Często spotykam się z opinią -? Ach ci Czesi, jakie oni filmy kręcą, nie to co nasze gnioty?:)
A moim zdaniem z sąsiadami wcale tak różowo nie jest.
Dzięki lepszej koniunkturze czy modzie na czeskie kino, poza Zelenką trafiają do nas ostatnio inne filmy. Wiadomo, jest to przekrój z kilku lat i tak powolutku z filmu na film moi ulubieńcy rozmieniają się na drobne.

Omawiany tu Sex w Brnie jest moim zdaniem filmem przeciętnym.
Zupełnie nie rozumiem tych ochów i achów.
Już w pierwszych ujęciach kiedy prezenter telewizji zapowiada program i robi do widzów dziwne miny, zapaliła mi się lampka ostrzegawcza. Potem motyw z bułkami wyciśnięty do granic możliwości z apogeum w autobusie. I tak dalej.
Za dużo tu dosłowności, za dużo pretensji do stworzenia czegoś ?ważnego?.
Bywało też że wyczuwałem nieporadność z jaką mamy do czynienia w filmach offowych, zarówno pod względem gry aktorów, jak i w prowadzeniu wielowątkowej akcji.

Tak więc trójka. Spodziewałem się zupełnie czegoś innego.