Muszę powiedzieć, że bardzo podobał mi się ten film. Może akurat byłem w nastroju do tego typu komedii, a może podpasowało mi poczucie humoru Youngera. Nie wiem, ważne jest to, że półtorej godziny przed telewizorem spędziłem w miłej atmosferze.
Zdecydowałem się obejrzeć "Serce nie sługa" ze wzgledu na Meryl Streep, która jak się kolejny już raz (po kilku minutach filmu) potwierdziło, jest genialną aktorką, która nie gra w przeciętnych filmach. Przy okazji wreszcie spodobała mi się gra aktorska Umy Thurman, która bardzo dobrze wcieliła się w Rafi.
"Serce nie sługa" jest bardzo miłym i optymistycznym filmem. Można powiedzieć, że jest to komedia, ale bez przesady. Jest tu kilka śmiesznych gagów i komicznych sytuacji, które rozweselają, ale nie aż tak bardzo by nie móc wytrzymać ze śmiechu. Ponadto film zbliża się czasem do dramatu i całkiem nieźle mu to wychodzi. Całość poprowadzona jest dobrze ale czasem zbyt wolno. Na szczęście bohaterowie są ciekawi i sympatyczni, przez co nawet niektóre dłużyzny da się spokojnie przeżyć.
Younger serwuje nam ciekawy pomysł na samym początku i o dziwo wykorzystuje go bardzo dobrze. Film jest inteligentny, dialogi dobrze napisane, bohaterowie nie denerwują i co najważniejsze i rzadkie w tego typu obrazach, zakończenie jest nieprzesłodzone i nawet można powiedzieć, że poważne.
Plus: całkiem ładne zdjęcia oraz bardzo ciekawa muzyka przy napisach początkowych.
7/10