Kou Shibasaki śliczna jak zawsze, a temat naprawdę fajny... niestety niewykorzystano jego potencjału. Właściwie temat restauracji jest bardziej tłem dla prostej fabuły, liczyłem tutaj na większe wgłębienie się w klimat przyrządzania jedzenia, zgrabne przedstawienie zwyczajów etc. (tak, jak np z kulturą picia wina zrobiono w Bezdrożach). Wieje nudą, pod względem estetyki bez rewelacji, a miejscami kolażowe wstawki są wręcz denerwujące. 5.
Myślę, że co do jedzenia, w tym filmie chodzi raczej o celebrację i serce, jakie wkłada bohaterka w jego przygotowanie, piękno tkwiące w samym rytuale gotowania; nie jest ważne jakie to jedzenie.
Chwilami akcja jest może rozwlekła, ale złożyłabym to na karb danej kultury- po prostu inny sposób budowania historii obrazem niż w Europie. A tak w ogóle film swoim stylem, klimatem, nieco przypominał mi Amelię.
/spoiler/
Jednak jak dla mnie duży minus za sceny z jedzeniem gołębia i świnki. Degustujące, niezrozumiałe, niepotrzebne.