że żeby zrozumieć tę wersję sherlocka, trzeba po prostu rozumieć brytyjskie do szpiku poczucie humoru. śmiałam się jak hiena przez cały film i doskonale się na nim bawiłam; do tej pory zastanawiam się przy tym, co było w nim tak bardzo zabawnego... skoro wszystko było zrobione z absolutną powagą! tu jest właśnie haczyk; trzeba umieć dostrzec nienachalne żarty sytuacyjne, angielską elegancję i białe rękawiczki. trzeba nastawić się na dobre kino, które nie zbombarduje nas tanią rozrywką. bez tego nie ma sensu nawet po ten film sięgać.