To moja pierwsza styczność z azjatyckimi zombiakami i była to całkiem niezła rozrywka!

Na początku trochę mnie wkurzała gra aktorska (szczególnie postać Crazy Bee), ale z upływem minut chyba zaczynałem do niej przywykać; pozostali aktorzy całkiem nieźle dają radę. W tej kwestii azjatycki styl był trochę ciężki do strawienia.

Ten film to trochę taki Braindead z Hongkongu. Oczywiście, to nie ten sam poziom, ani też zdecydowanie nie to samo natężenie masakry, ale przypomina dzieło Petera Jacksona swoim dość luźnym klimatem pomimo tematyki, muzyką i absurdalnym humorem. Jeśli chodzi o to ostatnie, to trochę jest z tym w kratkę - bywa śmiesznie, ale humor potrafi być też tutaj bardzo niskich lotów.

Od pewnego momentu, od którego to bohaterzy już prawie do końca filmu zostaną uwięzieni w centrum handlowym, robi się naprawdę dużo akcji. Dlatego ciężko tutaj o nudę. Dynamicznych scen jest tutaj co nie miara - pościgów, ucieczek, walk z zombiakami... Z kolei co jakiś czas, dość nieoczekiwanie, film przerywają sceny, które powinny rzekomo wzruszać (znów podobieństwo z Martwicą Mózgu). Co ciekawe, jakieś ostatnie 15, 20 minut przypomina już bardziej horror połączony z dramatem - ta część jest niemalże wolna od komediowych akcentów. I właśnie jako taki miszmasz gatunkowy film sprawdza się doskonale.

Może i żadna ze "składowych" tego miszmaszu nie stoi na jakimś bardzo wysokim poziomie - bo ani nie jest to znakomity horror, ani film akcji, ani tym bardziej komedia... ale w połączeniu wychodzi z tego po prostu dobry film z dużą dawką rozrywki. I słaba charakteryzacja zombiaków też jakoś bardzo nie przeszkadza w odbiorze filmu.

Moja ocena: 7/10.