Moja pierwsza myśl kiedy w filmie zobaczyłam Gwyneth Paltrow: "oo... jaka słodka, mam nadzieję, że nic się jej nie stanie". No cóż, niestety nadzieja to było troszkę za mało.
Od kiedy powiedziała, że jest w ciąży, byłam w sumie stuprocentowo pewna, że Pitt jest gniewem, a ona iskrą. Przewidywalne dość. Nie lubię filmów, które się tak kończą, jakkolwiek dobrymi produkcjami by nie były :(