagają tu ani Oliver Paltt, ani Den Cheadle , ani też Halle Berry na drugim planie.
SENATOR BULWORTH to komedia zabawna tylko chwilami, ale jako film nuży i często wywołuje śmiech politowania.
Osobiście nie polecam, choć moze ten film znajdzie swoich zwolenników.
Bez przesady... film fajny i ta satyra polityczna jest bardzo aktualna i dobrze pokazana. Beatty swietnie zagral, kogo innego bys widzial na jego miejscu?
czy ja wiem... mówić o farsie "naiwny, nieco chaotyczny" to tak samo, jak mówić o "Pile": "nie reprezentuje sobą żadnych wartości"
i po co się mądrzysz ;P
to lekki przyjemny film który tak naprawde nikomu nie otworzy oczu i nie musi niczego symbolizować a do tego dobra muza
hajs jest! drinki są! panienki są! muza jest! jest okej! :)
i przesłanie odcinka:
"wszyscy powinni pieprzyć się ze wszystkimi aż wszyscy będą tego samego koloru"
rozwiązanie problemu nie tolerancji rasowej
Komedia jest zabawna przez cały czas. Niestety przeciętnemu Eurpejczykowi będzie ciężko zrozumiec ten humor.
Zgodzę się z każdym, który pisze, że film jest skrzywiony i tendencyjny, Rzeczywiście taki jest. Nie można nakręcic filmu o Kaliforni jako o relacjach między białymi i czarnymi. Trzeba koniecznie uwzględnic brązowych (Połudiowa Ameryka) i żółtych (Azja). Wtedy by film przestał byc taki niewyważony.
Może ktoś w Polsce odwarzy się zrobic film o blokersach przeciwko połączonym siłom PiS i PO?