Tak samo było z Ringu. Żona nie lubi azjatyckiego kina, więc oglądała najpierw wersję ameryk. Jakiś czas później udało mi się namówić ją na oryginał - rezultat ?
Przez 3/4 filmu - aaaa, to o to chodziło, aaaa, to dlatego .... itp, itd.
Pointa po filmie - amerykańce niech sobie odpuszczą kolejne przeróbki.
Ostatnimi czasy już nie ogląda "oryginałów" - twierdzi, że za bardzo na psychikę wsiadają :) - co świadczy tylko o klasie filmów.